Artykuły

Dziady

W Teatrze Starym w Krakowie odbył się 18 lutego 1973 roku premiera drama­tu Adama Mickiewicza pod ty­tułem "Dziady". Reżyserem tego przedstawienia jest Konrad Swinarski. Czy kogoś dziwi cokolwiek w powyższych zdaniach? Z pozoru nie, a jednak są to na­prawdę, zdania - jeśli mowa o teatrze polskim, o "Dziadach" Mickiewicza i o reżyserach tea­tralnych - niezwykłe nawet szokujące. Czemu? Po prostu z tego powodu, że w teatrze pol­skim nigdy jeszcze nie grano "Dziadów" Mickiewicza, zrobiono to po raz pierwszy właśnie teraz i właśnie przy pomocy Swinarskiego. Wszystkie inne przedstawienia, które nosiły ty­tuł "Dziady", były spektaklami, dramatami, inscenizacjami, przedstawieniami, czy jak to tam jeszcze nazwać, wykorzystującymi tekst "Dziadów" w celu stworzenia przedstawienia tea­tralnego. Konrad Swinarski po­stąpił po raz pierwszy odwrot­nie. Wykorzystał przedstawienie i teatr ze wszystkimi jego środkami do zagrania tekstu. Czy to mało? Nie, to bardzo wiele - to proste z pozoru zadanie wyma­ga szeregu zdecydowanych po­sunięć myślowych, artystycz­nych, ideowych. Zawsze, od początku istnienia tekstu Mickiewicza w teatrze polskim było wiadomo, że jest to utwór niesceniczny, było wiadomo, że nie jest to dramat. Dlatego też, chociaż wszyscy prawie znali "Dziady" z lektury, nikt nie zamierzał wystawić ich w teatrze, tak, jak napisał to Mickiewicz. Zawsze reżyser czy inscenizator przystosowywał "Dziady" do sceny i jej wymagań bo właśnie z tymi wymaganiami się liczył przede wszystkim. A więc zaw­sze dążono przede wszystkim do stworzenia spektaklu teatralnego w konwencji, która była w danym okresie historii teatru obowiązująca, i choćby nowatorska, ale zawsze była to konwen­cja teatralna. Zawsze więc mie­liśmy do czynienia z z teatrem, ja­ko tym partnerem, który stawiał wymagania tekstowi - drugie­mu partnerowi.

Oczywiście w wielu doskona­łych inscenizacjach "Dziadów" reżyserzy starali się wyrażać swoją wizję całego utworu. Po­legało to przede wszystkim na tym że kondensując tekst, sta­rali się zarazem, aby tym, co zostanie po okrojeniu "Dziadów" do takiej czy innej koncepcji teatru - zawarte zostało wraże­nie, jakie odnosi się z lektury całości. Chodziło też o to, żeby spektakle wyrażały takie lub in­ne idee reżyserów, idee które wedle nich zawarte są w "Dzia­dach" Adama Mickiewicza.

Swinarski od dawna udowod­nił, że nie interesuje go wysta­wianie własnych pomysłów na scenie. Swinarskiege interesowa­ło zawsze wystawianie dramatów - a więc tekstów - napi­sanych przez Szekspira, Krasińskiego, Mickiewicza... Tak też postąpił i tym razem..To bardzo proste, ale - powtarzam - bar­dzo skomplikowane zarazem. Aby tego dokonać, musiał on bowiem odrzucić nie tylko wszy­stkie dotychczasowe interpreta­cje "Dziadów", musiał odrzucić także wiele z dotychczasowego teatru. I zrobił to. Musiał tak postąpić, gdyż walczył w imię tekstu i w imię Mickiewicza przeciwko teatrowi. Co to znaczy konkretnie? Konkretnie znaczy to, że Konrad Swinarski wyko­rzystał budynek Teatru Starego zupełnie inaczej niż czynili to dotychczas wszyscy jego poprze­dnicy. Swinarski wystawiał "Dziady" w tym teatrze - gdyż ten teatr i jego zespół mu uwie­rzyli. Miał więc do dyspozycji teatr: budynek złożony z wielu pomieszczeń, ze sceny, sali, hallu, balkonu, bocznych salek i schodów.

Przypuszczalnie Swinarskiemu potrzeba było do wystawie­nia "Dziadów" Mickiewicza (ra­czej do wystawienia wreszcie Mickiewiczowi jego "Dziadów") całe miasto, kilka pułków woj­ska; może potrzebowali do tego Wawelu, kościoła Mariackiego? Może trzeba mu było Tyńca? Nie Wiem. Wiem tylko, że wykorzy­stał to, co mógł mu zaoferować teatr, który mu uwierzył - Teatr Stary. I Swinarski wyko­rzystał budynek teatralny w całości. Scena nie jest jedynym miejscem akcji, która rozpoczy­na się już właściwie przy szat­ni, już tam sięgają dekoracje, są statyści. Potem gra się wszędzie, gdzie się da; na schodach, w palarni, przy bufecie, w sali teatralnej, na scenie, na podeś­cie biegnącym nad rzędami fo­teli, na balkonie i na zewnątrz budynku (w trakcie przedsta­wienia przez okno sali teatral­nej wyskakuje więzień, goniony przez oprawców, wyskakuje z 1 piętra, jak to robi, żeby się nie zabić tego nie wiem, to tajemni­ca reżysera), również na zew­nątrz teatru funkcjonują głosy z zaświatów, ogniska płoną, po­jawiają się kukły, które widzi­my przez okna hallu.

Przypuszczam, że będzie się pisać i mówić o tym przedstawie­nia, jako o "nowatorstwie", jako o wykorzystywaniu zdobyczy awangardy przez reżysera. Nie obchodzi mnie to i nie zgadzam się z tym. Swinarski ma szczęś­cie, że żyje w czasie, gdy trady­cja teatralna świata daje reżyse­rowi do ręki o wiele więcej środków niż inne epoki. Swinar­ski wykorzystuje to, co ma pod ręką, co wie, że może wykorzy­stać. Jeżeli nie - wymyśla sam. Ale robi to tylko i wyłącznie w tym, żeby sprostać tekstowi Adama Mickiewicza, bo to wszy­stko, co jest na scenie jest i w tekście; nie czyni więc Swinarski w przedstawieniu niczego żeby zaspokoić wymagania "tea­tralności". Będzie się też mówiło o tym przedstawieniu, że wciąga ono widzów do akcji, że jest to współudział. Ja nie czułem się wciągany, raczej przeciwnie; ale czułem, że - mimo skrzywień tego czy tamtego profesjonalisty, mimo, że premierowa publiczność była nieco przerażona - je­stem wreszcie potraktowany poważnie, że jestem w mojej kul­turze, w świecie, w Eurazji, w Polsce... że ktoś wreszcie pokazuje mi jakie jest moje życie, czemu jest takie - i tyle.

Ponieważ przy takich okazjach nie wypada wspominać o sprawach indywidualnych, nie wyli­czę z nazwiska tych, dzięki któ­rym "Dziady" Mickiewicza są tym, czym są - sami Państwo zobaczycie jak ci aktorzy grają. Chociaż nie wiem czy zdołacie to dostrzec, przedstawienie jest bowiem takie, że nie dozwala na obserwowanie tzw. "gry", tam trzeba myśleć o sobie, o swojej duszy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji