Artykuły

Łódź Art Center, czyli fabryka sztuki

Atutem Łódź Art Center ma być to, że zdominowali je młodzi ludzie (Candrowicz ma 28 lat). Młodość to - przynajmniej teoretycznie - dynamika, kreatywność, nowe spojrzenie i odrzucanie starych, zbyt sztywnych ram. To także pokonywanie do tego, co niemożliwe. A i robienie szumu - pisze Dariusz Pawłowski w Polsce Dzienniku Łódzkim.

Łódź Art Center, opromienione zdobyciem przez swojego szefa Krzysztofa Candrowicza tytułu Łodzianina Roku, może jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła i zdobyć kolejne atuty promocyjne. Być może dzięki temu więcej osób się dowie, co się tam właściwie dzieje. Z tą wiedzą nie jest bowiem w Łodzi najlepiej. Czy dlatego, że Łódź Art Center za mało wychodzi z informacją na zewnątrz, czy może łodzianie za mało interesują się sztuką? A może w pofabrycznych halach przy ul. Tymienieckiego 3 dzieje się za skromnie?

Encyklopedyczny zapis wygląda tak: Łódź Art Center - Międzynarodowe Centrum Sztuki w Łodzi - to łódzka instytucja kulturalna powołana 21 maja 2006 roku przez Fundację Edukacji Wizualnej oraz artystów związanych z Międzynarodowym Muzeum Artystów. ŁAC pomieściło się w dziewięciu halach o łącznej powierzchni ponad 8 tysięcy metrów kwadratowych, w części dawnego imperium Karola Scheiblera (później Unionteksu). Odnowione wnętrza fabryki zyskały uznanie i nagrodę Wnętrze Roku 2004 za najlepszą rewitalizację zabytków. Centrum powstało m.in. po to, by odbywały się tam wystawy, festiwale i imprezy kulturalne. Jednak ważniejszym chyba celem ma być integracja środowiska artystycznego, a nawet jego stymulacja. Artystyczna, oczywiście.

Na drodze do finału

Atutem Łódź Art Center ma być to, że zdominowali je młodzi ludzie (Candrowicz ma 28 lat). Młodość to - przynajmniej teoretycznie - dynamika, kreatywność, nowe spojrzenie i odrzucanie starych, zbyt sztywnych ram. To także pokonywanie do tego, co niemożliwe. A i robienie szumu.

Największy szum zrobił się wokół pomysłu doprowadzenia do tego, by Łódź w 2016 roku została Europejską Stolicą Kultury. Ze zdobyciem takiego tytułu wiąże się oczywiście ogólnoeuropejski prestiż i rozgłos, ale także bardzo konkretna pomoc finansowa na organizowanie ważnych imprez kulturalnych. No i nadzieja na przyjazd setek tysięcy turystów, i to takich, którzy zachwyceni miastem przyjadą do niego w latach następnych.

Europejskie Miasto Kultury to tytuł nadawany przez Unię Europejską od 1985 roku (w Polsce zdobył go już Kraków). Dziewięć lat temu zmieniono słowo "miasto" na "stolica". Zdobywca tytułu przez rok prezentuje swoje dziedzictwo historyczne i kulturowe, organizuje różnorodne imprezy (m.in. koncerty, spektakle i wystawy), przyciągając artystów i gości z całej Europy. Bruksela może przekazać na ten cel dwa miliony euro, miasto otrzymuje też wsparcie z budżetu państwa i od sponsorów. Od 2009 roku stolice będą co roku dwie: jedna w państwie, które jest starym członkiem UE, a druga- w nowym. W 2016 roku stolicami zostaną miasta z Polski i Hiszpanii. Wyboru dokonają unijni urzędnicy najpóźniej do roku 2010.

Na tej drodze mamy oczywiście rywali, m.in.: Warszawę, Gdańsk, Lublin, Toruń. I to ponoć bardziej Torunia niż Warszawy obawiać się powinniśmy. Czy uda się doprowadzić do szczęśliwego finału? Tego oczywiście nie wie nikt. W Łódź Art Center zapewniają jednak, że Łódź ma szanse olbrzymie, bo w Unii stawia się na miasta oryginalne, dotychczas niewypromowane i z przyszłością. A takim miastem jest Łódź, w co wszyscy gorąco wierzymy i ciągle sobie powtarzamy.

Bardzo mili ludzie

To z Łódź Art Center wyruszył w 2006 roku na ulice Łodzi autobus sztuki Artbus. Pomysł był taki, że będzie to bezpłatny autobus krążący po centrum miasta, zatrzymujący się przy najważniejszych instytucjach kulturalnych. W środku znajdą się ekspozycje zdjęć, afisze, ulotki i reklamy. Pasażerowie, którzy wsiądą do takiego cuda, mieli zarażać się sztuką. Niestety, łódzcy pasażerowie nie zarażali się, tylko korzystali z autobusu jako darmowego środka transportu. Widocznie na zarażenie się sztuką potrzeba dłuższego, konsekwentnego działania, albo może bardziej drastycznych form zarażania.

Na te ostatnie w wykonaniu ŁAC liczyć raczej nie należy, bo tworzą go bardzo mili ludzie, może za mili. Więcej u nich spokoju w działaniach i konwencjonalnych rozwiązań niż pragnienia przewracania świata do góry nogami. Dlatego spokojnie w ŁAC funkcjonują przedsięwzięcia wystawiennicze - same w sobie bardzo ważne. To przede wszystkim Międzynarodowy Festiwal Fotografii Fotofestiwal - dziś już największe w Polsce i jedno z najbardziej znaczących wydarzeń tego typu w Europie. Drugie przedsięwzięcie to Łódź Biennale - największe w Europie Środkowej święto sztuki, porównywane przez pismo "Art in America" do Biennale w Wenecji. Głośna była też ekspozycja "Gruenewald 2", na której zaprezentowało się najmłodsze pokolenie łódzkich artystów. W ŁAC gościły również imprezy Festiwalu Dialogu Czterech Kultur, Festiwal Kino Tańca, tutaj przeniósł się Teatr Chorea, rozpoczęto tworzenie muzeum Konstrukcji w Procesie.

Łódź Festiwalowa i inkubator

Najwięcej kontrowersji wzbudził, jak dotychczas, projekt Łódź Festiwalowa. Miała to być wspólna akcja promocyjna, przygotowana przez organizatorów największych wydarzeń kulturalnych w Łodzi. I już na konferencji prasowej mogliśmy się przekonać, jak bardzo środowisko organizatorów łódzkich festiwali jest podzielone i niechętnie nastawione do podobnych inicjatyw. Jak to, Łódź Festiwalowa, a nie ma na przykład Camerimage? To tak, jakby na podobny pomysł wpadł Berlin i nie wspomniał o swoim festiwalu filmowym Berlinale! "Jest wola, jest energia, jest potencjał ludzi" - deklarował jeden z uczestników konferencji. Jak na razie jest chyba raczej wola inicjacji, której trudno się przerodzić w realizację.

Najnowszy pomysł Candrowicza i Łódź Art Center to inkubator kultury, zwany też inkubatorem sztuki. Nazwa nie najlepsza, mogąca kojarzyć się z brojlerami, ale pomysł poważny. Jak zapewniają organizatorzy, ma na celu rozbudowę infrastruktury oraz rewitalizację budynków pofabrycznych znajdujących się na terenie dawnego kompleksu Karola Scheiblera, aby przygotować je do pełnienia roli szeroko rozumianego inkubatora działań kulturalnych. Koncepcja zakłada przeprowadzenie remontów i uzyskanie wielkich przestrzeni wystawienniczych oraz sali widowiskowej na około 400 miejsc (łącznie około 5 tys. mkw.). Całość ma być gotowa na przełomie lat 2011/2012, a przeznaczona przede wszystkim do prezentacji sztuki i działań młodych artystów awangardowych. Candrowicz zakłada także, że ludzie zatrudnieni w inkubatorze będą podejmować działania pomocnicze przy realizacji i promocji rozmaitych przedsięwzięć kulturalnych.

To pierwszy taki projekt w Polsce, a jego realizacja i późniejsze funkcjonowanie ma pomóc Łodzi w staraniach o uzyskanie miana Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku. Koszt realizacji inkubatora szacowany jest na kilkadziesiąt milionów złotych. Pieniądze pochodzić będą głównie z funduszy unijnych.

Wygląda na to, że w głowie Krzysztofa Candrowicza i jego współpracowników z Łódź Art Cen-ter zrodzi się jeszcze wiele pomysłów. I bardzo dobrze, bo myślących głów i pomysłów nigdy dość. A jeśli Łódź zostanie Europejską Stolicą Kultury, zapomnimy o złych pomysłach. Łódź Art Center to przecież wciąż bardzo młoda inicjatywa, więc może sobie jeszcze pozwolić na błędy młodości, potknięcia i szukanie właściwej drogi. Ale to nie znaczy, że nie można sobie ponarzekać. Bo przecież oczekiwania były takie, że miejsce, w którym zainstaluje się Łódź Art Center, będzie jak tygiel - że ciągle będzie tam wrzało, że będzie stamtąd wypływać artystyczny i młodzieńczy ferment, oddziałujący na życie artystyczne miasta. Warto to powtórzyć: życie artystyczne. Tymczasem, moim zdaniem, to co otrzymujemy z ŁAC za bardzo przypomina działania urzędnicze. To inicjatywy papierowo-ideowe. Ba, można odnieść wrażenie, że Candrowiczowi i ŁAC za bardzo sprzyjają urzędnicy urzędów miejskiego i marszałkowskiego, którzy jednym głosem go wychwalają i chętnie się pokazują na organizowanych przez niego konferencjach.

W tym tkwi oczywiście paradoks, polegający na tym, że z jednej strony od urzędników wsparcia należy się domagać, a oni powinni je okazywać, a z drugiej - zbyt częste pokazywanie się z nimi artystom jednak nie przystoi i dobrze im nie robi.

Może to jednak tylko naskórkowe wrażenia, spowodowane tym, że z utęsknieniem czekam na artystyczne zamieszanie przy ul. Tymienieckiego 3.

Na to, że drzwi nie będą się tam zamykać, że całe noce będą tam trwały dyskusje, a w pofabrycznych halach sztuki będą się odbywały imprezy, które poruszą, zmuszą do myślenia, zachwycą. Że Łódź Art Center będzie bardziej Art niż Center... Łodzianin Roku

Krzysztof Candrowicz jest dyrektorem Łódź Art Center, pomysłodawcą i koordynatorem projektu Łódź - Europejska Stolica Kultury 2016, założycielem Photo Festival Union (Unia Europejskich Festiwali Fotografii), a także dyrektorem Międzynarodowego Festiwalu Fotografii w Łodzi.

W 2003 roku ukończył studia magisterskie na Uniwersytecie Łódzkim na kierunku socjologia sztuki. Odbył stypendium naukowe na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym Uniwersytetu Macedońskiego w Salonikach. Ukończył także studia podyplomowe z zarządzania kulturą w perspektywie integracji z Unią Europejską w Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. 9 lutego 2008 roku zdobył tytuł Łodzianina Roku 2007.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji