Artykuły

Rozkosz dla leniwych

"Baal" w reż. Anny Augustynowicz w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Pisze Katarzyna Kamińska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Brechtowski "Baal" to opowieść o artyście, który zaprzedał duszę samemu sobie i całkowicie zawierzył własnym instynktom. Historię poety żyjącego poza wszelką moralnością w Teatrze Współczesnym wyreżyserowała Anna Augustynowicz.

Baal w życiu kieruje się zasadą trzech "L".

Libido. Główna siła napędowa poety, chuć pchająca w jego ramiona każdą kobietę. Nieważne, czy to żona szefa, narzeczona przyjaciela, którą doprowadza do samobójstwa, czy kobieta spotkana na ulicy. Baalowi daleko do miłosnego wyrafinowania Don Juana: kobieta, którą posiadł, staje się dla niego kawałkiem mięsa, traci powab.

Literatura. Jedyna kochanka, której był wierny. Baal, postrzegany jako geniusz, jest wielbiony, choć pluje ludziom w twarz, wyśmiewa mieszczańską bezmyślność, podwójną moralność. Baal, cyniczny człowiek-zwierzę, nie dąży do posiadania czegokolwiek. Budzi w ludziach odrazę, choć silniejsza od wstrętu jest chęć odgadnięcia jego tajemnicy: życia pozbawionego poczucia winy, zawierzonego instynktom, podsycanego alkoholem.

Lenistwo. Baal robi tylko to, co uważa za właściwe. Oddala się od rzeczywistości, nie tłumaczy, nie uzasadnia, obserwuje kolor nieba. Leniwy nie jest jedynie w dążeniu do rozkoszy - tylko wtedy, twierdzi, wysiłek się opłaca.

Baal stworzył siebie z grzechu. Zasadą jego działania jest brak zasad. Moralność i rozważania o Bogu zostawił innym, choć sam przypisał sobie boskie przymioty.

W spektaklu Anny Augustynowicz nie widzimy Baala spacerującego po łąkach, chlejącego na umór w zapyziałych oberżach, szarpiącego się z ludźmi. Ani to romantyczna ballada, ani naturalistyczna opowieść o niemoralnym człowieku. To teatr iluzji. Gdy mowa jest o piciu, słyszymy jedynie odgłos przelewania płynu. To, co mają sobie do powiedzenia bohaterowie - łącznie z inwektywami - wypowiadane jest jak podczas kościelnego kazania, z wyższością, niezrozumieniem. Aktorzy poruszają się mechanicznym zamaszystym krokiem tanga, czasem niezdarnym - jakby swoim ruchem rysowali obraz na czarnym tle prostej scenografii.

Postacie z otoczenia Baala (wytwory jego wyobraźni?) to wcielenia konkretnych cech. Są marionetkami, z których Baal korzysta, tworząc swój świat. Pojawiają się i znikają w jednostajnym rytmie prostego tematu muzycznego - jedynego bodaj elementu tego przedstawienia, które budzi żywsze emocje. Monotonny, choć bardzo precyzyjnie utkany, spektakl ożywa dzięki epizodom: Szymona Czackiego w roli Joachima, przyjaciela Baala, któremu bohater uwodzi narzeczoną, Elżbiety Golińskiej w roli matki, Tomasza Cymermana - tajemniczego błazna. Zawodzi postać tytułowa: Baal według Augustynowicz jest smętny, niezdecydowany, pozbawiony ikry. Wyrazisty tekst kontrastuje z bezbarwną kreacją Jerzego Senatora, a podkreślane przez Brechta "odczuwanie" zastąpiło banalne "intelektualizowanie". Pół biedy, że nie zostało nic z dosłownej zwierzęcości - nie ma tu nawet jej metafory. Baal nie zadziwia, nie bulwersuje, nie wpędza w moralną niepewność, skapitulował, ugrzecznił się, uczesał i zasiadł za stołem, żeby opowiedzieć o bladym wspomnieniu własnej przeszłości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji