Za sprawą Wałbrzycha powiało skandalem
"Kufehek" w reż. Kariny Piwowarskiej z Teatru im. Szaniawskiego w Wałbrzychu. Na Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy oglądał Jarosław Reszka z Expressu Bydgoskiego.
Kufehek", czyli "kuferek" w niewyraźnej wymowie skazanego na dożywocie prostaczka, to sztuka napisana przez znanego scenarzystę filmowego i serialowego Jana Purzyckiego.
Na scenie dwaj mężczyźni o skrajnie odmiennych osobowościach, jednego wychował wydział filologiczny uniwersytetu, drugiego - poprawczak. Łączy ich wyrok dożywocia za zabójstwa i wspólna cela. Kibel, metalowy stolik i dwa taborety oraz drzwi celi za plecami - to cała scenografia, w której toczy się większość zdarzeń. Większość, bo chwilami obaj skazańcy przenoszą się na... pustynię w Arizonie. Przenoszą się tylko duchowo, w wyniku medytacyjnego skupienia, które sam stosuje i proponuje koledze bardziej wykształcony z więźniów.
Arizona ma być ucieczką od pustki więziennej wegetacji i zarazem miejscem oczyszczenia. Co z tego, skoro absolwent poprawczaka najpierw nie potrafi się tam przenieść, a kiedy już się tam znajdzie, do ziemi obiecanej podąży za nim, niczym wyrzut sumienia, tytułowy "kufehek", w którym niegdyś ukrył ciało ukochanej, ale zbyt podobnej do wyrodnej matki, Andżeliki.
Sztuka Purzyckiego jest pesymistyczna. Ucieczka od rzeczywistości nie może się udać. Nieudane wędrówki do Arizony Wencel - ten od "kuhefka" - przerywa brutalnym gwałtem na koledze, którą to scenę niektórzy z widzów z oburzeniem komentowali po spektaklu. Obscena nie zmieniają wszak faktu, że sztuka została nieźle wyreżyserowana przez Karinę Piwowarską, a przekonujące kreacje stworzyli Dariusz Maj i Paweł Zdun.