Artykuły

Rzeczywistość skreczy

"Produkt" pod opieką reżyserską Jakuba Kamieńskiego na Scenie Inicjatyw Aktorskich Teatru Współczesnego we Wrocławiu. Pisze Leszek Pułka w Dzienniku - dodatku Kultura.

"Produkt" to mantra medialnych stereotypów. Na Scenie Inicjatyw Aktorskich Teatru Współczesnego we Wrocławiu nie słychać ani jednego zdania, nie widać ani jednego obrazu, który kontestowałby natrętne klisze trailerów, spotów, billboardów.

Dżihad zderzany z McŚwiatem od lat jest w kulturze tematem nośnym. Po wydarzeniach 11 września, w których przeglądają się bohaterowie sztuki Marka Ravenhilla, to zderzenie określa tak samo politycznych graczy pierwszego planu, jak i życiowych rozbitków - to im wielka polityka paprze życie. Kochanek seksownej Amy (Anna Ilczuk) zginął w jednej z wież World Trade Center. Teatralna opowieść o Amy milczącej jak grób przypomina odtwarzanie taśmy przez popsuty magnetofon - równocześnie słyszymy dwa zapisy. Pierwsza biografia to wydobywana podczas castingu u Producenta, mimochodem, z półobrazów, z półsłówek historia gwiazdy filmowej, która straciwszy miłość, uprawia przypadkowy seks w designerskim lofcie, podróżuje po świecie, odgrywa fikcyjne dramaty, nawet jeśli nie da się tego poskładać w sensowne życie. Jest produktem stylu życia. Nie buntuje się. Trwa. Relacja druga to także opowiadany przez Producenta scenariusz filmu, w którym gwiazda zagra. Amy przyszła, aby wysłuchać i dostać rolę. Mężczyzna, gadając bez pauzy, namysłu, głębszego oddechu, ewokuje sceny filmowe. Każda z nich prędzej czy później poniża Amy. Scenariusz hipotetycznego filmu nie jest przesadnie mądry. Kobieta siada w samolocie obok Araba. Muhammad ma długi nóż i dywanik modlitewny. Kobieta lęka się go, ale i zaczyna pożądać. Ląduje na lotnisku i pakuje mężczyznę do łóżka. Figlując, ustalają pryncypia - życiowe oraz seksualne. Kobietę ma zagrać Amy. W eksplozji scen, gagów, zdarzeń wygadywanych przez Producenta w tempie serii z kałasza, chłopak poniewiera dumę, niezależność i milczenie Amy.

Arab należy do Al-Kaidy. W niedorzecznej narracji idzie w zaparte, szarżuje pomysłami ze "Szklanych pułapek" i "Ostatniego skauta". Zakochana Amy ze scenariusza otulona dynamitem spaceruje po EuroDisneylandzie. Spotyka na sekundę przed samobójczą eksplozją dziecko łkające za zgubioną matką. Potem jeszcze wspólna kąpiel w basenie z żywcem upieczonym kochankiem. Z nieba spadają siły specjalne. Żadnego morału, który warto zapamiętać. Producent Piotra Łukaszczyka to papla. Zmysłowa Ilczuk stoi lub siedzi. Ani zła, ani dobra. Ani pięknej, ani bestii Opinie o terroryzmie i miłości banalne, bo nie przeżyte, nieprzetworzone. Wsłuchując się w manieryczną rolę Łukaszczyka, zrozumiałem, że artyści młodego teatru niczym znudzone dzieciaki - wskakują na kanapę i wierzą, że metr dalej, bramę dalej, nie ma innego świata niż ten opowiadany co dzień i po stokroć przez teatr, kino akcji czy tv. Więc po eo chodzić do teatru? Posłuchać mentalnych skreczy - odpowiada Jan Klata, guru młodych artystów. Skreczy, czyli surowców wtórnych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji