Julian Jabczyński spoczął na cmentarzu Rakowickim
Julian Jabczyński spoczął na cmentarzu Rakowickim.
Julian Jabczyński był człowiekiem tak radosnym, uśmiechniętym, życzliwym, że i słońce rozświetliło niebo nad Krakowem, gdzie wczoraj na cmentarzu Rakowickim pochowano tego aktora niemal wszystkich krakowskich scen, a także kabaretu Jama Michalika, w którym przez ponad 30 lat bawił publiczność. Bo w ogóle bawił ją przez dekady; wszak zaczął tuż po wojnie.
Odprowadzało zmarłego w ubiegły czwartek Juliana Jabczyńskiego liczne grono - najbliższa rodzina, przyjaciele, znajomi, a pośród nich wielu aktorów, w tym Leszek Piskorz, z którym Julian Jabczyński spotkał się parę lat temu w spektaklu Starego Teatru "Spaghetti i miecz", i grupa "michalikowców": Marta Stebnicka, Halina Kwiatkowska, Marian Cebulski, Marian Dziędziel, Tadeusz Huk... A gdy już ciało zmarłego aktora - 31 marca skończyłby 85 lat - spoczęło w grobie, rozległy się dźwięki klarnetu Lesława Lica, nadwornego akompaniatora tego kabaretu.
Żegnał aktora - zarówno w cmentarnej kaplicy, celebrując nabożeństwo żałobne, jak i odprowadzając Zmarłego na miejsce wiecznego spoczynku ks. infułat Jerzy Bryła, duszpasterz środowisk twórczych. Nie krył, że łączyły go ze Zmarłym więzi przyjaźni, podkreślał jego szlachetność, dobroć, wyrażając wiarę, że Bóg przyjmie go do swego Królestwa...
Od lat są tam i żona aktora Zofia Więcławówna, i poznany u początku kariery sceniczny partner i przyjaciel Wiktor Sadecki; może nawet swym tubalnym głosem powitał druha...