Artykuły

Beczka miodu z łyżką dziegciu

"Rigoletto" w reż. Michała Znanieckiego w Operze Wrocławskiej. Pisze Magdalena Talik w portalu Kultura online.

Nowa inscenizacja Michała Znanieckiego nie jest może przełomowa, ale znacznie uwspółcześnia słynną operę Giuseppe Verdiego. A dzięki rewelacyjnym solistom główna para bohaterów - błazen Rigoletto i jego córka Gilda - staje się niezwykle wiarygodna.

To czwarta realizacja "Rigoletta", jaką zrobił Znaniecki, a w przypadku wrocławskiego teatru operowego zmiana patrzenia na to dzieło była konieczna.

Ostatnią inscenizację niektórzy melomani oglądali osiem lat temu w nieprzyjaznej dla opery przestrzeni Wytwórni Filmów Fabularnych. Pocieszeniem dla ówczesnej publiczności mógł być fakt, że w partii Gildy występowała młodziutka Aleksandra Kurzak, już wtedy zachwycając skalą głosu i talentem aktorskim. Ale dawna produkcja, choć klasyczna, potrzebowała odświeżenia.

I nowa wersja w reżyserii Znanieckiego taką odwilż przynosi. Zamiast zgorzkniałego garbusa z dawnej inscenizacji mamy pełnego wigoru i okrucieństwa Rigoletta (rewelacyjny Andrzej Dobber), który zabawia się kosztem innych nie tylko dlatego, że jest na służbie u fircykowatego księcia - on zdaje się czerpać prawdziwą przyjemność z faktu upokarzania dworaków. Jak gdyby mścił się za to, że jest niepopularny. Nawet wracając do domu nie jest typem miękkiego rodzica, raczej ojca-strażnika, który pilnuje córki Gildy (świetna Aleksandra Kurzak, gościnnie) niczym cennego przedmiotu.

Gilda jest oczywiście młodą i nieco naiwną dziewczyną, ale pod koniec jej wybór - oddać życie za ukochanego - okazuje się przejawem dojrzałości i indywidualnej decyzji, niezależnej od pragnień ojca. Książę (Gregory Turay) to nie sprytny Casanova, raczej słaby mężczyzna, którego decyzjami z łatwością kieruje dwór. Nawet kiedy śpiewa słynne "La donna mobile" nie jest zalotny, tylko raczej zadziwiony zmiennością kobiet. Mimo, że miał ich w życiu wiele.

Ciekawa jest wreszcie Magdalena (dobra Anna Bernacka), siostra zbira Sparafucile (Damian Konieczek), nie lubieżna rozpustnica, a bardziej ubrana w wyzywające stroje wylękniona dziewczyna, niepewna swojej wartości.

Cały dramat Znaniecki rozegrał w półokrągłych drewnianych dekoracjach, inspirowanych słynnym szekspirowskim teatrem The Globe. Bardzo ciekawie wygląda scena zwłaszcza w drugim akcie, kiedy Rigoletto wraca do swojego domu-twierdzy przypominającej klatkę dla ptaków (ich zbieranie to zresztą hobby Znanieckiego). Zamknięta w niej na klucz Gilda ma w środku nawet huśtawkę i prowadzącą do niej drabinkę.

Reżyser ubrał bohaterów ubrał w stylu elżbietańskim, choć akurat kluczowym postaciom brak barokowego przepychu. Znakomici są soliści - Andrzej Dobber po raz kolejny (poprzednio śpiewał we Wrocławiu "Króla Rogera") stworzył na scenie niezwykle wyrazistą, tragiczną postać człowieka, który stracił wszystko. Jego głos jest wymarzony do partii "Rigoletta", potrafi nim wyrazić zarówno swoją hardość, jak i błaganie przy niezwykłej śpiewności frazy. Aleksandra Kurzak jako Gilda (zaśpiewała tylko ten jeden premierowy spektakl) to zjawisko przynajmniej z dwóch powodów: sopran, niegdyś ciemniejszy, bardzo się zmienił od czasu jej występów we Wrocławiu w "Rigoletcie" osiem lat temu. Stał się jasny, niezwykle barwny i czuć, że Kurzak ma nad nim doskonałą kontrolę. Wrocławianka, która robi karierę w teatrach operowych na świecie, jest też dobrą aktorką, co dodaje wiarygodności jej kolejnym rolom. Zresztą uwielbiająca ją publiczność szalała, kiedy ta kończyła arię "Caro nome" z II aktu. Dobrze wypadła też Anna Bernacka, nowa śpiewaczka Opery Wrocławskiej, w partii Magdaleny.

W tej beczułce miodu, jaki wylano na uszy melomanów, znalazła się jednak i łyżka dziegciu. Znaniecki, który obiecywał, że jako reżyser nie będzie działał wbrew muzyce, złamał przyrzeczenie w przynajmniej jednym przypadku. Podczas IV aktu kazał jednej z par bohaterów (Księciu i Magdalenie) uprawiać na półleżąco miłość. I nie chodzi o szok. Problem w tym, że niesmaczna (w tym przypadku) scena odwróciła uwagę od prawdziwego hitu Verdiego, a ściślej jednego z najpiękniejszych fragmentów, jakie wyszły spod jego ręki - "Bella figlia dell'amore".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji