Artykuły

Aria dla przedszkolaka

"Czerwony Kapturek" w reż. Adama Frontczaka w Operze Wrocławskiej. Pisze Katarzyna Wachowiak w Polsce Gazecie Wrocławskiej.

"Czerwony Kapturek" Jiriego Pauera to pierwsza opera specjalnie dla dzieci wystawiona we Wrocławiu.

Po raz pierwszy najmłodszej publiczności pokazano ją wczoraj. Czy warto się na nią wybrać z maluchem? Na pewno, jeśli zależy nam, by zetknął się z czymś więcej niż tylko kreskówki. Od pierwszych scen wiadomo, że nic nie będzie tu wyłożone jak kawa na ławę. Mimo że "Czerwony Kapturek" trwa niecałą godzinę, jest pełnoprawną operą. Bez tekstu - wyłącznie arie. A wiadomo, jak to ze śpiewem operowym - nie wszystko zrozumiemy. Więcej trzeba doczytać z muzyki, ruchów, nastroju.

Ale nie akcja jest tu najważniejsza - bardziej istotna jest uroda poszczególnych scen. A scenografia i kostiumy przygotowane przez Małgorzatę Słoniowską to mistrzostwo świata. Kolory, efekty specjalne (kominek strzela snopem iskier, które migocząc opadają na domek), pomysły na stroje (tancerz przebrany za krzesło ma złocone fikuśne buty, takie same jak nogi krzesła), rozwiązania scenograficzne (muzycy orkiestry na głowach noszą czapki w kształcie zwierząt i ptaków, widać je ponad kanałem orkiestrowym) oszałamiają. To chwilami prawdziwe operowe haute couture. Maestrię ich wykonania dorośli docenią zresztą bardziej niż dzieci.

Puryści mogą doczepić się do libretta - z kanoniczną bajką o Czerwonym Kapturku ma ono bardzo niewiele wspólnego.

Twórcy rekomendują widowisko dla przedziału wiekowego 3-10 lat. Dla trzylatka to jednak doświadczenie za trudne - raczej nie usiedzi spokojnie pełnej godziny, może się też bać - moment, w którym muzyka straszy, las ciemnieje i pojawiają się na tym tle olbrzymie, błyszczące wilcze oczy, jest jak z horroru. Myślę, że 5-6 lat to odpowiedni wiek, by na to przestawienie pójść.

Starsze dzieci też powinny się dobrze bawić, chociaż... Zagadnęłam po spektaklu nauczycielkę z grupą ośmiolatków. Podobało im się? - zapytałam.

- Wie Pani - westchnęła - my je tu prowadzamy, żeby wiedziały, że takie miejsce jak opera istnieje, i że są takie gatunki sztuki, w których się tylko śpiewa. Ale dla większości z tym śpiewaniem to zbyt awangardowy pomysł. One już się przy-zwyczaiły do tego, że ma być jak w telewizji...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji