Artykuły

Gdańsk. Castellanos próbuje Walczaka w Wybrzeżu

Poszukiwanie mordercy babci, skomplikowane stosunki w trzypokoleniowej rodzinie, dwóch zabawnych starszych panów i Gdańsk jako miejsce akcji - premiera "Miasteczka G." Michała Walczaka pod koniec stycznia w Teatrze Wybrzeże.

"Miasteczko G." jest sztuką, w której mieszają się różne gatunki: kryminał (ze śledztwem dotyczącym tajemniczego morderstwa), komedią (rymującymi kombatantami) z elementami specyficznego realizmu magicznego (przyglądający się akcji "mieszkańcy" miasta: Pan Śmieć, Pan Lampa i Krawężnik). Wydarzenia dramatu dzieją się w Gdańsku, choć nazwa miasta nie pada w dialogach ani razu; jest za to mowa o "kolebce Solidarności", "wietrze od morza" i "strajkach w stoczniach".

Michał Walczak (rocznik 1979), autor "Miasteczka G." jest jednym z najważniejszych polskich dramaturgów młodego pokolenia. Rozgłos przyniosła mu już debiutancka sztuka "Piaskownica", która szybko trafiła na teatralne deski. Do tej pory napisał też między innymi "Kopalnię", "Babcię" i "Dziwną rzekę", jednak jego najbardziej znanym tekstem pozostaje "Podróż do wnętrza pokoju" - poruszająca opowieść o ucieczce "w siebie" zwykłego trzydziestolatka. Jednak najbardziej charakterystyczne w najlepszych dramatach Walczaka jest płynne przenikanie się planu realistycznego z nierealistycznym, faktów z wymysłami i marzeniami bohaterów. Takie elementy silnie obecne są również w "Miasteczku G.".

***

Rozmowa z Giovannym Castellanosem* [na zdjęciu]:

Mirosław Baran: Polski dramat współczesny wydaje się być w niezłej kondycji, sporo się go wystawia i o nim mówi. Jednak są to opinie bardzo rozbieżne. Co Ty sądzisz o jego kondycji?

Giovanny Castellanos: - "Świeża" polska dramaturgia zmienia się bardzo szybko; teksty, które powstają teraz, różnią się bardzo od tych sprzed, powiedzmy, pięciu lat. Nie spodziewałem się, że moda na polskie teksty, która pojawiła się pięć-sześć lat temu, boom polskich dramaturgów mocno promowanych przez warszawską krytykę, potrwa dłużej. Jednak historia szybko weryfikowała niektóre nazwiska, niektóre teksty. Bo w pewnym momencie, szukając nowego polskiego tekstu do wystawienia, przerzucałem tony makulatury. To wynik uboczny mody: nagle wszyscy poczuli wenę, zaczęli pisać. Zrobiło się tego dużo, ale ilość nie przechodziła w jakość. Cześć młodych reżyserów też wpadła w euforię i dała się zafascynować czasem niezbyt głębokimi dramatami. Wtedy, jakieś trzy lata temu, szczęśliwie wpadłem na Walczaka...

Faktycznie Michał Walczak to zdecydowanie jeden z najlepszych polskich młodych dramaturgów. Jednak premiera współczesnego polskiego tekstu na dużej scenie - a tak jest w przypadku "Miasteczka G." - to chyba ciągle rzadkość i duże ryzyko?

- Zdaję sobie z tego sprawę. Jednak Walczak to autor, który czuje w swoich tekstach istotę "teatralności", bawi się tym. W jego tekstach jest dużo kameralność, jednak "Miasteczko G." spróbuję przygotować z większym rozmachem.

Ma na swoim koncie już spektakl na podstawie "Podróży do wnętrza pokoju" Walczaka, który przygotowałeś w Olsztynie. Co najbardziej cenisz u tego autora?

- Nie należę do nurtu teatralnego, który kocha teatr interwencyjny. Fala powielania czy ilustrowania rzeczywistości "jeden do jednego", pokazywania tego, co się dzieje pod blokami na scenie, zupełnie mnie nie bawi. Zajmuję się teatrem, bo kocham go jako sztukę, jako wyrażenie czegoś głębszego, jest dla mnie sposobem na znalezienie prawdy o sobie samym. Walczak pisze o współczesnym człowieku. Jest to uniwersalne, ale jego bohaterem jest często Polak, na którym ciąży cała historia tego kraju. Albo sytuacja bardziej niebezpieczna: jest to Polak otoczony innymi Polakami. I Walczak nie ilustruje tego dramatu, bawi się metafizyką, bawi się poezją. Teatr, to miejsce, gdzie ma się zdarzyć coś magicznego. A Michał Walczak konsekwentnie szuka takiego języka.

"Miasteczko G." jest po trochu kryminałem, komedią czy postmodernistyczno-metafizyczną zabawą, w której nie do końca wiadomo, które historie są "prawdziwe", a które "wymyślone". Co dla Ciebie jest najważniejsze w tym tekście, na poziomie samej fabuły?

- Jest to postać Karola, bohatera w średnim wieku. "Miasteczko" to opowieść o trzech pokoleniach. A najbardziej dramatyczna jest właśnie historia Karola, postaci ze "środkowego" pokolenia. To pokolenie ma za sobą starszych, często zasłużonych dla kraju, a przed sobą młodych, którzy "mają to gdzieś". Przez to nie bohater potrafi się znaleźć; nie ma tak ważnego wkładu w historię jak jego rodzice, nie potrafi też wpisać adresu internetowego w przeglądarce. Brak komunikacji pomiędzy trzema pokoleniami najbardziej fascynuje mnie w tej sztuce.

*Giovanny Castellanos - urodzony w Kolumbii młody reżyser, absolwent krakowskiej szkoły teatralnej. W Teatrze Wybrzeże przygotował "Posprzątane" Sarah Ruhl, teraz pracuje nad "Miasteczkiem G." Michała Walczaka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji