Artykuły

Krzyk młodości

Skondensowana, półgodzinna dawka bólu, pretensji, frustracji i żalu dojrzewających nastolatków - o "Głosach" w reż. Marka Kościółka w Teatrze Krzyk z Maszewa pisze Łukasz Rudziński z Nowej Siły Krytycznej.

Prawie sześć lat temu, w miejscowości Maszewo, Marek Kościółek postanowił stworzyć teatr. A z gromadki młodych ludzi uczynić aktorów. Choć Maszewo to mieścina licząca niewiele ponad trzy tysiące mieszkańców, Teatr Krzyk zdołał "wydostać się" z ciasnej prowincji. Obecnie Marek Kościółek prowadzi trzy grupy wiekowe, a jego przedstawienia zdobywają nagrody i dostają wyróżnienia na festiwalach w całym kraju. Amatorski teatr z Maszewa uważany jest ponadto za jedno z najciekawszych zjawisk teatru offowego.

Spektakl "Głosy" to pierwsze przedstawienie Teatru Krzyk. Szóstka młodych ludzi - piątka na scenie i operator świateł. Już podczas wejścia na salę usłyszymy, co im się nie podoba. Wykrzyczą nam to do ucha, byśmy nie mieli wątpliwości, że w naszym kraju wcale nie jest "zajebiście". Zresztą "ekspresja" to jedno z najważniejszych słów w tym teatrze. Ważniejsze są tylko emocje.

Bunt, rozpacz, poczucie beznadziei. Ale też nadzieja. Wiara w inny, lepszy świat, który być może za chwilę uda nam się stworzyć. A może on już istnieje i czeka na nas tuż za rogiem? Jedyne, co jest pewne, to przeszłość, która nigdy nie pozwala nam zapomnieć. O problemach ojca z alkoholem. O biedzie, którą każdy wyczuwa na kilometr i która odstrasza lepiej niż dżuma. O gwałcie. O braku miłości. Jednak młodzieńczy optymizm dodaje nam sił. Podejmujemy walkę o swoją przyszłość. Pierwsze nieśmiałe "kocham cię" otwiera drzwi do tego nowego, lepszego świata. Ale czy na pewno?

"Głosy" są wielogłosem młodości. Skondensowaną, półgodzinną dawką bólu, pretensji, frustracji i żalu dojrzewających nastolatków. Każdy musi uporać się ze swoim życiem samemu. Nie ma czegoś takiego jak sprawiedliwość. Jeden już na starcie ma wszystko, inny nie ma nic. Czemu przeważnie jesteśmy po tej gorszej stronie? - zdają się pytać przyszli aktorzy.

Ten krótki, oszczędny w formie, ale bardzo bogaty w treści spektakl to emocjonalny ping-pong, zbudowany najprostszymi środkami, z których właśnie krzyk wysuwa się na plan pierwszy. Proste, schematyczne etiudy aktorskie - każdy wychodzi na środek i odgrywa scenkę rodzajową lub opowiada o swoich traumatycznych przeżyciach - układają się w niejednorodny obraz młodych ludzi. Przemoc (jak ta wobec nauczyciela, któremu założono na głowę kosz na śmieci) to sposób na odreagowanie "przeklętej" młodości. Jednak "Głosy" niczego nie usprawiedliwiają. Są raczej próbą zrozumienia trudnego losu dzisiejszej młodzieży, która nie ma o co i po co tak naprawdę walczyć.

Cztery lata temu, gdy ten spektakl powstawał, wykonawcy przedstawienia mieli po kilkanaście lat. Teraz są starsi i dojrzalsi. "Głosy" de facto nie do końca są już ich głosami. Dlatego młodzi aktorzy starają się puste miejsca wypełnić poza sceniczną manierą, przerysowując sytuacje dramatyczne, przez co spychają je nieuchronnie w kierunku groteski i karykatury. I choć spektakl kipi energią i nafaszerowany jest młodością, to mimo wszystko jednak się starzeje.

Ta przejmująca, miejscami naiwna, ale pełna szczerości wypowiedź sceniczna ma jedną nieprzemijającą wartość - młodym uświadamia, że nie są sami ze swoimi problemami, a starym przypomina, by tych młodych nie pozostawiali samym sobie. Czasem warto pokrzyczeć w słusznej sprawie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji