Olsztyn. U Jaracza zmagania z niemieckim dramatem
"W domu", najnowsza premiera w Jaraczu, to opowieść o rodzinie, która nie potrafi ze sobą rozmawiać. Wszystko dzieje się tu między słowami - nikt nie jest temu winien i nikt nie przeżywa też oczyszczenia.
W rogu sceny stoi mikrofon, słychać muzykę. To piosenka grupy Supergirl & Romantic Boys. Do mikrofonu podchodzi Karol (Grzegorz Gromek). Zaczyna recytować w rytm muzyki. Jest pewny siebie i zalotny jak gwiazda pop. Po chwili kawałek się kończy. Karol z superchłopaka zmienia się w nieśmiałego okularnika. Ze sceny wchodzi do pokoju, w którym jest już Zelda (Milena Gauer). Pomarańczowe ściany, niemodne meble - tak wygląda miejsce, w którym rozgrywa się dramat. To dom rodzinny Zeldy, która przed laty opuściła swoje miasteczko. Teraz wróciła na prośbę ojca inwalidy. Choć nie jest to opowieść o eutanazji, właśnie z tym dylematem - czy pomóc mu umrzeć, czy dać mu żyć - kobieta będzie się zmagać do końca dramatu.
"W domu" będzie można zobaczyć na scenie kameralnej Teatru Jaracza. Reżyserka Monika Powalisz na swój olsztyński debiut wybrała sztukę Dorothee Brix, pisarki z Niemiec. - W Polsce dramaty niemieckie nie doczekały się wielu realizacji - mówi Powalisz. - Mimo że jesteśmy sąsiadami w Europie, dramaturgia niemiecka bardzo różni się od naszej. Jest po prostu trudna. To spore wyzwanie, by z nią się zmierzyć. Poza tym w 100 procentach utożsamiam się z Zeldą, która uciekła ze swojego miasteczka. Sprawy, które są poruszone w tej sztuce, dotyczą wielu ludzi, którzy podjęli podobne ryzyko. Tekst nie jest wesoły, ale praca nad nim to była wielka przyjemność.
Milena Gauer, która gra jedną z głównych ról w dramacie, podkreśla, że dała Zeldzie bardzo dużo z siebie. - Zawsze wcielałam się w jakieś dziwadła, wariatki czy chłopców, wreszcie mogę czerpać ze swoich emocji i doświadczeń - śmieje się.
Za to grający jej szkolną miłość Grzegorz Gromek pokazuje się z zupełnie innej strony. Zwykle przebojowy, tu wycofany i nieśmiały. - Ten bohater kompletnie różni się ode mnie, zagranie go było dla mnie wyzwaniem - przyznaje aktor.
W spektaklu występują też Marzena Bergmann, Joanna Fertacz i Stanisław Krauze.
Na premierze obecna będzie Dorothee Brix, autorka tekstu, uznawana za jedną z najciekawszych postaci młodej niemieckiej dramaturgii. Sztuka "W domu" to jej debiutancka jednoaktówka, która była prezentowana m.in. na berlińskim festiwalu teatralnym Theatertreffen.
Pierwsze przedstawienie w sobotę o godz. 19 na Scenie Kameralnej Teatru Jaracza (ul. 1 Maja), bilet w cenie 60 i 30 zł (z kartą przyjaciela teatru). Wstęp na kolejne spektakle w cenie 26 i 13 zł.