Artykuły

Fantazje nie tylko gejowskie

TR Warszawa znów, jak za swoich lepszych dni, wychodzi z teatralnych murów. Najnowszy spektakl Krzysztofa Warlikowskiego Anioły w Ameryce wystawiony został w jednej z sal Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.

Spektakl nosi podtytuł Gejowska fantazja na motywach narodowych, ale Krzysztof Warlikowski zapewnia, że wątek homoseksualny nie jest tutaj dominantą.

— Tak samo ważny jest poruszany tu problem choroby AIDS i stosunek do niej — mówi reżyser.

Akcja sztuki Anioły w Ameryce, za którą Tony Kushner otrzymał masę nagród (w tym Pulitzera i dwie Tony Awards), rozgrywa się w USA w latach 80. Bohaterami są dwie pary: jedna hetero-, druga homoseksualna, których życie zmienia AIDS. Louis Ironson po tym, jak jego partner Prior Walter zostaje zarażony AIDS i zaczyna rozmawiać z aniołem, przerzuca się na Joe Pitta. Joe jest mormonem, urzędnikiem Sądu Najwyższego, męczącym się w nieudanym małżeństwie. Ma na Joe oko także Roy Cohn (postać autentyczna) znany z ostrych wystąpień przeciwko homoseksualizmowi homoseksualista, będący nosicielem wirusa HIV. Obawiając się kompromitacji, Cohn, wzięty prawnik, robi wszystko, żeby prawda o jego chorobie i skłonnościach nie wyszła na jaw…

W spektaklu Warlikowskiego zobaczymy m.in. Stanisławę Celińską, Magdalenę Cielecką, Maję Ostaszewską, Andrzeja Chyrę, Jacka Poniedziałka i Macieja Stuhra.

17 lutego
SGGW, aula im. Kleszczyckiego
godz. 17, bilety 50–100 zł


Paulina Sygnatowicz: Dramat Kushnera, po który sięgnął Krzysztof Warlikowski, opowiada o grupie nowojorskich homoseksualistów w obliczu problemu AIDS…

Jacek Poniedziałek: Oczywiście, można sztuce przypiąć taką łatkę. Ale jest to także tekst o heteroseksualistach. Dotyczy zarówno Amerykanów, jak i emigrantów, którzy mieszkają w Ameryce, a którzy się Amerykanami nie czują, jest o ludziach białych i jest o ludziach czarnych, jest o ludziach wykształconych i o ludziach bardzo prostych, jest o Bogu, jest o aniołach, jest o wierze. Mówi też o rodzinie.

Maciej Stuhr: To nie jest manifest mówiący, że do szczęścia jest potrzebna wspólnota homoseksualna. Przede wszystkim jest tutaj problem odpowiedzialności, którą człowiek bierze za drugiego człowieka, wchodząc z nim w sytuację rodzinną. Ta odpowiedzialność często zawodzi, bo taka jest rzeczywistość.

Czy ten tekst w ogóle nas dotyczy? Nie jest o naszej polskiej, katolickiej rodzinie…

J.P.: Bohaterami są mormoni. To ludzie niezwykle restrykcyjni jeżeli chodzi o stosowanie dekalogu i biblijnych przykazań. Są podobni do radykalnie nastawionych polskich katolików, ludzi wierzących, chodzących do kościoła, wiernych słuchaczy Radia Maryja.

Ale akcja dzieje się w latach 80. za prezydentury Regana…

J.P.: Tłumacząc ten tekst, starałem się przekładać go nie tylko w sferze językowej, ale też kulturalnej. Krzysiek te wszystkie odniesienia do historii czy kultury amerykańskiej wyrzucał. W tekście bardzo często pada stwierdzenie „prezydent Regan”. U nas się mówi „nasz prezydent”. Zresztą bardzo wiele haseł, które realizował prezydent Regan, można włożyć w usta naszego prezydenta.

Dowiemy się zatem, jak odnaleźć się w dzisiejszym świecie?

M.S.: Ten spektakl nie daje recept ani odpowiedzi. Zahacza o problem uporania się ze swoimi winami, tymi popełnionymi i tymi, które dopiero będą popełniane. To także kwestia tego, czy człowiek potrafi tak do końca wybaczyć.

Rozmawiała Paulina Sygnatowicz

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji