Artykuły

Prawdziwa klątwa

"Klątwa" w reż. Łukasza Kosa w Teatrze m. Norwida w Jeleniej Górze. Pisze Alina Gierak w Polsce Gazecie Wrocławskiej.

Kto skusił się przedpremierowymi zapowiedziami, zachwalającymi spektakl, wyszedł zażenowany.

O ile doczekał do końca sztuki, bo co bardziej rozczarowani widzowie wychodzili w trakcie spektaklu. Pokazał on wyraźnie, że sięgnięcie po młodych realizatorów nie jest receptą na sukces.

Wojciech Klemm, nowy dyrektor artystyczny teatru w Jeleniej Górze, wybrał dramat Stanisława Wyspiańskiego opowiadający o miłości księdza i młodej dziewczyny. Miał prawo sądzić, że wątek zakazanej miłości poruszy współczesnego widza. Ale nie poruszył. Bo tekst nie dotarł do niego. Nie wiem, czy z powodów technicznych (aktorzy mieli mikroporty), czy z powodu złej dykcji. Sztuka napisana przez Wyspiańskiego piękną stylizowaną gwarą jest w tym przedstawieniu kompletnie niezrozumiała. Ze sceny docierają pojedyncze słowa. Aktorzy na dodatek walczą ze spadającymi mikrofonami, a sceny ich ponownego zakładania dłużą się niemiłosiernie. Gdy połączy się to z bezruchem wynikającym z nieumiejętności opanowania przez reżysera dużej sceny, nie dziwi, że widzowie ukradkiem pisali esemesy. Sceny, które powinny wciskać w fotel, np. dramatyczna decyzja dziewczyny o samospaleniu wraz z dziećmi, czy rozmowa księdza z matką przemykają bez echa.

Łukasz Kos może czuje współczesne teksty (reżyserował udanie "Pawia Królowej" Masłowskiej), ale z Wyspiańskim nie wiedział, co począć. Mam wrażenie, że sądził, iż wystarczy wystawienie Wyspiańskiego ze współczesnymi rekwizytami, by sztuka się podobała.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji