Artykuły

Od śmiechu do milczenia

"Twórcy obrazów" w reż. Kazimierza Kutza w Teatrze Śląskim w Katowicach. Ocenia Aleksandra Czapla w Gazecie Wyborczej-Katowice.

Biorąc do ręki tekst dramatyczny "Twórców obrazów", przeczytać można następujące zdania autora: "Sjöstörm pojechał do Maarbacki i w ciągu długiego popołudnia przeczytał Selmie Lagerlöf cały swój scenariusz. Kiedy zakończył czytanie i w napięciu czekał na komentarz, zapadło długie milczenie (...) Mnie najbardziej zainteresowało milczenie Selmy Lagerlöf. Co się w nim zawierało? A potem napisałem tę sztukę". Enquist mistrzowsko zaprojektował ten własny kawałek ciszy, zaś artyści w Teatrze Śląskim z dużym sukcesem pokazali to, co za owym milczeniem ukryte.

Pierwszeństwo dla pań. Dla mnie punkt ciężkości sztuki przeniesiony jest na dość nietypową relację damsko-damską. Stateczna, "pomnikowa" wręcz Selma pozornie nie ma nic wspólnego z bezpośrednią i arogancką Torą. Jest jednak coś, co sprawia, że przeglądają się w sobie jak w lustrze. Nieświadomie wymyka im się to, co chcą sobie opowiedzieć. Przyjaźń ta nie byłaby tak wyrazista, gdyby nie rewelacyjna gra obu aktorek. Na scenie oglądamy Annę Polony oraz Sonię Bohosiewicz. Obie panie, posługując się kontrastowymi środkami wyrazu, stworzyły sceniczny duet, któremu trudno coś zarzucić, można go tylko oklaskiwać. Panowie - aktorzy Teatru Śląskiego - bez problemu radzą sobie z tą damską dominacją na scenie. To właściwie oni obaj - jak sami mówią - "majstrując" przy tworzeniu obrazów, wchodzą w czyjeś życie, dogrzebując się mrocznych tajemnic.

Urzekła mnie także płynność przedstawienia. Kazimierz Kutz z ogromnym wyczuciem i lekkością tak poprowadził swój spektakl, że widzowie zaczynają od śmiechu (bo chwilami jest bardzo zabawnie), przechodząc w stan coraz większego skupienia, by zakończyć oglądanie w ciszy. W milczeniu, które tak zaintrygowało autora.

Prawdziwym rarytasem "Twórców obrazów" jest (choć to zapewne może dziwić) aspekt filmowy. Dla wielu to zapewne jedyna i niepowtarzalna możliwość oglądania fragmentów arcydzieła kina niemego, jakim jest film "Niewidzialny woźnica" w reżyserii Viktora Sjöstörma. Nie zabrakło nawet tapera, który dopełnił obrazy dźwiękiem (muzykę na potrzeby spektaklu skomponował Jan Kanty Pawluśkiewicz). I chyba to stanowiło dla mnie kropkę nad "i". Czy można nie oprzeć się magii tych czarno-białych kawałków zapisanej rzeczywistości?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji