Artykuły

Codziennie zabiegam o miłość męża...

- W Krakowie są moje teatry: Bagatela i STU. Praca w nich jest dla mnie nagrodą. Jestem tam doceniana, szanowana, powierza mi się role, które mnie rozwijają i nobilitują i o których młodzi aktorzy mogą tylko marzyć. Jak dotąd, tam jest moje miejsce - mówi URSZULA GRABOWSKA, o tym jak godzi pracę w filmie i teatrze.

W niczym nie przypomina Sylwii Stern, bohaterki serialu "Tylko miłość", którą gra. Delikatna, wrażliwa. A mimo to wie, czego chce od życia. Postawiła na rodzinę. Kariera? Tak, ale nie za wszelką cenę.

Umówiłyśmy się w podwarszawskich Łomiankach, gdzie kręcona jest "Tylko miłość". Dziś już trudno sobie wyobrazić, że Sylwię mógłby grać ktoś inny. A pomyśleć, że Urszula Grabowska cudem dotarta na casting do tego serialu. Mieszka w Krakowie. Kiedy jechała taksówką na dworzec, by pociągiem dotrzeć do Warszawy, utknęła w korku. Wysiadła więc z taksówki, zdjęła szpilki i boso dobiegła na dworzec. Na szczęście koleżance, która czekała w przedziale, udało się ubłagać konduktora, by 3 minuty wstrzymał odjazd. I Urszula dostała tę rolę...

Twoja warszawska przygoda trwa już 10 lat. Nie prościej byłoby się przeprowadzić do stolicy?

- Pewnie tak, choć to nie tylko kwestia mieszkania. W Krakowie jest praca mojego męża (Adrian Ochalik, aktor, obecnie rzecznik prasowy Wisły Kraków, przyp. red.), przedszkole syna, są moje teatry: Bagatela i Stu. I tak musiałabym dojeżdżać, bo bez teatru nie wyobrażam sobie życia. Praca w nich jest dla mnie nagrodą. Jestem tam doceniana, szanowana, powierza mi się role, które mnie rozwijają i nobilitują i o których młodzi aktorzy mogą tylko marzyć. Jak dotąd, tam jest moje miejsce.

Można połączyć karierę z życiem rodzinnym?

- To sprawa wyboru. Ja postawiłam na rodzinę. Jeszcze zanim ją założyłam, słyszałam od ludzi z branży: ,Do czego się spieszysz? Aktorowi najlepiej, gdy jest singlem". Według mnie jest inaczej.

Jak rozłąki z tobą znosi 3-letni synek Antoś?

- Bardzo dobrze, bo nasze rozstania nie są długie. Wprawdzie w Warszawie jestem około 20 dni w miesiącu, ale w tym czasie przyjeżdżam do Krakowa. Antoś z babcią lub z mężem też mnie często odwiedzają. A całe moje wolne 10 dni mamy z synkiem dla siebie. Antek to mały mądry facet, nieźle radzi sobie w życiu. Może właśnie dlatego, że nie trzyma się maminej spódnicy? Jest dla mnie centrum wszechświata, a ja dla niego. I to jest najwspanialsze.

Ogląda cię w telewizji?

- Tak, i nie zawsze rozumie, dlaczego inaczej wyglądam, dlaczego mówią do mnie "Sylwia" oraz dlaczego ten pan, który mnie całuje, to nie jest tata.

Gdzie poznałaś męża?

- W krakowskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej podczas ogłoszenia wyników egzaminów wstępnych. Cały nowy pierwszy rok postanowił uczcić sukces. Umówiliśmy się w restauracji Singer. Tam go zobaczyłam. Nie wiem, czy to miłość od pierwszego wejrzenia. To był taki szczególny rodzaj zapatrzenia. Jak się okazało, dla obojga. Po wakacjach zaczęliśmy się spotykać. Nie tylko na zajęciach...

Sylwia z "Tylko miłość" rywalizuje o mężczyznę z Mają Kryńską, którą graMałgorzata Kożuchowska. Walczyłaś kiedyś o mężczyznę?

- Codziennie walczę o miłość mojego męża. Myślę, że to normalne. Każdego dnia trzeba się starać, by utrzymać atrakcyjność związku, wysoki poziom adrenaliny i to coś, dzięki czemu druga strona się nami interesuje. Trzeba dbać, żeby to zainteresowanie nie słabło z powodu codziennych problemów czy choćby zawodowych rozstań.

Jak to robisz?

- Nie znam recepty dla wszystkich. Każdy musi znaleźć własny sposób na ciągłą miłość w małżeństwie. Na pewno należy poświęcać partnerowi dużo uwagi. Nie wystarczy: "Dzień dobry, co u ciebie, wszystko w porządku?". Oczywiście, bycie razem powszednieje, z czasem nie jest już tak emocjonujące jak na początku znajomości. Ale nie powinno przerodzić się w przekazywanie komunikatów czy koordynowanie planów dnia. My z mężem dużo ze sobą rozmawiamy. Wiem, co on czuje, co jest dla niego ważne, co myśli, co go boli, jakie ma pragnienia i oczekiwania.

Skąd taka dojrzałość u osoby z 7-letnim zaledwie stażem małżeńskim?

- Zawsze uważałam, że związek dwojga ludzi nie może być letni. Musi być gorący. Mnie nie wystarczy życie obok człowieka, ja muszę żyć z człowiekiem. Obydwoje tak myślimy. Adrian jest moim przyjacielem, kochankiem, partnerem, dobrym kumplem.

Wróćmy do serialu "Tylko miłość". Sylwia to gwiazda muzyki pop. Czy widzisz między wami podobieństwa?

- Wszystkim się różnimy. Podejściem do życia, zasadami, metodami zdobywania tego, czego pragniemy. Sylwia bez skrupułów rozpycha się łokciami. Ja tak nie potrafię. Ona ma inne cele, chce zrobić karierę za każdą cenę. Może gdybym bardziej stawiała na życie zawodowe, coś by nas łączyło. Ale dla mnie najważniejsza jest rodzina i w niej szukam satysfakcji. Powtórzę za Janem Kobuszewskim: "Pracuję po to, żeby żyć, a nie żyję po to, by pracować".

Dlaczego zostałaś aktorką? Skończyłaś szkołę odzieżową.

- Przez przypadek. Nigdy nie marzyłam o tym, by być aktorką. Chciałam zająć się projektowaniem mody. Byłam modelką w studiu mody. Kilka razy brałam udział w pokazach, które rejestrowała tv. Chyba się spodobałam, bo zaproponowano mi udział w programie "Marzenia Marcina Dańca". Początkowo byłam tylko drobnym kolorytem, ale z czasem zaczęłam dostawać coraz większe zadania aktorskie. Marcin Daniec najwyraźniej dostrzegł, że jakaś iskra boża we mnie drzemie. Dziś myślę, że przez zadania, które przede mną stawiał, tę iskrę rozpalił. Cieszył się, gdy dostałam się do szkoły teatralnej.

Zagrałaś Maszę w "Trzech siostrach", Ofelię w "Hamlecie". Widzieliśmy cię w "Przedwiośniu", "Glinie", "Świadku koronnym". Powinno ci się przewrócić w głowie od sukcesów, a ty masz w sobie dużo pokory.

- Tak zostałam wychowana. Rodzice uczyli mnie, że los raz daje, raz odbiera. Jeżeli daje, trzeba być wdzięcznym, a nie aroganckim i próżnym.

Jesteś córką aktora Andrzeja Grabowskiego?

- Wszyscy mnie o to pytają. Pan Andrzej nie jest moim tatą, kuzynem ani wujkiem. Ale bardzo go cenię. I, korzystając z okazji, serdecznie pozdrawiam oraz przepraszam, że znów jest podejrzany o posiadanie dodatkowego dziecka. Ale cieszę się, że jestem w klanie Grabowskich...

Jej talent wykorzystano już na drugim roku PWST. Zagrała Wierę w "Miesiącu na wsi". To była praca w zawodowym teatrze. Do dziś nie narzeka na brak ról.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji