Artykuły

Warszawa. Piotr Cieplak reżyseruje dyplom studentów AT

- Chciałem, aby studenci w swoim dyplomie posmakowali tego, czego szkoła im nie daje: odbyli nieprzewidywalną podróż w głąb siebie - mówi Piotr Cieplak, który w Akademii Teatralnej przygotowuje spektakl dyplomowy "Nosorożce, czyli studium przedmiotu".

Każdy czwarty rok wydziału aktorskiego pokazuje przynajmniej trzy przedstawienia dyplomowe. Tegoroczni studenci zagrali "Onych" według Witkacego, "Wiśniowy sad" Czechowa, "Lokatorów" Pintera. Dodatkowo sami przygotowali musical kryminalny "Dochodzenie". "Nosorożce, czyli studium przedmiotu" to ich ostatnia premiera.

Studenci próbują...

Piotr Cieplak, który na Akademii Teatralnej prowadzi zajęcia z pracy nad rolą, chce, by to przedstawienie miało charakter eksperymentalny. - Esencją szkoły są stopnie, egzaminy; tu dobrze jest być przygotowanym i wiedzieć. Zależało mi, żeby nakłonić ich do stawiania pytań, bez obawy, że może nie znajdziemy odpowiedzi - opowiada.

W spektaklu wykorzystuje wiersz Zbigniewa Herberta "Studium przedmiotu", fragmenty dramatu Eugene'a Ionesco "Kubuś, czyli uległość", oraz napisane przez siebie monologi. - To przypowieść o teatrze, mozolnym ćwiczeniu, aby osiągnąć wymarzony cel, ale także tajemnicy istnienia. Ionesco w dramacie "Nosorożec" pokazuje, że poza naszą rzeczywistością jest coś jeszcze. Rozmawiamy i nagle słyszymy tupot. Nosorożce ostrzegają: wam się tylko tak zdaje, że słowami możecie opowiedzieć o świecie.

Spektakl współtworzy kończąca studia scenograficzne Paulina Czernek oraz młodzi instrumentaliści: Norbert Kubacz (kontrabas), Daniel Pigoński (instrumenty elektryczne) i Patryk Zakrocki (m.in. skrzypce, mbira). - Chciałem zafundować studentom jak najwięcej przygody. Muzyka na żywo ma ogromną siłę, może być dla aktorów partnerem - mówi reżyser.

...i planują

Studentów, którzy grają w "Nosorożcach...", Piotr Cieplak zna od czterech lat, ale nie chce oceniać, czy poradzą sobie w zawodowym życiu. - Wiele zależy od przypadku, wytrwałości psychicznej i talentu. Niektórzy są już ukształtowani, a inni potrzebują dotkliwych porażek lub prawdziwego sukcesu, żeby się wewnętrznie odkryć - mówi. - Nie zazdroszczę im tego momentu: wkroczenia w życie i stanięcia samemu przed żywiołem - dodaje.

Młodzi aktorzy są bardziej optymistyczni. Wiedzą, że rynek pracy się zmienia, ale mają nadzieję, że się na nim odnajdą. - Dziś teatry proponują raczej umowę na jedną rolę niż etat. Mnie to odpowiada, bo nie chcę się przywiązywać do miejsca, tylko pracować: w Kaliszu, Warszawie czy gdzieś indziej - mówi Izabela Gwizdak, która zagrała Ninę w "Mewie" w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu i na Kaliskich Spotkaniach Teatralnych dostała nagrodę za debiut.

Małgorzata Zawadzka na rok zawiesiła studia i grała w kręconym we Wrocławiu serialu "Warto kochać". Później dostała rolę w przedstawieniu Teatru Polonia "Lament na placu Konstytucji". - Porównując te dwie rzeczy, wiem, że praca na scenie pochłania mnie całkowicie. "Lament..." to nietypowy spektakl, bo pokazywany na ulicy. Grałam głupią siedemnastolatkę, więc byłam wystawiona na niemiłe uwagi przechodniów. Trzeba było reagować na ludzi, ale też na zmiany pogody - opowiada.

Studenci do dnia premiery nie chcą zdradzać, jakie zawodowe kroki podejmą po studiach. Jednego są pewni: chcą się wszechstronnie rozwijać. Damian Łukawski:- Musimy sami stawiać sobie wyzwania. Ja chcę iść na kurs angielskiego.

"Nosorożce, czyli studium przedmiotu", premiera 29 lutego, Akademia Teatralna, sala im. J. Kreczmara, godz. 19.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji