Artykuły

"Biały jeleń"

"Biały Jeleń" to tytuł spektaklu, którego autorem i bohaterem scenicznym jest Stasys Eidrigevicius, artysta zaliczany do najcie­kawszych współczesnych grafików. Jego świetne plakaty i ilustracje ukazują bogatą wyobraźnię ich twórcy wiążącą się niewątpli­wie ze zdolnościami literackimi. Postaci Sta­sysa robią wrażenie wyjętych z niecodzienności. Angażowane są przez artystę do wzmac­niania, do uintensywniania opowieści czy in­formacji, ale równocześnie wplątane w bar­dzo małe lokalne zdarzenia.

Niezależnie od treści podstawowych, które artysta przekazuje na zlecenie, cały obraz re­klamowy czy informacyjny przesyca poetycką aurą. Nic więc dziwnego, że o współpracę ze Statysem Eidrigeviciusem ubiegają się wydawcy literatury dziecięcej i teatry - m.in. bardzo ambitny Teatr na Szwedzkiej.

Ponieważ malarstwo i grafika Statysa Eidrigeviciusa są u nas znane, jego spektakl teatralny "Biały Jeleń", wzbudza duże zainte­resowanie. Przychodzi przede wszystkim mło­dzież. Jednak w "Studio" wszystko wygląda inaczej niżbyśmy oczekiwali. "Biały Jeleń" "jeśli w ogóle porównywanie go z czymś ma sens", bliższy jest Szajnie niż Kantorowi czy Mądzikowi. Spektakl stworzony przez Eidri-geviciusa składa się z określonej sumy pomy­słów. Pomysłów raczej plastycznych, w mniejszej mierze teatralnych, sytuacyjnych. Rekwi­zyty tego spektaklu słabo są "ogrywane". Oczekiwalibyśmy wielofunkcyjności rekwizy­tów, zmienności ich roli. Dłuższego bytowa­nia na scenie. W omawianym przedstawie­niu brakuje wyczuwalnej linii rozwojowej teatralnych zdarzeń. Nie chodzi przecież o to, by w sposób realistyczny o czymś tam opo­wiadać.

Pieśń o białym jeleniu, a raczej chyba o własnej matce i własnym dzieciństwie, Eidrigevicius wykonuje staccato. Trzeba tu wspomnieć Leszka Mądzika i dwu nieżyjących artystów: Tadeusza Kantora oraz (nie­stety zbyt mało znanego) Jana Dormana. Dla ich sztuki charakterystyczną cechą jest wią­zanie scenicznych obrazów-epizodów silną, jednorodną ekspresją. Postaci stworzone przez tych artystów zawsze były jakby wyjęte z jednego, wybranego dla konkretnego spektaklu - snu. Stasys Eidrigevicius, mimo że do swojego przedstawienia wprowadza także słowo mówione, robi wrażenie, że jako artysta został zamknięty w sobie. Jak gdyby sam siebie dedykował cichej, samotnej pra­cowni.

Teatralne dzieło Stasysa Eidrigeviciusa jest niekonwencjonalne. Na pewno niecodzienne, interesujące. Jak już była o tym mowa, udział w spektaklu bierze sam autor oraz w roli jego matki Irena Jun. Artysta nie potrafił, co w tym wypadku jest nieodzowne, wyjść poza rolę autora. Nie potrafił sam sobie być reżyserem. Za mało odrywa się od ściśle oso­bistych przeżyć, wspomnień. Nie pamięta o widzu. Być może własne pomysły sceniczne realizował zbyt pośpiesznie, nie mając do nich dystansu. Całość koncepcji nie zdążyła się jeszcze "uleżeć". Przypuszczalnie dlatego nie mogliśmy pełniej ocenić precyzyjnego aktorstwa Ireny Jun. Mamy jednak nadzieję, że to nie ostatnie spotkanie ze Stasysem Eidrigeviciusem na scenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji