Artykuły

Ponad 20 tys. zł, tyle wyniosły straty Teatru Lubuskiego za miniony rok. Wykazała to kontrola w tej placówce. O kontrolę zwrócił się w ub.r. nowy dyrektor teatru Robert Czechowski.

Został on powołany pod koniec października, zastępując wieloletniego szefa tej placówki Andrzeja Bucka. I kiedy zajrzał w papiery księgowości, włosy zjeżyły mu się na głowie. Wyglądało na to, że straty placówki mogą wynieść nawet 126 tys. zł. A jeśli teatr dysponuje kwotą 300 tys. zł na działalność merytoryczną, to taki dług oznaczałby bankructwo. - Ten bilans wymagał więc szczegółowej analizy i o taką się zwróciłem - mówi Czechowski.

Kontrolę, obejmującą finanse teatru od stycznia do grudnia 2007 r., przeprowadziły służby marszałka. W jej wyniku wyszły na jaw liczne uchybienia formalne, głównie w zakresie niewłaściwego rejestrowania wydatków. A akurat w tym okresie teatr przeprowadzał kosztowną instalację klimatyzacyjną i wentylacyjną. - Na szczęście okazało się, że omyłkowo została zaksięgowana amortyzacja i dług nie wynosi 126 tys. zł, tylko dokładnie 20.433 zł - informuje Czechowski. - Taki dług to nie jest żadna tragedia.

Skąd wziął się dług? Zdaniem Czechowskiego wynikł on ze zbyt dużego zagęszczenia kosztownych premier i produkcji teatralnych w minionym roku. - Ale ja rozumiem, że każdy dyrektor, który kończy kadencję, chce mieć na koncie dużo premier i to nie zawsze tanich - dodaje dyrektor. - Zresztą w październiku ten dług wynosił 61 tys. zł i tylko dzięki temu, że pod koniec roku zacisnęliśmy pasa, dług zmalał do 20 tys. zł.

Z byłym dyrektorem Buckiem nie udało nam się skontaktować. W piątek Buck zadzwonił do redakcji Radia Zachód i na antenie oświadczył m.in., że kiedy odchodził z teatru, to podpisał protokół, z którego wynikało, że żadnych długów po sobie nie zostawił. - To nie pierwszy raz, kiedy wokół sprawy teatru robi się z dużej chmury mały deszcz - stwierdził były szef teatru.