Wizyta starej kobiety
Różewicz nie cierpi teatru zewnętrznego. Teatru, gdzie ważkie problemy świata wpisane są w banalne trójkąty, zamknięte w czterech ścianach, równie nierzeczywistych jak istnienie scenicznych bohaterów. Różewicza interesuje wyłącznie teatr wewnętrzny, który nosi w sobie każdy z nas. Teoria ta wygląda imponująco. Jak szampanskoje i frukfy w starej anegdocie. A konkrietno? Z tym jest dużo gorzej... Nic tu nie pomaga gra bez reguł, gdzie wszystko może się zdarzyć, wszystko zostanie rozgrzeszone - autorytetem i rangą autora. To nie przypadek, iż w programach teatralnych zawsze przedrukowywane są wiersze. Od lat już Różewicz-poeta żyruje weksle Różewicza-dramaturga, Różewicza- scenarzysty.
Stara kobieta nie wysiaduje nowej dramaturgii. To wszystko już było. Becketta zdrowiej oglądać w oryginale niż w tej nieudolnej kompilacji. Teatr wewnętrzny - zgoda. Ale niech to nie będzie teatr pseudonowoczesnego banału. Technika awangardowego pisania ma również swoje jelenie na rykowisku. Metafory z udziałem ślepców, wymowa śmietników - mój Boże, jak to już dawno przyswoiła sobie nasza wyobraźnia. Turpizm spoczciwiał. Nie szokuje nikogo.
Warstwa intelektualna sztuki przypomina żywo wygłupy studenckich teatrzyków lat pięćdziesiątych. Wystarczyło zgasić światło, by wszyscy widzieli aluzję. Wreszcie - dowcip Różewicza... Dowcip abstrakcyjny ma także swoją konstrucję. Nic nie pomoże tłumaczenie, że to na niby, że to chwyty parodystyczne. Podejrzewam, iż Różewiczowi naprawdę podoba się żarcik o majtkach na Wacię. Zwierza się autor Starej Kobiety w "Biografii sztuki teatralnej": "Kaleczę sobie język i nogi o dowcipy"... Krytyka nie zawsze powinna być leukoplastem, kojącym te rany.
Tyle o tekście.
Trafił on do rąk znakomitego reżysera (Jarocki), pomysłowego scenografa (Krakowski) i ambitnego zespołu. Dzięki temu widowisko (w sensie teatralnym) jest naprawdę zachwycające. Tempo, ruch i pomysły, pomysły, pomysły... Dzięki temu publiczność wysiaduje na tej mistyfikacji. Wrocławscy artyści potrafili nas bowiem wyprowadzić z chaosu Różewiczowskiego porządku.