Artykuły

Katowice. Czas na reformę Estrady Śląskiej?

Katowiccy radni uważają, że nadszedł czas na reformę Estrady Śląskiej. Miejscy urzędnicy nie widzą potrzeby zmian.

Radni rozmawiali o Estradzie Śląskiej podczas ostatniej sesji. Zaczęło się od kosmetycznych poprawek w uchwale, które umożliwiały powołanie nowego stanowiska pracy w tej instytucji. A potem pojawiła się rzeka zastrzeżeń. Oferta, jaką EŚ kieruje do mieszkańców, jest mizerna - przekonywali radni. - Tak naprawdę jest to firma, która wynajmuje oświetlenie i nagłośnienie - denerwował się radny Marek Szczerbowski.

Ofertę EŚ łatwo sprawdzić w internecie. W ostatnim czasie organizowała m.in. Katowickie Spotkania Kolędowe, Wielki Piknik Dzieci Miasta Katowice, festiwal Interpretacje, imprezę mikołajkową, sylwester na katowickim rynku czy benefisy znanych twórców.

- Z tego wszystkiego Estrada może pochwalić się tylko Interpretacjami, ale gdyby nie nazwisko Kazimierza Kutza, festiwal nigdy nie zyskałby takiej rangi. Powiedzmy szczerze - to jedna impreza w roku. Sylwestra i imprezy mikołajkowej dla dzieci nie pamiętam, natomiast pozostałe propozycje mnie nie satysfakcjonują. Na pewno nie są to wielkie wydarzenia, a przecież Katowice aspirują do utworzonego już hasła: "Katowice - miasto wielkich wydarzeń" - uważa radny Piotr Hyla.

Dorota Pociask-Frącek, dyrektorka EŚ broni firmy: - Oprócz organizowania własnych imprez działamy też na zlecenie urzędu miejskiego. Same dotacje nie wystarczą. Żeby na siebie zarobić, musimy np. wynajmować pomieszczenia.

W Estradzie jest 18 i pół etatu, w tym są woźni i sprzątaczki. Trzy osoby pracują w administracji, a tylko dwie będą się zajmować merytorycznym przygotowaniem Interpretacji. - To zachwianie równowagi. Przerost biurokracji nad fachowcami od kultury - twierdzi Szczerbowski.

Władze miasta nie podzielają takiego poglądu. - Estrada funkcjonuje bardzo dobrze, czego Interpretacje są najlepszym przykładem. Oczywiście, że Katowice są miastem wielkich wydarzeń, ale kreują je firmy komercyjne. Po co miejska instytucja, jaką jest EŚ, ma je dublować? - pyta Waldemar Bojarun, rzecznik katowickiego magistratu.

Kazimierz Kutz, reżyser i poseł: - Myślę, że Estrady Śląskiej nie powinno się zmieniać. Ona tak naprawdę realizuje pomysły urzędników. Jest narzędziem w rękach miasta. Problem leży gdzie indziej - w wydziale kultury Urzędu Miejskiego w Katowicach. Przez ostatnie lata nikt tam nic nie robił, do niczego się nie poczuwał. Nie było ani pomysłów, ani energii. Kto tam pracuje? Dlaczego w innych wydziałach, np. tych, które zajmują się np. drogami, można pracować dobrze i mieć z tego efekty? W wydziale kultury hula wiatr i bezhołowie - uważa reżyser.

Trudno nie przyznać mu racji. Od ponad pół roku na stanowisku naczelnika wydziału kultury jest wakat. Biuro prasowe magistratu zapewnia, że w przyszłym tygodniu pojawią się w prasie ogłoszenia o konkursie na to stanowisko.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji