Artykuły

Teatr czy teatrzyk

"Śmierć Człowieka-Wiewiórki" w reż. Natalii Korczakowskiej w Teatrze im. Norwida w Jeleniej Górze. Pisze Piotr Bogdański w Wiadomościach Wałbrzyskich.

Zespół młodych aktorów pod wodzą ich rówieśniczki Natalii Korczakowskiej podjął się bardzo ambitnego zadania - zdiagnozowania wszechobecnie panującej przemocy. Bezpośrednią inspiracją inscenizowanego tekstu autorstwa Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk była działalność na terenie Niemiec Zachodnich przed trzydziestu laty grupy terrorystycznej RAF. Biorąc pod uwagę takie wybuchowe zestawienie liczyłem na spore wydarzenie artystyczne. Tymczasem zamiast ryknięcia lwa usłyszałem miauknięcie małego kota. Wielki chaos, który panował na scenie, myślę, że był wiernym odzwierciedleniem niezdecydowania w głowie reżyserki. Z jednej strony chciała opowiedzieć dramatyczną historię liderów RAF'u, z drugiej obdarzyła widzów oderwanymi od reszty scenkami. W tym całym zamieszaniu zupełnie zgubiła ideę, która najprawdopodobniej jej przyświecała. Niestety ani forma, ani aktorzy nie pomogli sztuce. Na niewielkiej scenie aktorzy spacerują raz w jedną, to w drugą stronę i mówią, mówią. Co? nie zawsze da się usłyszeć, a zrozumieć tym bardziej. Wydatnie w tym pomagał im mój ulubiony nagłośnieniowiec, który chyba jest przekonany, że w teatrze muzyka jest najważniejsza. W "Śmierci człowieka-wiewiórki" jest kilka niezłych momentów np. gdy stajemy się świadkami reżyserowania sztuki (znajomość po wypadku samochodowym). Może i niezła byłaby scena z cofaniem się bohaterów w czasie, ale aktorzy zrobili to niechlujnie, więc również nie było efektu. Polecam obejrzenie skeczu z takim pomysłem kabaretu "Łowcy Kropka B". Jednym słowem, młodzi artyści dobrze by było opanować podstawowe rzemiosło teatralne, a potem rzucać się na tak ambitne zamierzenia. Dobrze by było, aby myśl, temat, prowokacja, pytanie, krzyk był czytelny dla widzów. Tak, żebyśmy po wyjściu z teatru byli wzruszeni, wkurzeni, zapłakani, zakłopotani, a nie tylko skołowani. Taką samą formą jak chciała posłużyć się Korczakowska - oderwanych luźnych scen, etiud stosuje, ale znakomicie Monika Strzępka np. w "Dziadach, Ekshumacja", czy w "Był sobie Polak, Polak, Polak i diabeł". Pozostaje nam zatem poczekać na kolejną propozycję młodego zespołu. I mam nadzieję, że wówczas będę musiał odszczekać powyższą krytykę. Obiecuję, że zrobię to z przyjemnością.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji