Droga Stasysa
Stasys Eidrigevicius znany jest najszerszej publiczności przede wszystkim ze znakomitych plakatów. Krytykom z interesujących wystaw malarskich i rozmaitych „akcji” plastycznych kierujących jego wyobraźnię ku teatrowi. Jego „myślenie” plastyczne pełne dziwnych tajemnic formy i nagłych wybuchów wyzwalającej się z nich wyobraźni bardzo szybko stało się „bliskie” i „wspólne”. Do tego stopnia, że wydawać się może, iż ten przybyły do nas w 1980 roku z Litwy plastyk jest od niepamiętnych czasów obecny w naszej przestrzeni artystycznej.
Tym razem dał się poznać jako autor spektaklu teatralnego zrealizowanego w Studio, teatrze takich mistrzów jak Szajna czy Grzegorzewski.
Zadziwiające jak mało „efektowny”, jak pozbawiony wszelkiej „dekoracyjności”, jak prosty i surowy jest ten teatr Stasysa. Jak bardzo chce oddziaływać na wyobraźnię przez użycie „prawdziwej” materii, przez budowanie najprostszych metafor, przez odwoływanie się do nieskomplikowanej symboliki. Przynajmniej jeśli idzie o zaznaczenie głównych zasad jej funkcjonowania. Bo w szczegółach ta symbolika Stasysowa, podobnie jak każda symbolika tworzona przez bardzo niepodobnego do innych twórcę, jest nasycona także i tajemnicami, ukrywającymi własne doświadczenia.
Wszystko w tym teatrze podporządkowane jest swoistej grze rozgrywającej się w trójkącie: ja (artysta), matka (czyli wszystko co dobre i szczęśliwe) i „oni” (wszyscy pozostali, mający realny wpływ na wszelkie zdarzenia). W tej konsekwentnie utrzymanej dramaturgii rozgrywa się swoista „droga” artysty od wspomnień z dzieciństwa, przez różnego rodzaju dojrzewanie i doświadczenie, aż po chwilę, w której artysta rysunkiem kończy spektakl.
Tylko dwie postaci są tu do końca spersonifikowane: artysta, którego gra sam Stasys Eidrigevicius i matka. Irena Jun grająca tę rolę, należy do tych nielicznych na naszych scenach aktorek, które potrafią nadawać najprostszym, a często i banalnym słowom i zdaniom nieprzeczuwalną godność. Zresztą i cały spektakl utrzymany jest w godnym, spokojnym tonie, z poczuciem dużej wewnętrznej dyscypliny, w nieco zwolnionym, dobrze utrzymanym rytmie, co w dużej mierze wypływa z sugestywnej muzyki Zygmunta Koniecznego.
Spektakl Stasysa nie ma nic z ekstrawagancji, z chęci szokowania, z pustego fajerwerku, z działania dla działania. Jest w tym wszystkim dużo szacunku dla widza. Jest ogromna staranność, a nawet pedanteria. Jest nade wszystko opowieść o tym, jak artysta mający więcej niż inni świadomości zniewolenia próbuje przezwyciężać je manifestacjami własnej wolności.
Stasys Eidrigevicius: Biały jeleń. Reżyseria, scenografia, kostiumy i maski: Stasys Eidrigevicius; Muzyka: Zygmunt Konieczny, Bronius Kutavicius; Choreografia: Zbigniew Papis. Prapremiera: kwiecień 1993 — Teatr „Studio” w Warszawie.