Artykuły

Łódź. Spotkanie z Andrzejem Żuławskim

Reżyser i pisarz Andrzej Żuławski przyjedzie 17 stycznia o godz. 18 do Poleskiego Ośrodka Sztuki, by rozmawiać o kobietach.

Kobiet intrygujących, zwariowanych, nieobliczalnych, będących duszami towarzystwa bądź sterujących państwami zza pleców swych mężów i kochanków - było w historii niemało. Kilkoma zainteresował się pisarz i reżyser Andrzej Żuławski. Efektem tego zainteresowania jest ponad 600-stronicowa książka "Te panie" - opowieść o pieniądzach, władzy i miłości z pięknymi kobietami i wielką historią w tle. Owe kobiety to najpierw pięć panien Mitford, które za sprawą świetnych małżeństw pomnożyły majątek, pędząc życie wielkoświatowo i luksusowo, i z których jedna kochała się w Hitlerze, druga w Stalinie (a właściwie reprezentowanym przez niego komunizmie), a trzeciej podobał się generał de Gaulle. Potem siostry Sung, kobiety najwyższych chińskich dygnitarzy, "o których się do dziś mówi, że jedna kochała pieniądze, druga władzę, a trzecia ojczyznę". Wreszcie urocze i zbrodnicze panie de Versailles, obecne na dworze Króla Słońce, rojącym się od metres i konkubin.

Żuławski fascynująco opowiada o fascynujących damach. Z polotem rozwija jedno zdanie przez kilka ładnych linijek. Lekkim piórem zarzuca czytelnika szczegółami historycznymi i nazwiskami, których nie sposób ogarnąć (autor zdaje sobie zresztą z tego sprawę, zaznaczając w nawiasach, co warto zapamiętać na potrzeby dalsze lektury). Tam, gdzie trzeba - podziwia (urodę, talenty), kiedy indziej ironizuje lub bywa zjadliwy, np. pisząc o lubianej przez cały wersalski dwór markizie de Brinvilliers trującej pacjentów szpitala, który dobroczynnie odwiedzała (a truła, by odkryć najskuteczniejszą uśmiercająca substancję). Puszcza do odbiorcy oko, spolszczając i zdrabniając niemal nie do poznania imiona swoich bohaterek, przywołując analogie ze współczesnymi wydarzeniami politycznymi i używając potocznego słownika (dygresja to u niego "odboczka", a nieudana sprawy się po prostu "rypła"). Interesuje go boczny nurt historii, a więc nie tyle wojny, które Ludwik XIV prowadził, ile fakt, że nie lubił pachnideł i sztorcował za ich używanie najpiękniejsze nawet damy.

Zaletą książki są tezy Żuławskiego, których historii nie udało się jednoznacznie rozstrzygnąć. Pisarz jest na przykład przekonany, że Unity Mitford łączył z Hitlerem seks. Bo z jakiegoż powodu miałaby przesiadywać w jego mieszkaniu i jeździć jego limuzyną? Nie unika dosadnego języka. O Unity, która po wybuchu wojny podjęła nieudaną próbę samobójczą, skutkującą porażeniem mózgowym, pisze: "Jest głąbem. (...) Do końca życia będzie robić pod siebie".

W opowieściach o Paryżu w czasach Ludwików XIV i XV oraz Anglii pierwszej połowy XX wieku autor umieszcza współczesne nam wydarzenia. - Jest to powieść do bólu aktualna i - uprzedzamy - politycznie niepoprawna - deklarował wydawca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji