Artykuły

Niewina - ostatni spektakl

"Niewina" w Starym Teatrze w Krakowie. Po Festiwalu Prapremier pisze Janusz Milanowski w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.

Trudno jednoznacznie określić spektakl Starego Teatru z Krakowa. Sztuka Dei Loher w reżyserii Pawła Miśkiewicza pokazała nam jakiś teatr totalny, z różnorodnością form i stylistyk

To zarazem tragikomedia i traktat filozoficzny o traceniu i poszukiwaniu dobra. Rzecz zaczyna się "przed horyzontem morza", w podłym portowym mieście naznaczonym śmiercią.

W morzu topi się kobieta, której nielegalni emigranci Fadoul (Jan Peszek) [na zdjęciu] i Elisio (Zbigniew W. Kaleta) nie ratują. Obydwaj mieszkają w azbestowym wieżowcu, który upodobali sobie samobójcy. W innym wątku występuje pani Zucker (Iwona Bielska), która traci władzę w chorych kończynach.

Z kolei pani Habersatt (Magda Jarosz), samotna kobieta, udaje matkę mordercy. Poznajemy też pokręconą filozofkę Bilę (Urszula Kiebzak), która straciła wiarę w możliwość ujęcia świata w system filozoficzny, i jej męża - jubilera i pantoflarza (Zbigniew Kosowski). Jest też gnębiona przez matkę i niekochana przez męża Róża (Iwona Budner), córka pani Zucker. Mąż Róży to zafascynowany śmiercią preparator zwłok (Piotr Grabowski). I jeszcze: dziewczyna (Sandra Korzeniak), której ledwo poznany chłopak wyskoczył przez okno wieżowca oraz Absolut (Ewa Kaim) - niewidoma tancerka go-go.

Tym wszystkim postaciom przyglądamy się z różnych stron i perspektyw. Ale najważniejsza jest ta, która pojawia się w pierwszej i ostatniej scenie: horyzont morza. Emigranci, stając przed nim, "próbują zajrzeć w oczy przyszłości", zaś rudowłosa Róża przekroczy go w ostatniej scenie.

Reżyser rozpętał na scenie prawdziwe szaleństwo, zobaczyliśmy rozpad świata i jego scalanie. Ten spektakl z jednej strony piętrzy (ale w sposób kontrolowany) teatralne iluzje, a z drugiej przekracza granice teatru, dając widzowi nadzieję na zwycięstwo dobra. Bo jak tu nie wierzyć w takowe, gdy spłukany do cna Fadoul znaleziony worek forsy uznaje za dowód na istnienie Boga. I co robi? Otóż sam chce się poczuć Bogiem i funduje tancerce (Absolutowi!) operację przywracającą wzrok. I jak tu nie mieć nadziei?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji