Artykuły

Lublin. Jutro premiera "Balladyny"

Jutro w Teatrze im. Osterwy premiera "Balladyny" [zdjęcie z próby] w reż. Bogdana Cioska.

Miażdżąca krytyka i pojedynek z najbardziej zajadłym adwersarzem towarzyszyły opublikowaniu przez Juliusza Słowackiego na emigracji w Paryżu "Balladyny". Skąd takie emocje wokół utworu? Zrozumieją je ci, którzy obejrzą najnowszą inscenizację w Teatrze im. Osterwy.

Słowacki przewidział, że sztuka ściągnie na jego głowę gromy. Swoje ukochane dziecko - "Balladynę" trzymał w szufladzie od 1834 do 1839 roku, kiedy została wreszcie wydana. No i wtedy się zaczęło. Tylko przyjaciel - poeta Zygmunt Krasiński - ocenił dzieło jako wybitne i stał u boku atakowanego ze wszystkich stron autora.

Młody Słowacki marzył, by zostać uznanym za poetę narodowego, namaszczonego na wieszcza, ale nie potrafił zagłuszyć w sobie genialnego ironisty. Kod kulturowy, genetyka narodu, jaką prezentuje w "Balladynie" była dla emigracji nawykłej do eksponowania pełnego patosu patriotyzmu i stawiania polskiej tradycji na wysoki koturn istnym kamieniem obrazy.

Reżyser Bogdan Ciosek uważa, że ten sam kod jest jednak bardzo czytelny i atrakcyjny dla widza XXI wieku. Daleko odeszliśmy wszak od żarliwości i zaślepienia przodków doby romantyzmu. Sceptyczni i zdystansowani do wszelkich idei i prawd chwytamy intencje wieszcza Juliusza w lot.

Oczywiście scenopis tego utworu można by potraktować jak gotowy scenariusz z modnego gatunku fantasy, którego Słowacki jest w tym utworze prekursorem. Bogdan Ciosek i jego współpracownicy idą jednak innym torem. Nowoczesna wersja "Balladyny", jaka pokazana zostanie w lubelskim teatrze, straci zapewne na baśniowo-ludowym kolorycie. Malownicza prasłowiańska stylizacja zniknie wraz z oparami znad Gopła. Zostanie jednak cała wielowarstwowa tkanka utworu, na którą składają się głębokie przemyślenia nad ludzką naturą, walka dobra i zła, refleksje natury filozoficznej i politycznej. Zostaną ironia i komizm, w jakie wyposażył Słowacki swoich bohaterów jakby wyjętych ze świata Ariosta czy Szekspira, spajające wszystkie literackie i teatralne cytaty w spójną całość.

Nie chodzi wszak tylko o opowiedzenie historii dwóch sióstr, które rywalizują o względy księcia, zbierając do dzbanów maliny, a potem jedna z nich zabija drugą, dając początek iście szekspirowskiej serii tragedii i mordów. Nie powinny nas zmylić bajkowe zjawy i ich igraszki ze śmiertelnikami. Dzieło oparte na mitach, archaizmach, melanżu konwencji i estetyki, ubranych w kształt ludowej, gminnej ballady, może być bezlitosną diagnozą narodowego charakteru i istoty człowieczeństwa. Ta pełna komizmu sztuka jest mądra i poważna - śmiertelnie. Trzeba było wielu dziesięcioleci, aby docenić "Balladynę" bez romantycznej histerii. Reżyser Bogdan Ciosek określa ją jako perwersyjną grę z bytem. Dla współczesnego widza taka gra to łakomy kąsek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji