Artykuły

Panna Nikt szefem

Jej nazwisko nic w Warszawie nie mówi. Podobno jest pomysłowa, żądna sukcesu, trudna. I bez pojęcia o tym, jak prowadzi się teatr. Tak o AGACIE SIWIAK mającej kierować sceną Na Woli mówią ci, którzy ją znają.

Agata Siwiak pojawi się dziś w teatrze Na Woli z pierwszą wizytą. Dość wcześnie, biorąc pod uwagę, że decyzja o powołaniu jej na dyrektora wolskiej sceny ma zapaść dopiero za miesiąc. Nie ma ona jednak żadnej konkurencji - nie ogłoszono bowiem konkursu na stanowisko, które chce objąć.

Jacek Weksler, szef Biura Teatru i Muzyki, sam podjął decyzję, że kandydatem jest Agata Siwiak, i czeka teraz na opinię o niej ministerstwa kultury oraz Związku Artystów Scen Polskich. - Zasada konkursu jest przestarzała - tłumaczy Katarzyna Mazurkiewicz, współpracowniczka Wekslera. - Taka procedura niekoniecznie wyłania najlepszego kandydata, a naszym zdaniem Agata Siwiak to kandydat idealny. Jest prężna i skuteczna.

Dobra w biletach

Gdyby pracownicy Ministerstwa Kultury, chcąc poszerzyć swoją wiedzę o Siwiak, szukali informacji na wortalu e-teatr, rzetelnie opisującym życie teatralne w Polsce, nic by nie znaleźli. Nic poza notką, że jakaś Siwiak grała klientkę w zakładzie fryzjerskim w serialu "Na dobre i na złe". Więcej na jej temat wie Krystyna Meissner kierująca wrocławskim Teatrem Współczesnym, organizatorka festiwalu Dialog. Agata Siwiak zajmowała się u niej sprzedażą biletów.

- Agata to bardzo ambitna, nastawiona na karierę osoba - mówi Meissner. - Miała wiele ciekawych pomysłów na sprzedawanie biletów, natomiast trochę gorzej było z ich realizacją, bo jest chaotyczna i dość trudna w kontaktach. A już zupełnie nie ma pojęcia o pracy z artystami.

Zdaniem Krystyny Meissner, prowadzenie teatru przez 32-letnią, niedoświadczoną dziewczynę to "eksperyment, który może się bardzo smutno skończyć."

- To dla niej za wcześnie - uważa dyrektorka Współczesnego. - Można jej wyrządzić takim posunięciem krzywdę.

Cynamon albo krew

Krzywdę można wyrządzić także publiczności, którą sobie teatr Na Woli zjednał sztuką lekką, dającą wytchnienie od codzienności, ale nie tandetną. Tutaj odbywały się co roku przeglądy Małe Sztuki z Wielkimi Aktorami, Komedie Lata i Festiwal Mimu, tu regularnie występuje krakowska Grupa Rafała Kmity, a Jerzy Satanowski promuje piosenkę poetycką. Od kilku sezonów wolska scena miała dobrą passę, po tym, jak znalazła wreszcie na siebie pomysł. Śmierć Bogdana Augustyniaka, dotychczasowego dyrektora teatru, spowodowała, że teatr przy Kasprzaka zmienia swoje oblicze. Czy widzowie, którzy przychodzili do teatru Na Woli, by zobaczyć muzyczny

spektakl o rodzinie Dreptaków lub osnute na motywach kultury żydowskiej przedstawienie "Aj waj! czyli historie z cynamonem", zaakceptują epatujące krwią i seksem inscenizacje Mai Kleczewskiej, Jana Klaty i Michała Zadary - reżyserów, których Siwiak wymienia w pierwszej kolejności?

- To sprawa nowej dyrektorki - odpowiada Katarzyna Mazurkiewicz. - My na jej decyzje repertuarowe nie możemy mieć wpływu.

Biuro Teatru da natomiast pieniądze na realizację planów pani dyrektor. A są to plany imponujące. Skromny, dysponujący jedną niewielką sceną ze słabym zapleczem technicznym teatr Na Woli ma stać się centrum festiwalowym, do którego zjeżdżać będą gwiazdy z całego świata.

Na bieżącą działalność teatru miasto przeznaczy taką samą jak teraz dotację, czyli ok. 3 mln 200 tys., zaś każdy z projektów składających się na repertuar sfinansowany zostanie osobno. Biorąc pod uwagę, że mają to być głównie projekty międzynarodowe, będą to niemałe sumy.

Szok i żal

W krakowskim Starym Teatrze, do którego Siwiak przeniosła się z Wrocławia, mówi się o niej "pomagier". Prawa ręka Pawła Miśkiewicza (reżysera, z którym organizowała we Wrocławiu, forum dramaturgii współczesnej EuroDrama, a w Krakowie festiwal baz@rt) i Grzegorza Niziołka, kierownika literackiego Starego Teatru. Teraz Niziołek, teatrolog, współtwórca branżowego pisma "Didaskalia", a przede wszystkim architekt nowej linii repertuarowej Starego, ma zostać zastępcą Siwiak. Przyjęcie przez niego tej propozycji wywołało w Krakowie szok.

- Grzegorz Niziołek ma ogromny wkład w artystyczne odświeżenie Starego Teatru - przyznaje Łukasz Drewniak, krytyk teatralny. - Zostało mu tu jeszcze wiele do zrobienia. Jestem zawiedziony, że nagle przerwał pracę na rzecz tego teatru.

Pragnąca zachować anonimowość osoba twierdzi, że Mikołaj Grabowski, dyrektor Starego, poczuł się dotknięty decyzją Niziołka, "jakby dostał w twarz".

Kto zadba o bufet

W teatrze Na Woli przed wizytą potencjalnego kierownictwa wyczuwa się lekkie napięcie.

- Ona młoda, on naukowiec - które z nich będzie zajmować się takimi sprawami, jak: bufet, sprzątaczki, księgowość, remonty? - zastanawiają się pracownicy teatru.

Do pomocy Siwiak i Niziołek będą mieli Elżbietę Lechicz, która, jak twierdzi Biuro Teatru, wciąż będzie zastępcą dyrektora. Nawet jeśli nie potrwa to zbyt długo, Lechicz powinna wprowadzić nowych szefów w sprawy tego teatru.

Poza tym nie można zapominać, że Agata Siwiak studiowała zarządzanie instytucjami kultury na Uniwersytecie w Poznaniu. To już coś.

Mimo wielu prób skontaktowania się z Agatą Siwiak nie udałomi się z nią wczoraj porozmawiać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji