Artykuły

Kielce. Wieczór małych form w Teatrze Tańca

Trzech choreografów, trzy zupełnie różne części, które łączy ze sobą piękna klasyczna muzyka i neoklasyczna technika wykonania. W niedzielę 17 lutego tancerze Kieleckiego Teatru Tańca zaprezentują komedię o zabarwieniu erotycznym i dwie impresje do utworów Jana Sebastiana Bacha.

"Wieczór małych form" rozpocznie "Rozkoszna lekkość bytu" [na zdjęciu], do której scenografię opracowała Zofia Rudnicka. To opowieść o hrabiowskiej parze (Ewelina Kubot i Grzegorz Pańtak), która wyjeżdża do swojego letniskowego zamku. Na miejscu wśród służby niejednokrotnie zakwitną romanse. - To żartobliwy spektakl z lekkim zabarwieniem erotycznym. Rodzaj żartu traktującego temat z przymrużeniem oka - mówi Elżbieta Szlufik-Pańtak, dyrektorka naczelna i artystyczna Kieleckiego Teatru Tańca.

Artyści zatańczą do muzyki Mozarta. Następnie w "Arii" Izabela Szylińska z Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Warszawie oraz Paweł Irmiński, tancerz Teatru Roma, zatańczą do choreografii Karola Urbańskiego i muzyki Bacha. Wieczór zakończy ekspresja "Celebration" do "III Koncertu Brandenburskiego" tego kompozytora. Choreografię do tej części opracował Alain Bernard.

Początek w niedzielę 17 lutego o godz. 19. Bilety w cenie 16, 18 i 20 zł do kupienia w kasie Kieleckiego Centrum Kultury.

***

Tańczyć każdy może

Monika Rosmanowska: - Teraz cała Polska tańczy: z gwiazdami, na lodzie i o miejsce w najlepsze szkole tańca na Brodway'u. Podoba się to Pani?

Zofia Rudnicka: - To jest na pewno bardzo dobre. Coś się zaczyna zmieniać. Ludzie chcą się utożsamiać z tymi, których widzą w telewizji, a ponieważ dziś każdy może śpiewać, każdy może też tańczyć, więc wszyscy ruszyli na kursy tańca i się sprawdzają. Ludzie się rozwijają, zaczynają słuchać innej muzyki, muszą się otrzeć o klasykę i już zaczynamy się zbliżać do wysokiej kultury.

A jako wykładowca warszawskiej Akademii Muzycznej jak ocenia Pani kondycję dzisiejszego tańca, tancerzy i adeptów tej sztuki?

- Dzisiejszy tancerze są bardzo dobrzy w funky, hip-hopie, natomiast klasyka jest dla nich czymś trudnym. Trzeba się jej uczyć od młodości i ćwiczyć bardzo regularnie. W klasyce pracują najsłabsze mięśnie, pozycje są nienaturalne, powykręcane. Kręgosłup, forma rąk - wszystko musi być wytrenowane. Budujące jest to, że Polacy zaczynają tańczyć i interesować się tańcem. Na pewno takie programy telewizyjne jak "You can dance" czy "Taniec z gwiazdami" przyczyniły się do tego. To są rodzaje tańca, które może tańczyć każdy.

Czy to nie jest tak, że to zainteresowanie tańcem będzie trwało tak długo, jak długo będzie się nim interesowała telewizja? A ta z kolei będzie się pokazywała taniec, dotąd dopóki będzie mogła na tym zarobić?

- Myślę, że jednak gdzieś w narodzie to zostanie. Do szkoły baletowej nie przychodzi zbyt wielu uczniów, bo ten zawód nie jest tak wykreowany. Natomiast po południu przychodzą na zajęcia z baletu mamy z takimi "różowymi kurczaczkami", które ćwiczą z wielkim zapałem. Wystarczy tylko to zainteresowanie utrzymać. W tym widzę rolę telewizji.

Telewizji, dzięki której wszyscy się teraz na tańcu znają.

- No tak. Niepokoi mnie to, że na temat różnych gatunków tańca wypowiadają się osoby, które nie mają żadnego doświadczenia, żadnej wiedzy. Weźmy na przykład panią Weronikę Marczuk-Pazurę. To inteligentna osoba, ale to żenujące, że producent i aktorka stają się autorytetem w dziedzinie tańca, podobnie jak wykładowca tańca modern prezentujący przeciętną wiedzę fachową. Nie może być tak, że każdy ma prawo oceniać sztukę i kreować się na autorytet w tej dziedzinie. Wiem, że w takich programach po prostu powinno się być osobą medialną. Mami się widza kolorowymi obrazkami, ale wydaje mi się, że ludzie z wolna przytomnieją i zaczynają szukać właściwych doznań. Zaczynają mieć dość migających obrazków.

Przygotowywała Pani choreografię do najróżniejszych przedstawień baletowych, teatralnych, programów rozrywkowych. Współpracowała Pani z wieloma artystami w całym kraju. Jak pracuje się Pani w Kielcach?

Zofia Rudnicka: - Z dużą przyjemnością. Pracują tutaj ludzie, którzy naprawdę chcą tańczyć, kochają swój zawód i robią to z dużym oddaniem. Ja robię balet oparty na klasyce, dla nich pierwszym językiem baletowym jest jazz. Tańczą więc zupełnie inny teatr tańca, a jednak z łatwością pokonują poprzeczki, które stawiamy przed nimi razem z drugim choreografem wieczoru Alainem Bernardem. Mają poczucie humoru i bawią się tym.

Jakie ma Pani plany na przyszłość? Powrót kabaretu Olgi Lipińskiej?

- Trudni mi powiedzieć czy Pani Olga będzie chciała znów tworzyć kabaret polityczny. Nie wiem też czy będziemy współpracowały, może zechce wymienić mnie na nowszy model (śmiech). Chcę zrobić duży balet o słynnej malarce z muzyką znanego, lecz zapomnianego kompozytora Aleksandra Tansmana. Początkowo miał to być film baletowy, ale czasy nie sprzyjają takim przedsięwzięciom, chyba że Doda zostałaby obsadzona w roli tej malarki (śmiech). Pozostaje mi więc cierpliwie czekać i robić mniejsze formy. Wierzę, że społeczeństwo zaczyna dojrzewać i coraz częściej będzie chcieć oglądać coś naprawdę artystycznego, jak np. naszą niedzielną premierę.

* Zofia Rudnicka - tancerka, choreograf, doktor sztuki. Absolwentka Szkoły Baletowej im. Turynowicza i adiunkt Akademii Muzycznej w Warszawie. Od lat związana z Teatrem Wielkim w Warszawie, gdzie występowała jako solistka baletu, a także przygotowywała choreografię do oper i baletów. Od początku kariery współpracowała z TVP, gdzie występowała jako gwiazda programów rewiowych, muzycznych i baletowych, opracowywała także układy taneczne dla recitali piosenkarskich, pokazów mody, festiwali piosenki, a także filmów baletowych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji