Artykuły

Moje fanaberyjki

V Wałbrzyskie Fanaberie Teatralne. Pisze Anna Jurczyk w Tygodniku Wałbrzyskim.

Teatr to miejsce dla tych, którzy szukają uczuć najwyższej próby, którzy chcą widzieć świat bez złudzeń i w których sercach na co dzień drzemie bunt przeciwko złu, banalności i nudzie. Wałbrzyskie Fanaberie Teatralne wychodzą tym oczekiwaniom na przeciw.

"Białe noce", czyli marzenie o miłości

To dla mnie osobiście najbardziej wzruszający spektakl. Agnieszka Przepiórska - Gawin i Bartosz Kopeć przenieśli nas do Petersburga w świat marzycieli poszukujących bliskości i miłości. Co ciekawe, ponieważ aktorzy studiowali w Petersburgu (ze szkół warszawskich ich wyrzucono!), robili próby także mniej więcej w tym miejscu, gdzie Dostojewski umieścił akcję swojego opowiadania. Na uwagę zwraca oszczędność w użyciu rekwizytów. Zresztą nie są one potrzebne. Wyobraźnia całkowicie je zastępuje. - Nasze podstawowe rekwizyty to, gdziekolwiek występujemy, łóżko i żarówka - mówi Bartosz Kopeć, który na scenie pali prawdziwe biełomory. Kupuje ich zawsze kilkanaście paczek na potrzeby spektaklu, kiedy jest w Rosji. - Ponieważ Giena-dij Trostaniecki (reżyser - przyp. AJ) dużo pracuje z klaunami, musieliśmy np. grać na próbach z czerwonymi noskami. Chodziło 0 to, żeby w rezultacie te postacie były wzruszające i śmieszne - wyjaśnia Agnieszka Przepiórska - Gawin. Moim zdaniem udało się osiągnąć ten efekt.

"Ucho, gardło, nóż" [na zdjęciu], czyli rzecz o wojnie

Zło tkwi w nas, wokół nas, ulegamy, a o wiele częściej stajemy się jego ofiarą. Tonka Babic nie może spać. Wspomina lata wojny na Bałkanach, swoje życie wśród Chorwatów jako Serbka - dziedzictwo krwi po ojcu, którego nigdy nie widziała, znienawidzony głos syreny przeciwlotniczej. Opowieść przeplata wspomnieniami z czasów dzieciństwa, wstawkami o kochanku. Przez pierwszą część przedstawienia słychać było wybuchy śmiechu na widowni. Podczas drugiej, kiedy w opowie-ści bohaterki zaczynają dominować przerażające szczegóły, zapada cisza. Bohaterka nie oszczędza i siebie. Wspomina, jak to przez jej przekorę jej krewniak katował swoje dziecko. Tylko za to, że nie czekało ono, aż go znajdzie ciotka Tonka, ale odpowiadał na jej wołanie.

I jak nie mogła przestać go wołać, chociaż wiedział, czym to się skończy... O złu w dużym i małym formacie opowiadała rewelacyjnie Krystyna Janda.

Aż trudno uwierzyć w to, co aktor może zrobić z własnym ciałem, jak bardzo potrafi je wykorzystać jako narzędzie pracy. Bartosz Porczyk garbił się, powłóczył nogami, przechadzał się pewnym siebie krokiem prostytutki czy był odrzuconym, będącym u kresu sił kochankiem. W każdą z tych postaci wcielał się płynnie i w każdej był wiarygodny. Szczytem jego kunsztu (i prowokacją!) było mówienie tonem, jakiego używają księża w kościołach o... befsztyku! Nic dziwnego, że na festiwalu w Irlandii otrzymał nagrodę w kategorii najlepszy aktor. Udział w tamtym festiwalu zaowocował jeszcze zaproszeniem na występy w dublińskim teatrze. "Smycz" zakończyła Fanaberie w sposób brawurowy- widownia dosłownie nie mogła przestać bić braw.

- Stawialiśmy na wyraziste aktorstwo, które jak widać widzowie lubią i doceniają

- podsumował jej reakcję dyrektor artystyczny, Piotr Kruszczyński.

Dobre wieści

Dyrekcja teatru zapowiedziała, że w przyszłym roku teatr dostanie na realizację kolejnych Fanaberii więcej pieniędzy.

- Dzięki temu Fanaberie zyskają międzynarodowy charakter - powiedziała na zakończenie dyrektor Danuta Marosz. Taka wiadomość na pewno ucieszy miłośników festiwalu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji