Artykuły

O cynamonie i zniknięciu Ojca

Trzeba było niemieckiego lalkarza zafascynowanego Brunonem Schulzem, by w Białymstoku, w państwowym teatrze, powstały wreszcie "Sklepy cynamonowe". I będą już za tydzień - w Białostockim Teatrze Lalek w reż. Franka Soenhle. To pierwsza realizacja tego wybitnego twórcy w Polsce - pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok

Na "Sklepy cynamonowe" nie porywa się wielu artystów - tekst Schulza ze względu na swą oniryczność dla adaptatorów to wręcz teatralny Mount Everest. Ponad półroku temu mogliśmy co prawda zobaczyć "Sklepy..." w Teatrze Dramatycznym, ale też nie była to produkcja tej placówki, tylko niezależnej grupy artystycznej "Dremin" (tworzonej m.in. przez absolwentów Akademii Teatralnej). Młodzi aktorzy świetnie uchwycili klimat Schulza, Z lekkością i finezją. Zrobili spektakl cudeńko, miniaturyzując przestrzeń do małego ekranu, w którym animowali maleńkie płaskie lalki i formy. Ale niestety spektakl zagrali tylko kilka razy i o tamtej niezależnej produkcji, póki co, słuch zaginął Poza tą efemerydą przez ostatnią dekadę z okładem "Sklepów..." w Białymstoku nie wystawiano. Aż przyjechał pewien Niemiec.

Fascynujące transformacje

- Frank sam zaproponował nam Schulza. To jego propozycja, a my się na nią z radością zgodziliśmy - mówił wczoraj Marek Waszkiel, szef BTL. Frank Soenhle to znany twórca Figurentheater Tubingen(z Reutlingen w Niemczech), który po wielokrotnych zaproszeniach BTL wreszcie przyjechał do Białegostoku.

- Kiedy pierwszy raz przeczytałem "Sklepy cynamonowe" przed piętnastu laty, od razu zakochałem się w tej twórczości - twierdzi Soenhle, reżyser i autor lalek jednocześnie. - Sposób, w jaki Schulz mówi o mitologicznym świecie, jest niezwykle związany z lalkarstwem. Tam wszystko ożywa, przekształca się, przechodzi transformację. A przecież moment ożywienia jest esencją pracy lalkarzy. Z jednej strony to poetycka opowieść o śmierci rodziców, a z drugiej - o przemianach czasu. O tym, jak powoli zanika świat dzieciństwa. Wybrałem historię ojca, która jest tu najważniejszą częścią spektaklu: jak maleje, jak się powiększa, całkowicie zmienia. A że bardzo lubię pracę z różnymi rozmiarami (w teatrze lalkowym funkcjonują one obok siebie równorzędnie),

przechodzimy więc w spektaklu z makro kosmosu do mikrokosmosu, i odwrotnie;

Autorką dekoracji, kostiumówi scenografii jest Sabine Ebner z Austrii (na co dzień mieszka w Wiedniu, współpracuje z teatrami muzycznymi i operowymi). - Cala opowieść dzieje się na podłodze - podeście, która z czasem przestaje być podłogą. Z boku pojawiają się szuflady, dodatkowe przestrzenie. To współgra z klimatem jej wielopiętrowości - opowiada scenografka.

Lalki maleńkie, lalki ptaszyska

By opowiedzieć historie ojca, który zamienia się w karakona, ptaka, a w końcu znika, reżyser wybrał rodzaj kolażu. Zobaczymy najróżniejsze formy: klasyczne marionetki małe i duże, maski, które są fragmentem ciała, mistrzowsko ożywione przedmioty. W żywym planie grają aktorzy, jest też narracja (czytany jest oryginalny tekst Schulza). Aktorzy wyczyniają cuda z maleńkimi laleczkami, animując je za pomocą sznurków, albo też sami zamieniają się w lalki-ptaszyska (kryją się pod płaszczami zwisającymi z sufitu i atakują głównego bohatera).

- Trudno nam ocenić całość, bo my znajdujemy się w środku tego magicznego świata - mówi Wiesław Czołpiński, grający w spektaklu. - Ciągle rozmawiamy o "Sklepach...", ciągle trwa twórczy spór. Lalki Franka są fascynujące, mamy przy nich mnóstwo pracy. Z jednej strony delikatne nici, których trzeba pilnować, by nie splątać [przy20-centymetrowej laleczce takich nici, za pomocą których jest animowana, naliczyliśmy dziesięć - red.], z drugiej - moment wyjścia jednej postaci z głowy drugiej... Wszystko to bardzo trudne sceny.

Spektakl trwa około 70 minut, przeznaczony jest dla młodzieży i dorosłych. Premiera w sobotę o godz. 18.0

***

Wystawa zdjęć

Jaki jest teatr Franka Soenhle, można jeszcze przed spektaklem obejrzeć w foyer BTL, gdzie do końca lutego prezentowana jest wystawa zdjęć z teatralnych realizacji niemieckiego artysty. M.in. z "Ulicy Krokodyli" [na zdjęciu], którą artysta zrealizował w ub.r. we francuskim Charleville-Mezieres (bowiem "Sklepy cynamonowe" to nie pierwsza jego adaptacja tekstów Schulza). Są też zdjęcia m.in. z "Baru Flamingo" - surrealistycznego widowiska, które Soenhle pokazał na krakowskim Festiwalu Mistrzów Animacji. Bo takim mistrzem niewątpliwie jest - wystarczy popatrzeć na zdjęcia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji