Artykuły

Kraków. Jubileuszowy "Scenariusz dla trzech aktorów" w STU

Scenariusz dla trzech aktorów ma 20 lat. Peszek i bracia Grabowscy świętują w STU.

Nieczęsto się zdarza, aby jedno przedstawienie grane było w tym samym teatrze i w tej samej obsadzie przez równo dwadzieścia lat.

A właśnie dziś wieczorem taki rekord osiągnie na deskach teatru STU "Scenariusz dla trzech aktorów" Bogusława Schaeffera, w reżyserii Mikołaja Grabowskiego, który jest równocześnie jednym z wykonawców, obok swego brata Andrzeja i Jana Peszka. W trakcie tego 20-lecia spektakl obrósł legendą i choć trzej znakomici aktorzy nieco zmienili się przez ten czas fizycznie, a zapewne i wewnętrznie, grają nadal. I, o dziwo - ani oni nie wydają się tym znudzeni, ani publiczność.

- To jest po prostu świetna sztuka, która się nie starzeje, choć my jesteśmy coraz starsi - mówi Jan Peszek. - Poza tym Mikołaj, jako reżyser, ma taką cechę, że obojętnie, czy robi Moliera, czy Schaeffera, to jest zawsze bardzo blisko ludzi, a publiczność potrafi to docenić.

Twórcza przyjaźń całej trójki ma przynajmniej drugie tyle lat co wspólne granie w "Scenariuszu dla trzech aktorów". Pochodzą zresztą, jak wiadomo, z tych samych okolic, bracia Grabowscy z Alwerni, Peszek z Andrychowa. Jednak w rodzinnych stronach nie mieli okazji się poznać.

- Dopiero dużo później dowiedziałem się, że Mikołaj umawiał się na randki z moją siostrą, kiedy oboje chodzili do szkół w Wadowicach - wspomina Peszek. - Po latach zwierzył się, jak bardzo mi zazdrościł, kiedy przyjeżdżałem z Krakowa jako student szkoły aktorskiej.

Niebawem mieli się spotkać właśnie w Krakowie, już jako koledzy aktorzy. Druga połowa lat 60. była w Polsce okresem, kiedy młodzi adepci różnych sztuk bardzo dużo eksperymentowali, kwitło niezależne, awangardowe życie artystyczne. W 1966 roku powstał w Krakowie teatr STU, stworzony przez studentów i absolwentów krakowskiej PWST, którzy szukali miejsca dla własnej wypowiedzi artystycznej.

Indywidualista Mikołaj Grabowski nie bardzo jednak wówczas pasował do tych młodych ludzi, połączonych wspólnym programem. Kilka lat później przystał do awangardowej grupy muzyków MW 2, utworzonej przez Adama Kaczyńskiego. Z tym właśnie zespołem Bogusław Schaeffer, awangardowy kompozytor i dramatopisarz, stworzył "teatr instrumentalny". Wykonaniu jego kompozycji na instrumentach towarzyszyły działania aktorskie.

W tej grupie alternatywnych muzyków był już Jan Peszek.

- Bardzośmy się wtedy zakolegowali i to koleżeństwo trwa do dzisiaj, zawodowo i prywatnie. Oczywiście, przez tyle lat nie dało się uniknąć drobnych nieporozumień. Ciche dni jednak szybko mijają, a potem jeszcze lepiej się rozumiemy - opowiada aktor.

W ten sposób obaj zostali "aktorami instrumentalnymi". Co to znaczy? W jednym z wywiadów Mikołaj Grabowski wyjaśnił, że według niego znaczy to: "Wyzwolonymi z roli, do pełnienia której zmuszał go przez ostatnie cztery stulecia panujący w Europie rodzaj teatru. Była to rola referenta cudzych życiorysów "

Po latach, obserwując własne twórcze życiorysy Peszka i braci Grabowskich, Bogusław Schaeffer właśnie specjalnie z myślą o nich napisał "Scenariusz dla trzech aktorów".

Ich prywatne konflikty, spory i dyskusje artystyczne, intymne pragnienia, pozy i "miny" teatralne, kłótnie o zawodowe pryncypia, stały się nagle tworzywem scenicznego dramatu, który od 20 lat przyciąga i bawi widownię, wcale nie tylko tę najbardziej wyrobioną i wyrafinowaną.

- Pamiętam, jeszcze w minionej epoce, graliśmy w stołówce wojskowej, choć akurat inną sztukę Schaeffera, "Kwartet", z Jankiem Fryczem - wspomina Jan Peszek. - Byliśmy przerażeni, czterech smętnych facetów w garniturach naprzeciw żołnierskiego tłumu, który, jak sądziliśmy, wolałby obejrzeć jakieś rozebrane panienki. A jednak nie! Poczucie humoru tych żołnierzy obroniło spektakl, który okazał się bardzo udany, mimo dolatujących z kuchni intensywnych zapachów. Do dziś z niejakim rozrzewnieniem wspominamy ten "kwartet w kapuście".

W obecnych czasach nie grywa się już dla wojska czy aktywu robotniczo-chłopskiego. Epoki się zmieniają, a "Scenariusz dla trzech aktorów" jest ciągle żywy.

- Bo publiczność jest inna, ale wciąż najważniejsza - mówi Peszek. - To raczej jej musimy sprostać niż własnym ambicjom. I kiedy z widowni słyszymy zdrowy, żywiołowy śmiech, to jest najcenniejszy prezent, najlepsza nagroda za te 20 lat.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji