Artykuły

Smak kremówki

"Czy lubi pani Schuberta?" w reż. Tomasza Zygadły w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Iza Natasza Czapska w Życiu Warszawy.

Na scenie trzy doświadczone aktorki i tylko jedna z nich zdobywa sobie publiczność. "Czy lubi pani Schuberta?" warto zobaczyć dla roli Haliny Łabonarskiej.

Taka rola, jak Adela w sztuce Rafaela Mendizabala, to dla aktorki więcej niż smaczny kąsek. To prawdziwe ciacho. Papieska kremówka.

Halina Łabonarska pojawia się na scenie pod koniec pierwszego aktu przeciętnej obyczajówki, gdy dwie inne aktorki zdążą już uśpić publiczność historyjką o walczącej z chorobą nauczycielce fortepianu (Teresa Budzisz-Krzyżanowska) i rozjaśniającej jej życie podstarzałej uczennicy (Maria Ciunelis). Wpada jak bomba w barwnym stroju kloszardki, zmienia obyczajówkę w komedię, budząc u widzów śmiech i wdzięczność za wrażenie, że tego wieczoru coś się jednak jeszcze wydarzy. A to dopiero połowa spektaklu.

W drugiej części postać Adeli niespodziewanie się zmienia, co sprawia, że aktorka ma do zagrania zupełnie nową rolę, a spektakl nabiera tajemniczego klimatu. Sztuką "Czy lubi pani Schuberta?" Mendizabal zrobił prezent aktorkom w średnim wieku, które zwykle narzekają na brak ról. Miejsca na scenie jest dla trzech, wszystkie światła skierowane są jednak na Adelę. Tak to wygląda przynajmniej w spektaklu Tomasza Zygadły, w którym ani Teresie Budzisz-Krzyżanowskiej - na ogół świetnej, tym razem nieco przesadnie manierycznej, ani żywiołowej Marii Ciunelis nie udaje się stworzyć z Haliną Łabonarską dobrego tria.

Łabonarska daje z siebie wszystko, by wykorzystać atrakcyjną sytuację. I wygrywa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji