Artykuły

Partytura w rytmie rżnięcia

"O zwierzętach" w reż. Łukasza Chotkowskiego w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Anita Nowak w serwisie Teatr dla Was.

Nie tyle temat, który podjęła Jelinek przejął mnie tak bardzo, bo o handlu kobietami słyszy się i czyta ostatnio dosyć wiele, co forma, jaką autorka nadała swemu dramatowi.

Pierwsza część to monolog miłosny starszej kobiety do nieobecnego kochanka. Druga - zmontowane telefoniczne rozmowy między klientami i handlarzami żywym towarem, którzy rozmawiają o kobietach jak o zwierzętach na targu. Jelinek wykorzystuje tu też zeznania wiedeńskiej callgirl, która pośredniczyła w nielegalnym procederze kupczenia dziewczynami z Litwy.

Nie ma tu wyraźnego podziału na kata i ofiary. Bo i kobiety pokazane są jako istoty zezwierzęcone - szefowe burdeli, pośredniczki. Nie bronią własnej płci przed agresją i odczłowieczaniem w konsumpcyjnej rzeczywistości, gdzie wszystko jest towarem, wszystko ma swoją cenę, silniejsi handlują słabszymi, nie tylko kobietami, ale i dziećmi; bezwzględne prawo rynku wdziera się do najintymniejszej sfery życia, ograbiając ludzi z tego, co najcenniejsze - z uczuć, honoru i godności.

Źródło napisanego przez Jelinek dramatu tkwi w protokołach policyjnych, do których dotarł wiedeński dziennikarz Florian Klenk. W tygodniku FALTER latem 2005 roku opisał on światową sieć handlu ludźmi, powiązaną z wysoko postawionymi osobistościami z kręgów politycznych, które zamawiały sobie kobiety i dziewczęta z Europy Wschodniej.

"O zwierzętach" to autentyczny materiał z charakterystycznym dla branży slangiem, talentem Jelinek wzniesionym do rangi dzieła literackiego.

Są dwa powody, dla których bydgoskie przedstawienie ujęto w silne ryzy rytmu. Jeden wynika z narzuconej przez autorkę, absolwentkę konserwatorium muzycznego, melodii języka. Drugi dyktuje temat. Rżnięcie, o którym cały czas mówią aktorki, opiera się właśnie na rytmie. W ten rytm wpisane są emocje. Fascynuje tu niezwykła dyscyplina działań scenicznych. Dramaty bohaterek przejmują bardziej dzięki temu, że pokazane są powściągliwie, delikatnie tylko przenikając przez szorstką powłokę formy.

Reżyserujący spektakl Łukasz Chotkowski przemyślanie dawkuje widzom emocje. Najpierw są to relacje na wideo, głosy z ciemności, potem oglądamy króciutki występ mistrzyni świata w fitness, jak symbol charakteryzującego nasze czasy kultu ciała i zapowiedź wokół cielesnych dramatów. Wreszcie do akcji wkraczają aktorki i statystki. Ich precyzyjne poruszanie się po scenie i sposób wypowiadania tekstu, powtórzenia, przypominają partyturę.

To najciekawsza po wiedeńskiej - na jedną aktorkę i dwanaście pianin - inscenizacja dramatu "O zwierzętach". Też kładąca nacisk na muzyczność tekstu, a bardziej kameralna. W Zurychu i Berlinie obsada była mieszana. Chotkowski postawił na kobiety, co pozwoliło na głębszą projekcję wielowymiarowości ich natury. W inscenizacji nie ma wyodrębnionych bohaterów. Aktorki kolejno powtarzają wiele kwestii. A grają znakomicie. Na bardzo wyrównanym poziomie. Bo też i chodziło tu o zespołowość. Jak w przypadku dobrze zgranej orkiestry.

Wielkie brawa dla Łukasza Chotkowskiego za skomponowanie tak ciekawego formalnie, zwartego przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji