Artykuły

Monologi trzech wdów o dramacie na Dubrowce

"Nordost" w reż. Grażyny Kani w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Michalina Łubecka w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.

Pięć lat temu wydarzenia na Dubrowce oglądał cały świat. W teatrze odegrano łzawy rosyjski musical dla ośmiuset widzów, a w telewizorach pokazano świetnie wyreżyserowany dramat uwięzionej przez terrorystów publiczności. Grażyna Kania wróciła do tematu w sztuce "Nordost". Poruszyła kolejny raz.

W pamięci przelatują mi relacje z Moskwy: tłumy zebrane pod teatrem, czerwone fotele pełne wystraszonych, skulonych ludzi i przerażające oczy. Wyraźnie odznaczały się białka ubranych na czarno Czeczenek. Potem wzrok padał na przewiązane w pasie ładunki wybuchowe. To była kolejna lekcja uświadamiająca, kolejna lekcja banału - wojna dotyczy każdego z nas. Twórcy bydgoskiego przedstawienia sięgnęli po znany temat. Choć dotknęli go, pokazując na scenie oczywistości, sprawili, że dramat powrócił i poruszył na nowo. W piątkowy, premierowy wieczór, był bliżej niż w jakiejkolwiek telewizyjnej relacji z tych wydarzeń. Nim widzowie usiądą w wygodnych fotelach, zobaczą trzy kobiety, każdą zamkniętą w małej przestrzeni. Pierwszą okalają odrapane ściany, druga siedzi w zimnym szpitalnym korytarzu, trzecia - na tle kolorowej tapety. Na tym nasze odwiedziny w ich światach się kończą. Zaraz to one wyjdą do nas. Wedrą się przez ekrany telewizorów zamontowanych na scenie. Ale nie będą przypominać bezosobowych kukiełek z wieczornych wiadomości. Opowiedzą swoje historie. Troszkę jak w intymnym filmie dokumentalnym, trochę jak w internetowym pamiętniku.

Będzie to kolejna relacja z wypadków w Moskwie. Będzie to przerażający tryptyk rosyjskich wzruszeń, łotewskiej siły i czeczeńskiego potu. Na tle brudnych, porysowanych ścian przemawia Zura, Czeczenka. Za ścianą - Tamara, Łotyszka. Trzecia to Rosjanka - Olga. Różni je pochodzenie, religia, zajęcie. Połączy je jeden niezapomniany wieczór w teatrze na Dubrowce. I wdowieństwo. Zura straciła męża Asłana na woj nie w Czeczenii. Nikołaj, Rosjanin, ukochany Tamary przeżył tę wojnę. Niepogodzony jednak z tym, co działo się w jej trakcie, popełnił samobójstwo. Olga, małżonka Olega straci męża podczas spektaklu. Kania pokazuje wojnę przez pryzmat kobiet. One zawsze pod nieobecność mężczyzn walczyły o przeżycie i zwyczajną codzienność swoich dzieci. Bohaterki znajdują w sobie niezwykłą siłę, by walczyć o to, co kochają.

Dramat tworzą równoległe monologi kobiet. Olga, matka dwójki dzieci, wybrała się do teatru na Dubrowce z mężem i najmłodszą córką. Bojowniczka Zura przyszła tam zauroczona przywódcą Mowsarem Barajewem i przepełniona chęcią zemsty za śmierć męża. Tamara, lekarka pogotowia, znalazła się tam przypadkiem. W środku znalazła córkę i matkę. 57 godzin, przez które trwał dramat uwięzionych, rozpisano na łzy, zwątpienie i krzyki kobiet. Aktorki przekraczały granicę gry i rzeczywistości. Chwilami na scenie zamiast Żury była odważna i zaślepiona zemstą Dominika Biernat. Momentami Anita Sokołowska już nie jako Tamara, przejmująco opowiadała o bólu na widok uwięzionej córki. Wspaniała Beata Bandurska także niezwykle prawdziwie opowiedziała historię prostodusznej Olgi.

"Nordost" Torstena Buchsteinera w reżyserii Grażyny Kani stał się wspólną historią trzech kobiet. Mężczyźni w niej są zbyt słabi, za wolni, tchórzliwi. Ale to nie pean na cześć niewiast, to nie banalna historia o tym, że po każdej stronie są dobrzy i źli. To ich wspomnienie, a dla widzów - mobilizacja do znalezienia w sobie mocy napędzanej miłością.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji