Artykuły

W hołdzie profesorowi Głuszczakowi

Ze studentami jeździł po całym kraju i uczył ich robić teatr. Niektórzy pytali, po co. - By młodym ludziom dać trochę przygody, zabawy i radości, żeby nie było nudno, a było ładnie - opowiada Bohdan Głuszczak. Uniwersytet Warmińsko-Mazurski właśnie wydał o nim książkę - pisze Ewa Jarzębowska w Gazecie Wyborczej - Olsztyn.

Uniwersytet poświęcił mu najnowsze wydawnictwo "Róbcie teatr. Księga jubileuszowa ofiarowana profesorowi Bohdanowi Głuszczakowi". W książce znalazły się wspomnienia pracowników i jego studentów, a także prace naukowe dotyczące teatru, literatury i języka. Wczoraj przekazano ją profesorowi.

- Mamy zjawisko pod tytułem Głuszczak, bo nie wystarczy powiedzieć: profesor - mówi Norbert Kasparek, dziekan wydziału humanistycznego. - Jest emerytem, ale chciałbym, żebyśmy wszyscy mieli taką energię, radość i żywotność jak on.

Profesor zasłynął w kraju i za granicą spektaklami, które realizował z Pantomimą Olsztyńską, a w których występowały osoby głuche. Współpracę z nimi zaczął w 1956 roku; występowali w dwudziestu pięciu krajach. Z Pantomimy odszedł w 1989 roku. - Tak jak każdemu twórcy, formuła się wyczerpała, zaczęło brakować konceptu, a aktorzy, których wykształciłem, się starzeli. Zrobiliśmy razem dwadzieścia dwa widowiska, nakręcono o nas osiem filmów, to wystarczy - opowiadał Bohdan Głuszczak przy okazji jubileuszu Pantomimy.

Zaczął uczyć innych w szkole teatralnej w Białymstoku i Wyższej Szkole Pedagogicznej w Olsztynie. - Odbieraliśmy go jako mistrza, a mistrz to niezwykle rzadkie i cenne zjawisko - wspomina Zbigniew Głowacki, dyrektor Olsztyńskiego Teatru Lalek, który był studentem profesora. - On kształtował ciało i duszę.

- Byłoby rzeczą nienormalną, gdyby profesor nie znalazł się w naszym środowisku i nie wykładał na uczelni - mówi profesor Andrzej Staniszewski, który przyjmował Głuszczaka do pracy w WSP. - Zresztą zapotrzebowanie na jego wykłady było nie tylko wśród studentów humanistyki. Niestety coraz mniej jest takich osobowości w naszym środowisku.

Bohdan Głuszczak słynie też z daru opowiadania anegdot. Gdy podczas wczorajszej uroczystości poproszono go o przemówienie, on parafrazując słowa Jędrzeja Wowry, którego "Żywoty świętych" wystawiał, powiedział: - Mój życiorys na papierze to pierdoły w odniesieniu do czasu i rzeczy, które przeżyłem. Skończyłem liceum w Paczkowie. Tamtejszy profesor zainteresował mnie historią tak bardzo, że chciałem studiować ten kierunek, i tylko zakaz podjęcia studiów mi to uniemożliwił. Gdyby nie to, zostałbym historykiem, a że byłem ambitny, pewnie wygryzłbym Kasparka i nie zostałby dziekanem - żartował.

A później dodał już poważnie: - To, co mnie satysfakcjonuje, to kariery moich uczniów. Wychowałem około 600 aktorów; z pierwszego pokolenia byli Janusz Gajos, Jerzy Kamas. Moim sukcesem jest to, że tak wielu wychowanków pracuje w teatrach. Nie zapomnieli o mnie, dzwonią, zapraszają na premiery.

Po uroczystości pozostał tylko żal, że Bohdan Głuszczak nie uczy już humanistów z UWM. Odszedł na emeryturę i choć z powodzeniem mógłby wykładać, co robi na innych uczelniach, to nasz uniwersytet rozwiązał z nim umowę. - Profesor 1 stycznia ukończył 72 lata, a ustawa nakazuje rozwiązanie umowy o pracę z profesorem, który ma powyżej 65 lub 70 lat - mówi Józef Górniewicz, prorektor UWM. - Mógłby zostać na etacie, pod warunkiem że nie ma pełnej obsady kadrowej, ale tam akurat jest. Dlatego nie przedłużyliśmy z nim umowy, ale myślę, że nie stracimy z nim kontaktu i będzie pracował dla nas na godziny zlecone.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji