Artykuły

BOHDAN ŁAZUKA

- Mieliśmy odegrać zadanie pod tytułem: "Pożar w domu. Jak zareagujesz?". Wszyscy szukali gaśnicy, lali wodą z wiaderka lub telefonowali. A Łazuka wyskoczył przez otwarte okno i już. Okrążyłem budynek i wróciłem do sali. Ocena mojego występu była pozytywna. W komisji siedzieli: pani Bielicka, pan Rudzki i pan Bardini - mówi warszawski aktor BOHDAN ŁAZUKA.

BOHDAN ŁAZUKA

URODZIŁ SIĘ 69 LAT TEMU W LUBLINIE

Jest absolwentem warszawskiej Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza, którą ukończył w 1961 roku jako uczeń profesora Ludwika Sempolińskiego. Związany przede wszystkim ze stołecznym teatrem Syrena. Występował w kabarecie Szpak i karecie Starszych Panów. W 1963 roku otrzymał I nagrodę (przyznawaną przez publiczność) na festiwalu w Opolu za piosenkę "Charleston". Najwyższą ocenę w oczach jurorów uzyskała wtedy piosenka także śpiewana przez Łazukę - "To było tak". Pan Bohdan wcielił się w niezapomniane role w takich filmach jak "Kapitan Sowa na tropie", "Kochajmy syrenki", "Dzięcioł", "Motylem jestem, czyli romans 40-latka" czy "Nie lubię poniedziałku". Gdyby nie jego piosenka "Tajemnica mundialu", prawdopodobnie nie poszłoby nam tak dobrze na piłkarskich MŚ w 1982 roku. Czterokrotnie żonaty. Ojciec dwójki dzieci. Wielki psiarz. Mieszka pod Grodziskiem Mazowieckim.

Udowadnia, że można mieć samochód bez prawa jazdy. Swoim jestestwem bawi ludzi, nawet gdy bolą go zęby. Kobiety zaprasza na kolację łącznie ze śniadaniem. Bez wódki bywa nudny. Były oboista, bramkarz i mąż recydywista. Płacą mu za to, że jest Bohdan Łazuka.

PLAYBOY Pytanie na czasie: był pan inwigilowany?

ŁAZUKA Wolę się nie zastanawiać. W tamtych czasach my, czyli artyści i sportowcy; byliśmy wyróżniani. Władza pokazywała, że nas lubi. Snobowała się na ludzi sukcesu. Można powiedzieć. Że dzięki temu przetańczyliśmy cały PRL. Nie wiem, czy wykorzystywaliśmy to w niecny sposób. Pewnie niektórzy tak powiedzą. Pamiętam, że w ZSRR za występ dostawałem 150 rubli, czyli 10 rubli mniej niż pensja generała Armii Czerwonej. Jak się miałem z tym czuć?

PLAYBOY Jak generał.

ŁAZUKA (Śmiech) No właśnie. Powiem panom więcej. Wtedy Ruscy mieli ustalane odgórnie kursy walut i był przelicznik: 3 ruble = 1 dolar.

PLAYBOY A czy ktoś chciał pana namówić na współpracę?

ŁAZUKA Pamiętam, jak kiedyś z Danielem Olbrychskim wyszliśmy późną porą ze SPATiF-u i zatrzymał nas patrol. Zgarnęli nas na dołek na Wilczej. Chyba można już mówić o takich rzeczach... Pracował tam taki klawisz. Okazało się, że to bardzo przyzwoity milicjant. Zaszedł do nas i powiedział: "Panowie, jutro rano przyjdą i będą was namawiać na współpracę". Takie ostrzeżenie miało wielkie znaczenie. Wzmocniło nas. Nazajutrz zgodnie odmówiliśmy. Potrzymali nas jeszcze jakiś czas i puścili Od tamtej pory nikt mi takich propozycji nie składał.

PLAYBOY Jakie propozycje dostaje Łazuka dziś?

ŁAZUKA Bardzo ciekawe! Niedawno zadzwonił do mnie miły pan, który powiedział, że jest ze związku czegoś tam pod auspicjami jakiegoś ministerstwa i on organizuje jakiś zjazd koleżeński i chciałby, żebym ja tam przyjechał. Pytam się, jakie piosenki mam zaśpiewać, ile ma trwać mój występ itd. A on mi na to. że zapłacą mi tyle i tyle, bylebym tylko był z nimi. Śpiewać nie muszę. Może być lepiej? (śmiech)

PLAYBOY Rewelacja.

ŁAZUKA Dostałem też propozycję na 100-lecie Tramwajów Warszawskich. Mam się pojawić na zdjęciu w albumie, jak idę po torach, tak jak szedłem w "Nie lubię poniedziałku".

PLAYBOY W tamtym czasie nie miał pan prawa jazdy. Ale wiemy, że swój samochód a i owszem. Proszę nam powiedzieć, po co komu auto, kiedy nie ma prawa jazdy.

ŁAZUKA To zasługa Józia Prutkowskiego, wspaniałego satyryka, poety i biesiadnika. Kiedyś siedzieliśmy przy stoliku w Klubie Aktora. Odwiedził nas Janusz Wieczorek - szef kancelarii Rady Ministrów, który talony na samochody nosił po kieszeniach. Józio żartował sobie z każdego, kto wchodził, więc zaczął do niego gadać: "Słuchaj, to jest Łazuka - młody; zdolny, ale nie ma automobilu. To byłoby dobre dla niego, bo pode mnie by podjechał czasami i w ogóle". Facet na to wyjął kwit i samochód był załatwiony. Z Jurkiem Kulejem pojechaliśmy do Poznania po NSU Prinz. On miał prawko, ja nic. Ze dwa razy siedziałem w tym aucie jako pasażer. To Jurek nim jeździł. Miał z dwa dachowania i się skończyło. Ani razu nie siedziałem za kółkiem.

PLAYBOY A potem była Simka...

ŁAZUKA ...którą kupiłem za tysiąc dolarów w Chicago i zafrachtowałem na "Batorego". Kolo Płońska, jak jechaliśmy do Warszawy, zaczął padać deszcz i Simka przestała jechać. To było używane auto i po naprawieniu prawie od razu ją sprzedałem jakimś badylarzom spod Grójca.

PLAYBOY To prawda, że po "Motodramie" umieścił pan swoje zdjęcie w milicyjnym mundurze w dowodzie osobistym?

ŁAZUKA Oczywiście. I jak za szybko jechałem, mówiłem milicjantom: "Panowie, kolegę będziecie karać?". Czasami przechodziło, ale jak ktoś był rudy i garbaty od razu dawał mandat.

PLAYBOY Często jest pan zaczepiany?

ŁAZUKA Często. Najgorzej jest w pociągu. Siadam z gazetką, chcę się zdrzemnąć, a naprzeciwko siada jakiś gość, który się wierci, odchrząkuje i już wiem, co będzie dalej. "Pan Ł., prawda? Nie mylę się? Pan mi powie, ten Linda to pedał." Kiedy byłem już dojrzały i świadomy, że nie jestem konkretnej kobiecie obojętny, to zapraszałem ją na kolację łącznie ze śniadaniem. Oczywiście ze śniadaniem do łóżka prawda? A włosy Villas są naturalne, czy przyklejone?" "Nie, nie pedał, a włosy naturalne". "A, co mi pan będzie mówił! Ja wiem swoje". I teraz stosuję się do rady mojej profesor Stanisławy Perzanowskiej, która mówiła mi: "Bohdan, nigdy nie dementuj! Niech umrą nieuświadomieni". Właśnie mi się przypomniało, że jeden facet, notabene ochroniarz sąsiada, oskarżył mnie o pobicie. Facet, którego na oczy nie widziałem!

PLAYBOY Ale jak to pięknie brzmi! "Bohdan Łazuka pobił ochroniarza".

ŁAZUKA (Śmiech). Któregoś razu zaśpiewałem na imprezie strongmenów. Zrobiliśmy sobie zdjęcia z Mariuszem Pudzianowskim, a do kamery powiedziałem dla żartu: "Przedstawiam państwu mojego trenera. Biorę się za ćwiczenia i niedługo zaczynam startować w zawodach". Po kilku dniach zaczepia mnie babina ze wsi w pobliżu mojego domu. "Panie Łazuka! To dobrze, że pan będziesz tym mocarzem. Takie czasy, że trzeba się bronić". A potem jeszcze pyta "A po co się pan tak obciął na glacę, panie Łazuka?". Odpowiadam: "To pani nie wie? Minister Ziobro zapowiedział, że ci obcięci dostaną mniejszy wymiar kary. Nie trzeba ich będzie strzyc w więzieniu". "Co pan mówi? A to taki nie taki...". I poszła.

PLAYBOY Czy kiedyś z kimś pana pomylono?

ŁAZUKA A i owszem. Podeszła do mnie pani i krzyczała: "Brawo! Brawo! Tak jak pan, panie Połomski, to nikt nie śpiewa!". A ja na to: "Jaki Połomski?! Wojnicki!" (Mieczysław - przyp. aut.) Baba mnie obeszła dookoła, powiedziała: "Eeee!" i poszła. Ludziom wszystko się myli. jak kogoś zobaczą w telewizji. Marcinkiewicz, Lepper czy Łazuka - wszystko jedno.

PLAYBOY Proszę nam jeszcze wyjaśnić, czy pan jest Bohdan, czy Bogdan. Nie sposób tego jednoznacznie ustalić.

ŁAZUKA Jak się powie "rarbarbar" to i tak wiadomo, że chodzi o rabarbar. H czy g - nie ma znaczenia. Choć ostatnio okazało się jednak, że ma. Otóż zostałem wezwany do izby skarbowej, aby uzupełnić zeznania. Po prosai zawał serca i zaczynam pisać testament. Gilowska i Ziobro śnią mi się w koszmarach. Krótko mówiąc, sytuacja nie do pozazdroszczenia. Jadę i czego się dowiaduję? Że w zeznaniu jest napisane "Bogdan Łazuka", a panie urzędniczki wiedzą, że ja jestem Bohdan. Myślałem, że robią ze mnie idiotę. W takich sprawach wzywać do skarbówki?! W każdym razie, kiedy już parafowałem zmianę literki, przyszła pani kierowniczka i poprosiła, żebym się nie gniewał. Panie mnie wezwały, bo chciały się zapoznać - "pan, panie Bohdanie, jest taki sympatyczny...". Myślę sobie: "A nuż, taka znajomość się jeszcze przyda?" (śmiech).

PLAYBOY Ma pan jeszcze przyjaciół w Lublinie?

ŁAZUKA Mam. Przyjaciół - świadków moich najwspanialszych lat. Lat młodości. Ławka w Parku Saskim, szkoła, alejki, krzewy w których człowiek przemycał pierwsze niesubordynacje takie jak wagary. Oczywiście pojawiają się też wątki delikatnej, utkanej z mgły miłości. Poza tym żyje tam moja kochana siostra Elżbieta i resztka bardzo dużej rodziny Łazuków. Pamiętam, że z bratem ciotecznym mieliśmy po wojnie wybitne hobby - szukaliśmy różnych nabojów, wysypywaliśmy proch i zapalaliśmy! Raz było wielkie bum. Na szczęście zamknęliśmy wtedy oczy. Dzięki temu jeszcze widzę te kobiety (Śmiech). Ubolewam, że coś stało się z poczuciem humoru w moim rodzinnym mieście. "Przyszła baba do lekarza". "Spotkał łysy rudego" - i to wszystko. Jak słyszę coś takiego, to udaję, że mam rozwiązane sznurowadło.

PLAYBOY Czy po panu każdy spodziewa się żartów i wesolkowatości? Bo wiadomo, Łazuka śmieszny jest...

ŁAZUKA Oczywiście! Pamiętam, że w Tychach przez parę dni strasznie bolały mnie zęby. Jeździliśmy wtedy z Tadziem Drozda z Sekscesami (popularny program telewizyjny - przyp. aut.). W końcu poszliśmy w niedzielę do apteki, bo już nie mogłem wyrobić z bólu. A pani magister pokłada się ze śmiechu! Bo Drozda powiedział, że chce jakieś środki przeciwbólowe dla Łazuki. Mnie to nie śmieszyło. Ale jeszcze gorszy jest całkowity brak reakcji. Kiedyś wszedłem do sklepu w swoim Grodzisku (Mazowieckim - przyp. aut.). Chciałem kupić chleb i mleko. Stoję na środku, a dwie panienki siorbią w kącie kawę. Mówię: "Dzień dobry!". Cisza. Powtarzam. Cisza. Panienki zaczynają ze sobą pytlować. "Czy ja paniom nie przeszkadzam?". Jedna z nich odpowiada: "Nie". I dalej gadają. Szczerość do bólu! Profesor Rudzki złośliwości mnie nauczył, więc poprosiłem panie o przełożenie większości artykułów z półki na ladę. Że niby chcę to kupić. A potem rzekłem: "A teraz niech se panie popatrzą! Do widzenia" (śmiech). Chleb i mleko kupiłem gdzie indziej.

PLAYBOY Wszyscy, z którymi rozmawiamy, chwalą się, że w młodości byli napastnikami. A pan bezwstydnie przyznał się, że był słabym piłkarzem i dlatego stawiano pana na bramkę.

ŁAZUKA Byłem bardzo słabym piłkarzem, miernym koszykarzem, że nie wspomnę o innych dyscyplinach. Ale chwale sobie bycie bramkarzem. Byłem jeden, a ich - w polu - więcej. Dziewczyny nie miały problemu, na kogo patrzeć. A ja żeby nie puścić gola. zmniejszałem sobie bramkę ustawioną ze szkolnych teczek.

PLAYBOY Czy nadal nie potrafi pan oglądać piłki nożnej w towarzystwie kobiet? ŁAZUKA Nie bardzo. Pamiętam, jak prosto ze SPATiF-u poszedłem na mecz z Zosią Czerwińską, która piłki nożnej nienawidzi. W naszym towarzystwie był jednak facet, którego ona wtedy mocno adorowała. Tyczkarz. Mc miała więc wyboru. Poszliśmy na Legię. Kokosiła się. denerwowała, w końcu nie wytrzymała i zapytała się mnie: "Bodziu, do ilu oni grają?" (śmiech).

PLAYBOY Zagrałby pan coś jeszcze na oboju?

ŁAZUKA Niedawno próbowałem. Muszę powiedzieć, że podkochuję się w pewnej młodziutkiej oboistee. Jesr piękna, pięknie gra i wyobraźcie sobie, że potrafi na tym instrumencie niesamowicie swingować. Pożyczyłem od niej obój i... nie mam zadęcia. Nic a nic. Nie przestawałem jednak próbować, żeby z nią dłużej pobyć (śmiech). Jest to niestety na ogół krótkotrwała kariera. Wysiłek, jakiego wymaga obój, źle wpływa na zdrowie.

PLAYBOY A pan chciał być saksofonistą.

ŁAZUKA I wybrałem obój. bo był najbliższy saksofonu. A w tamtych czasach w Polsce nie uczyli wszkolach gry na saksofonie. Kiedy już z tej swojej kochanej prowincji, czyli z Lublina, przyjechałem do Warszawy, kumple z akademika, ze słynnej "Dziekanki", powiedzieli, żebym się nie wygłupiał i przestał dmuchać w tę rurkę. No to przestałem. Namówili mnie, żebym zdawał do PWST.

PLAYBOY Czy w czasach, kiedy grał pan na oboju, młodzież była mniej rozwiązła niż teraz?

ŁAZUKA Z tego co pamiętam, a na ten temat pamięta się wiele, to rozwiązłość była pewnie podobna. Ale my robiliśmy to bardziej kameralnie. Może to zabrzmi nawet egoistycznie, ale my robiliśmy to intymnie. Nie na ulicach, jak dzisiaj. Wzorce przekazywane przez wszędobylską telewizję lamią dawne kanony estetyki. Bo przecież tak naprawdę mamy do czynienia z różnicami tylko w estetyce w sprawach seksu.

PLAYBOY Czyli kiedyś nie było tak, że tylko "kino, kawiarnia i spacer", a potem nic?

ŁAZUKA Powiem panom tak - kiedy byłem już dojrzały i świadomy, że nie jestem konkretnej kobiecie obojętny, to zwykle zapraszałem ją na kolację łącznie ze śniadaniem. Oczywiście ze śniadaniem do łóżka. Tacy byli kiedyś mężczyźni, proszę panów (śmiech).

PLAYBOY Z czym kojarzy się panu PLAYBOY?

ŁAZUKA Z miłością. I właśnie przypomniało mi się, jak ze wspomnianym bratem ciotecznym chodziliśmy na jabłka do znanego sadownika pana Małka w Dąbrów icy koło Lublina. Wiadomo, kradzione - smaczniejsze. Mieliśmy wtedy z 7, 8 lat. Kiedyś nas złapał i zaczął pogawędkę: "A wy, chłopcy, to za dziewczynami się oglądacie?". "Nie, panie, w życiu!" A on: "I miała rację. Rano rasa (rosa - przyp. aut), w pełudnie gorąco, wieczorem kamary kansają i nie ma sansu do romansu".

PLAYBOY Kogo chciałby pan zobaczyć na naszej rozkładówce?

ŁAZUKA Joasię Brodzik. Grażynkę Szapołowską i Hanię Banaszak, z którą, mówiąc delikatnie, bardzo się lubimy.

PLAYBOY Czy w przyszłym roku, z okazji 70. urodzin zaprosi pan na uroczystość wszystkie swoje żony?

ŁAZUKA Pomysł w porządku. Dziękuję. Ale miałby sens. tylko wtedy, gdyby rzeczywiście pojawiły się wszystkie. Wystarczy, że jedna przyśle telegram i już po zabawie. Baśka (...), moja pierwsza żona, ma humory - i słusznie. Daniela, druga małżonka, nie przyjedzie, bo mieszka w Santa Monica. Pozostałe dwie by przyszły, czyli Małgosia - trzecia i czwarta - Renata.

PLAYBOY Z którą był pan najdłużej?

ŁAZUKA Słuchajcie, postęp jest idealnie zachowany. Z Basią wzięliśmy rozwód po trzech miesiącach małżeństwa. Długo wytrzymaliśmy (śmiech). Z Renatą jesteśmy już 21 lat po ślubie.

PLAYBOY Wiemy, kim jest pani Barbara. A pozostałe szanowne małżonki?

ŁAZUKA Daniela i Małgosia to tancerki. A Renata? Jak by tu powiedzieć... Piękna pani.

PLAYBOY I do tego syn - profesor anglistyki i córka - DJ-ka.

ŁAZUKA Zgadza się. Ciekawie jej to wychodzi. Oni tam mają takie jednoczłonowe pseudonimy artystyczne i moja Olga jest "Bazooka" (śmiech). Wspaniale sobie wymyśliła.

PLAYBOY Słyszeliśmy, że jest pan wściekle zazdrosny o Bazookę.

ŁAZUKA No, bo córki są tatusiów. Co prawda ostatnio się gniewa na mnie. Ale co zrobić? Ona jest Skorpion, tak jak ja. Ciężka sprawa. Ale powiem wam, że nie przepadam za jej adoratorami.

PLAYBOY A na naszą rozkładówkę by pan córkę oddał? Czy nie miałby pan nic do powiedzenia w tej sprawie?

ŁAZUKA Przypuszczam, że raczej to drugie. Ale gdyby mnie spytała, tobym się nie sprzeciwiał. Obiektywnie mogę powiedzieć, bez żadnej przesady, że Olga jest bardzo atrakcyjna. Pięknie by wyglądała. Wydaje mi się jednak, że jej to nie interesuje.

PLAYBOY Chciałby pan ożenić się piąty raz?

ŁAZUKA Jeżeli ma być dobre małżeństwo, to należy się rozwieść. Odkąd się rozwiodłem, mam doskonałe układy z żonami.

PLAYBOY A gdyby kobieta pana poprosiła o rękę?

ŁAZUKA Zdarzało się. Ale dzisiaj już żadna nie poprosi. Panów to nie dotyczy, bo panowie są nieogoleni, ale w lustro trzeba czasem spojrzeć. Choć życzliwi mówią, że wigoru nie straciłem.

PLAYBOY Jan Nowicki twierdzi, że nikt nie poprowadzi poloneza tak jak pan. ŁAZUKA Bo mnie lubi (śmiech).

PLAYBOY Pan w ogóle jest lubiany. Pan Kutz, zdaje się, też pana lubi. Niedługo mamy się z nim spotkać...

ŁAZUKA Świetnie! To prawdziwy kozak. Kochaliśmy się w tych samych kobietach! On wymyślił piękne zdanie: "Idziemy do Europy, ale szkoda, że dupą do przodu" (śmiech). Kiedyś szedł za mną Nowym Światem. Nie powiem, trzeźwi nie byliśmy. Darł się: "Panie Lazuka! Coś panu spadło!". Biały dzień, ludzie idą do pracy, wszyscy się na nas dziwnie patrzą. Krzyczę: "Ale co!?". A on na to: "Z dupy sadło!" (śmiech). Przyszły senator! Doktor honoris causa. Powiedzcie mu, że Bodzio w rozmowie z wami mówił tylko o nim.

PLAYBOY Co pan myśli o feministkach?

ŁAZUKA Szczuki trzeba by się było spytać. Kiedyś bez przerwy karciła mnie w takim programie telewizyjnym, który prowadziła Kinga Rusin i taki miody facet..

PLAYBOY To nasz naczelny!

ŁAZUKA Tak? Nie wiedziałem. Bardzo miły gość... Nie mam stosunku do feminizmu, bo sprawę podjęły kobiety, i tutaj leżymy. Nie ma o czym rozmawiać. Ale nie wierzę, że Szczuka jest taka, jaka jest. Ja też grałem różne role.

PLAYBOY Pierwszą zagrał pan na egzaminie do PWST.

ŁAZUKA I od razu dostałem się na studia. Za pierwszym razem! Egzaminy odbywały się w czerwcu, co jest o tyle istotne dla pointy, że kiedyś czerwiec był miesiącem letnim. Mieliśmy odegrać zadanie pod tytułem: "Pożar w domu. Jak zareagujesz?". Wszyscy szukali gaśnicy, lali wodą z wiaderka lub telefonowali. A Łazuka wyskoczył przez otwarte okno i już. Okrążyłem budynek i wróciłem do sali. Ocena mojego występu była pozytywna. W komisji siedzieli: pani Bielicka, pan Rudzki i pan Bardini.

PLAYBOY A potem musiał pan wyskakiwać z lokalu, nie płacąc rachunku.

ŁAZUKA Z "Bazyliszka". Pieniądze wydaliśmy na dziewczyny i wino, a byliśmy głodni. Poszliśmy we czwórkę - nazwisk nie wymienię, ale to wybitne nazwiska - na pomidorową z ryżem. Po zjedzeniu każdy zaczął udawać, że ma potrzebę fizjologiczną. W końcu wszyscy znaleźliśmy się poza lokalem i sru do "Dziekanki". Myślę, że Lewis i Johnson nie daliby sobie wtedy z nami rady. Setkę pokonaliśmy poniżej 10 sekund (śmiech).

PLAYBOY Pamięta pan swój najdziwniejszy występ?

ŁAZUKA O, tak. To było niedawno. Z 5, 7 lat temu. Mój kolega zorganizował mi występ w Toronto. Nie wspomniał tylko, że do restauracji przychodzą sami Kanadyjczycy i nie ma tam żadnego instrumentu. Odwaliłem się w smoking Pierre'a Cardina, wchodzę i widzę, że nie ma na czym grać, a mój kolega gdzieś wyparował. Wykonałem parę piosenek po polsku a cappclla. Możecie panowie napisać to pod odpowiedzialnością karną: bardzo się podobało. Ale Kanadyjczykom wszystko się podoba (śmiech).

PLAYBOY Wiadomo, że miał pan zawsze wielką publiczność. W takim razie, dla jakiej najmniejszej garstki ludzi kiedykolwiek pan wystąpił?

ŁAZUKA Kiedyś mieliśmy z Podwieczorkiem przy Mikrofonie wystąpić na 26 konceitach we Francji. W tym czasie Uwala walka prezydencka między Georges'cm Pompidou a Yalerym Giscardem d'Estaing. I sale, w których mieliśmy występować, były zajęte, bo trwały wiece wyborcze. Byłem bardzo zadowolony bo dostaliśmy pieniądze za 26 koncertów, a odbyły się tylko 4. Zostałem zresztą za tę radość skarcony przez koleżankę o bardzo mocnym nazwisku. Chyba przebiłem wasze pytanie, bo 22 razy chciałem występować, ale nie miałem dla kogo! Podróż tę wspominam bardzo milo. Wesoło było kolegować się z kloszardami (śmiech).

PLAYBOY Hanka Bielicka mawiała, że bez wódki był pan nudny.

ŁAZUKA Zawsze odpowiadałem wtedy: "Ma pani rację, pani profesor". No i miała.

PLAYBOY A pan miał problem.

ŁAZUKA Miałem. Paru kolegów wykitowało. Strach zmotywował mnie, żeby zaszyć się na dwa lata. Na szczęście to już przeszłość. Choć są różne towarzyskie okazje, na których - jak mawiał hrabia Aleksander Fredro nie uchodzi. No piję wódkę, ale nie tylko wódkę. Piję. kiedy mam czas (śmiech). Ja w ogóle zawsze miałem taki charakter, że potrafiłem przez parę miesięcy nie wiedzieć, co to jest piwo, ale też przez trzy dni z rzędu widywano mnie we wszystkich możliwych lokalach.

PLAYBOY Dużo nieznajomych chciało się z panem napić?

ŁAZUKA Niestety. Najpierw dziękowałem, potem przepraszałem, następnie kategorycznie krzyczałem: "Nie!", by na koniec zostać zarozumiałym bucem, który nie chciał się napić. Często wchodziłem do knajpy i słyszałem; "O. przyszedł ten pijak!". Wtedy sobie myślałem: "A wy co? Modlicie się, czytacie ukraińskie gazety, pijecie herbatę?". Robili to samo!

PLAYBOY Zastanawiał się pan kiedyś, ile pieniędzy wydał na to "piwo"?

ŁAZUKA Nigdy. Gdybym się zastanawiał, tobym nie pil.

PLAYBOY Często nie wychodził pan na scenę, bo pan zwyczajnie "nie był w stanie"?

ŁAZUKA Niestety, tak. Dlatego musiałem się rozgrzeszyć i bez pomocy konfesjonału wybrałem to, co lepsze. I dzisiaj mogę odmawiać niektórych występów: To miłe. Ale wiem, ile musiały znosić Olga i Renata. Dzisiaj mamy dobre stosunki, ale rodziny, w sensie niedzielnych obiadów, nie tworzymy.

PLAYBOY Czuje się pan samotny?

ŁAZUKA Nie, bo zawsze ktoś do mnie zagląda. A to córka, a to syn. Z psem mogę sobie porozmawiać... Poza tym coraz więcej rzeczy mnie denerwuje, więc mógłbym być nieznośny dla otoczenia.

PLAYBOY Kawalerskie nawyki?

ŁAZUKA Coś w tym stylu. Wolę mieszkać w najgorszym hotelu, byle byłbym sam.

O MAKSYMIUKU:

Koniecznie zróbcie z nim wywiad! On jest pierdolnięty dokładnie.

O MAJEWSKIM:

To jest facet, który ma największą wartość: abstrakcyjne poczucie humoru.

O FEDOROWICZU:

Jacek był kiedyś facetem, który też lubił. Jak przestał i chodził z nami,

to Hanka, jego żona, zawsze mówiła: "Błagam cię, nie wypijaj nam zakąski"

(śmiech). A Jacek pił wówczas wyłącznie wodę mineralną.

O PARTII:

Chwalą Bogu, nie należałem nigdy do niczego, poza rozsądkiem i logiką.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji