Artykuły

Coś dla niedoszłych samobójców

"Cesarskie cięcie. Próby o samobójstwie" w reż. Jarosława Freta Teatru ZAR w Instytucie Grotowskiego we Wrocławiu. Pisze Krzysztof Kucharski w Polsce Gazecie Wrocławskiej.

Cały spektakl utkany jest symbolami. Dominuje w nim szkło oraz czerwone wino symbolizujące krew, częściej rozlewane niż pite.

Czy znacie jakąś osobę, która nigdy nie myślała o samobójstwie? Na szczęście w 99 procentach kończy się to tylko na myśleniu. Tej delikatnej materii dotyka druga premiera wrocławskiego Teatru Zar, działającego pod auspicjami wspomnianego w artykule wyżej Instytutu Grotowskiego. Przez wiele lat w sali, gdzie powstały najgłośniejsze teatralne dzieła patrona, pracował Teatr Pieśń Kozła, a teraz jego miejsce zajął Teatr Zar. Nie da się ukryć, że w ich pracy i jej efektach trudno się nie dopatrywać korzeni sięgających doświadczeń Teatru Laboratorium.

"Cesarskie cięcie. Próby o samobójstwie" to opowieść o trojgu młodych ludziach przeżywających całą skalę uczuć, która może zbliżyć człowieka do samobójczych myśli. Marta i Magda (Ditte Berkeley i Kamila Klamut) to siostry biblijnego Łazarza, którego pamiętamy z "Ewangelii dzieciństwa" w tym teatrze. Ich siostrzaną miłość i lojalność wystawia na próbę tajemniczy młody człowiek (Matej Matejka), a może to tylko projekcja ich erotycznych marzeń? Nie do końca wiemy, czy siostry ze sobą nie rywalizują. Gotowe są jednak ustąpić jedna drugiej. Obie zżera namiętność, pragnienie miłości i czułości. Wyjściem, o którym myślą obie, jest samobójstwo. Oglądamy różne jego projekcje w ich głowach, które trudno nawet precyzyjnie rozdzielić, bo akcja jest bardzo dynamiczna. To pętla na szyi, przegryzione żyły, skok rozpaczy i jeszcze inne próby w zamyśle. Działania w duetach rozgrywane są w powtarzających się niemal automatycznie sekwencjach. Każda następna wywołuje jakiś wybuch nowych emocji.

Cały spektakl utkany jest symbolami. Dominuje w nim szkło, tłuczone, przewracane i rozsypywane oraz czerwone wino symbolizujące krew, częściej rozlewane niż pite. Nie znajdziemy literackiej osnowy, która pozwoliłaby nam śledzić bieg tych dramatycznych myśli, bo przedstawienie zostało skonstruowane tak, jak biegną nasze myśli, gdy czujemy się zagrożeni, nieszczęśliwi, gdy nam się wydaje, że stanęliśmy nad krawędzią i już nie mamy żadnego wyjścia.

Akcja dzieje się jakby w zaklętym kręgu, trójka aktorów otacza kwartet muzyków (Nini Julia Bang, Ewa Pasikowska, Aleksandra Kotecka i Tomasz Bojarski). To oni, ich instrumenty i chóralne śpiewy dyktują rytm zdarzeń i dramatyzm poszczególnych sytuacji. Reżyserem i autorem tego projektu, który będzie miał jeszcze trzecią część, jest Jarosław Fret, dyrektor Instytutu Grotowskiego.

Ten spektakl robi duże wrażenie na widzach, mimo że w formie wcale nie jest łatwy w odbiorze. Gdy aktorzy i muzycy schodzą ze sceny, mija dłuższa chwila nim rozlegną się brawa. To było jedno z moich najgorętszych spotkań z teatrem, od kilkunastu miesięcy przynajmniej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji