Artykuły

Trzy razy o człowieku

"Portugalia" w reż. Iwony Kempy z Teatru Polskiego w Poznaniu, "Kufehek" w reż. Kariny Piwowarskiej z Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu, "Skrzyneczka bez pudła" z Teatru im. Mickiewicza w Częstochowie na Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy. Pisze Janusz Milanowski w Gazecie Wyborczej-Bydgoszcz.

Jak dotychczas, najciekawiej wypadają na tym festiwalu historie ludzkie. Udowodniły to niedzielne spektakle teatrów z Poznania, Walbrzycha i Częstochowy.

Niedzielne prezentacje rozpoczął poznański Teatr Polski "Portugalią" Zoltana Egressyego w reżyserii Iwony Kempy. Ten spektakl oglądało się dobrze, łatwo i przyjemnie. Ściślej mówiąc, za łatwo i za przyjemnie, ale to już raczej z winy tekstu. Postacie sztuki Kempa podała nam na tacy. Akcja dzieje się głównie w prowincjonalnej knajpie. Przesiaduje w niej wiecznie pijany Szatan (Piotr Łukawski, świetna rola), narwany Burak, kombinator Pincet. Za barem stoi ludzki Gospodarz. Na klina wpada też często i gęsto miejscowy ksiądz. Gdy pojawia się piękna Myszka (Katarzyna Bujakiewicz), to już wszystko wiadomo. I tu zaczynają się tekstowe kalki. Na pewno przybędzie jakiś lowelas-artysta z dużego miasta - i przybywa Czaruś. Na pewno zacznie bajerować Myszkę egzotycznymi opowieściami (w tym przypadku Portugalią, do której zmierza) i na pewno ktoś, komuś da skutecznie w łeb. Po czym artysta wróci do miasta, Myszka zostanie sama i otworzy się kolejna flaszka i tak zostaną przy tym stole z melancholią na gębach. Dlaczego ci współcześni autorzy tak się pastwią nad tymi różnymi Myszkami, czy innymi Merylin Mongoł? Nie wiem. Może dlatego, że potrzebuje tego publiczność? Nic w tym złego, że poznańskim aktorom tak wszystko gładko poszło. Nic w tym złego, że przypominali telewizyjnych "Kiepskich". Publiczność ich rozgrzeszyła, a ja chwalę Tomasza Polasika za scenografię, zwłaszcza w scenie na plaży.

Kolejnym spektaklem był "Kufehek" Jana Purzyckiego w reżyserii Kariny Piwowarskiej. Pokazali go aktorzy Teatru Dramatycznego z Wałbrzycha. Purzycki (autor scenariusza m.in. "Prymasa") napisał historię więzienną. Kilka metrów kwadratowych celi dzielą wspólnie Biały (Paweł Zdun) i Wencel (Dariusz Maj). Biały to intelektualista, Wencel - brutalny prostak. Obydwaj siedzą za morderstwa. W odróżnieniu od Kempy, Karina Piwowarska nie współczuje swoim bohaterom ani też nie wymaga tego od widzów. I dobrze, gdyż inaczej wyszedłby z tego więzienny harleąuin o winie, karze, odkupieniu, etc. Mamy natomiast dwa świetnie zderzone charaktery, ciekawą warstwę metafizyczną: Wencel kocha papieża, Biały - buddyjską medytację, której uczy swego kompana. Faceci skaczą sobie do oczu, poniżają wzajemnie, a jednak gdy jeden trafi do karceru, drugi to przeżyje. Wszystko to opowiedziane jest zgrabnym językiem teatralnym. Nawet morderstwo wygląda tu jak kołysanie do snu. Może zgrzyta tu nieco pewna poetyckość: te wizje pięknej dziewczyny w bieli, czy spacerów po pustyni. To jednak szczegół.

Świetnie sprawił się też Teatr im. Adama Mickiewicza z Częstochowy z równie kryminalną historią "Skrzyneczka bez pudła", na podstawie opowiadań Wiesława Dymnego. Tutaj na dobre wyszła sztuce rezygnacja z wulgaryzmów, które w teatrze czasami najbardziej potrzebne są chyba samym reżyserom. Przede wszystkim zobaczyliśmy bardzo ciekawą inscenizację: przejścia między planem multimediów a teatrem są znakomite. To samo można powiedzieć o dramaturgii spektaklu.

Niedziela była więc udana. Przekonaliśmy się, że historie ludzkie w teatrze lepiej brzmią od historii narodów, czy zagadnień społecznych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji