Artykuły

Za polityką i wojną stoją ludzie

Jestem zafascynowany historią Europy, a szczególnie Polski, która najwięcej ucierpiała w minionym stuleciu - mówił podczas wczorajszej konferencji Andrew S. Paul [na zdjęciu], amerykański reżyser, który w Teatrze Śląskim w Katowicach przygotowuje premierę sztuki Davida Hare "Stuff Happens", dotykającej problemów wojny w Iraku.

- Myślę, że polska publiczność będzie miała lepszą perspektywę spojrzenia na to, co zwyczajny Irakijczyk przechodzi w ostatnich latach. Nie tylko pod rządami Saddama, ale i pod okupacją amerykańską. W historii waszego kraju widzę szansę na inne odczytanie sztuki - dodaje Andrew S. Paul.

Amerykanin reżyserował już "Stuff Happens" w swoim macierzystym teatrze w Pittsburgu. Tam poznał dyrektora katowickiej sceny, Tadeusz Bradeckiego, a ten zaprosił go do Katowic.

Już w sobotę na deskach Teatru Śląskiego zobaczymy w jego reżyserii "dramat polityczny", gatunek ostatnio mniej obecny na scenie.

- Teatr polityczny jest bardzo ważny i ma doskonałą tradycję na przestrzeni wieków. W czasach współczesnych zagubiliśmy jego ideę. Został wyparty przez film i telewizję. Tylko w teatrze możemy być świadkami bezpośredniej wymiany idei pomiędzy autorem, reżyserem, aktorami a widownią. Zawsze interesowałem się polityką, a ta sztuka pozwala mi połączyć ją z teatrem, który jest zbudowany na ideach Szekspira. Teatrem szybkim, ale bez używania nadmiaru sztuczek - tłumaczy reżyser.

W Polsce Andrew S. Paul spędził kilka tygodni. Gdy tylko nie miał prób, chętnie spacerował po Katowicach. Kilka razy był również w Krakowie, gdzie oglądał spektakle Teatru Starego. Wypoczywał też w Beskidach. - Pojechałem także zobaczyć obóz zagłady w Auschwitz, co wywarło na mnie wielkie i przygnębiające wrażenie - dodaje.

Andrew S. Paul chętnie porównuje Katowice i Pittsburg. - Widać wiele podobieństw. To miasta o tradycjach przemysłowych. Pittsburg był stolicą hutniczą USA. Teraz to wszystko uległo zmianom i Pittsburg musiał odnaleźć swoje nowe oblicze. To teraz miasto uniwersytetów, szpitali i zaawansowanych technologii. Ma też wielkie tradycje w sztuce. Mamy 10 profesjonalnych teatrów, świetny zespół tańca współczesnego i muzeum sztuki. Śląsk ma podobne możliwości i wielki potencjał w ludziach - tłumaczy.

Reżyser chwali też zespół Teatru Śląskiego i aktorów, z którymi przyszło mu tu pracować. A zadania mieli niełatwe. Wcielają się bowiem w istniejące postaci świata wielkiej polityki. Na przykład Adam Bauman jest Colinem Powellem, poprzednikiem Condoleezzy Rice na stanowisku sekretarza stanu. - Chociaż Powell ma ciemną skórę, to Bauman gra go sugestywniej niż czarnoskóry aktor w moim zespole w Pittsburgu - nie może nadziwić się reżyser.

Zachwyca go też naturalność Marcina Szaforza jako Tony'ego Blaira czy znakomite wyczucie postaci Szymona Kuśmidra, grającego Busha.

- O jednym trzeba pamiętać. To nie jest telewizyjna relacja z wojny w Iraku. Oni nie wcielają się dokładnie w postaci Busha czy Blaira, jakich powszechnie znamy. Chcemy pokazać, że za machinacjami politycznymi stoją ludzie. Pokazać, co w pewnych, niedostępnych dla nas, sytuacjach mogło się wydarzyć - dodaje reżyser.

Sobotnia premiera w Teatrze Śląskim jest okazją do dwudniowych spotkań pod hasłem "Coraz bliższy Wschód". Prezentowana więc będzie wystawa fotografii Witolda Krassowskiego "Afganistan na co dzień", a w niedzielę będzie można zobaczyć dwa filmy o tematyce afgańskiej "Latawce" i "Kamienna cisza". Odbędzie się również spotkanie, w którym udział wezmą m.in. Andrew S. Paul i autor sztuki, David Hare.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji