Artykuły

Maski obłudy

"Owrzodzone słońce" w reż. Karola Wiśniewskiego w Teatrze im. Siemaszkowej w Rzeszowie. Pisze Andrzej Piątek w Gazecie Codziennej Nowiny.

Alfonso Vallejo, autor sztuki "Owrzodzone słońce", sugeruje, że ma ono tajemniczy i bardzo znaczący wpływ na nasze zagubienia.

Tym samym nas rozgrzesza. Bo czy złe postanowienia są jedynie skutkiem chwilowego zakłócenia psychiki przez słońce? A jak jest z tymi dobrymi decyzjami? Wreszcie nie wszystko na świecie dzieje się pod palącym słońcem Hiszpanii.

Maski obłudy

Alfonso Vallejo chyba trochę kpi sobie z naszej łatwowierności. Bo wszak dobro i zło mamy w sobie bez względu na to, czy mieszkamy w Hiszpanii, czy na Antarktydzie. Jesteśmy tacy lub inni, bo tak nas kształtuje życie lub mamy to w genach.

Akcja sztuki "Owrzodzone słońce" dzieje się w rezydencji majętnej hiszpańskiej rodziny. On jest bogatym adwokatem, despotą o niezachwianych poglądach. Jego żona, byłą tancerką, której pozostał byt byle jaki, choć dostani u jego boku. Jest jeszcze jego córka, która okazuje się nie być jego. I syn jego, siła sprawcza erotycznego kataklizmu w rodzinie.

Między nimi nie ma już uczuć. Pod maskami spokoju skrywają namiętności i erotyczne żądze, które jak w antycznej tragedii zmierzają ku eksplozji.

Syn zakochuje się w żonie swego ojca, która go wychowała. Przekonany, że ma do tego prawo skoro obudziło się w nim uczucie. Ona oddaje się mu ratując go przed samobójstwem z miłości do niej.

Spektakl jest mroczny, bardzo klimatyczny. Od samego początku czuje się w nim napięcie, które rośnie, urastając do wulkaniczego wybuchu. Drażni, niepokoi, chwilami zawstydza. Ani przez chwilę widz nie popatrzy gdzieś w bok, nie zwróci uwagi na coś innego. Reżyser Karol Wiśniewski i aktorzy bardzo umiejętnie dozują napięcie i przez cały czas trzymają widza w szachu. Nie wymknie się im, choćby tego chciał. Ale nie chce.

Świetne role

Mariola Łabno ambitnie tworzy postać Sandry, żony bogatego adwokata, Maksa. Przejmująco gra kobietę przegraną, której kariera tancerki to bezpowrotny sen. Świadomą konieczności utrzymania resztek byle jakiego małżeństwa. W jej postaci od samego początku pod maską apatii jest to coś, co musi znaleźć ujście w zapamiętaniu się z przybranym synem. Przypomina panterę, którą zamknięto w klatce, ale nie okiełznano.

Maks Marka Kępińskiego jest człowiekiem, który rozpadu swojej rodziny woli nie widzieć. Apodyktycznym, bezdusznym, histerycznie znerwicowanym, w istocie nieszczęśliwym. Lecz kiedy wypowiada przydługie, patetyczne tyrady, jego bohater dużo traci. Patos może mieć sens, jeśli jest podany w pigułce.

Paweł Gładyś, jako Czoko, syn Maksa, gra wulkan niezgody na wszystko, co go otacza. Robi to świetnie dozując napięcie, a cały swój niepokój przenosi na widza gdy tylko wchodzi na scenę. Także wzruszenie kiedy w pięknej scenie na plaży z Irys, domniemaną córką Maksa, odkrywa prawdziwą twarz, nie kochanego i nikomu nie potrzebnego chłopaka.

W roli Irys Justyna Kacprzycka udanie stara się być subtelną nastolatką, która samotna jak inni, długo nie umie radzić sobie z rodzącym się niej erotycznym instynktem. Jej Irys, to jedyna jaśniejsza plama na owrzodzonym słońcu.

Sięganie do antyku

Scenografia Bogusława Cichockiego sugeruje, że temat "Owrzodzonego słońca" sięga antyku. Stąd na scenie szczątki greckich kolumn otaczających całkiem współczesne wnętrze. A samotny gitarzysta, który jednym spojrzeniem na wstępie wciąga w akcję pierwszą postać, a w finale tak samo rozstaje się z ostatnią, to nic innego jak starożytny chór w antycznych tragediach komentujący zdarzenia dziejące się na scenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji