Artykuły

Teatr paniki w starej walizce

"Architekt i Cesarz Asyrii" Stowarzyszenia Teatralnego Badów i Teatru KTO z Krakowa w Letnim Ogrodzie Teatralnym w Katowicach.

W połowie już pusty i nadal w połowie pełny teatralnych wzruszeń - Letni Ogród Teatralny na półmetku.

Sobotni, ostatni spektakl lipca w Letnim Ogrodzie Teatralnym poprzedził futurystyczny apel Mirosława Neinerta z teatru Korez: jubileuszowa, dziesiąta edycja festiwalu (w 2008 roku) ma być przeglądem najlepszych przestawień, które przez poprzednich dziewięć sezonów zagrano w Katowicach. Już dziś można sugerować organizatorom, co nas wzruszyło, najbardziej zafascynowało lub rozbawiło do łez. Mam swoje typy, a wśród wielu wymieniłabym Stowarzyszenie Teatralne Badów z obejrzanym w sobotę spektaklem "Architekt i Cesarz Asyrii".

To psychodrama rozpisana na dwie postaci, które na scenicznym pustkowiu odgrywają role osób i zdarzenia, tkwiące w ich pamięci. Autor sztuki, znany hiszpański dramaturg Fernando Arrabal, który odsiedział kilka miesięcy w więzieniu za napisanie słów "Mam gdzieś Boga, Ojczyznę i całą resztę", konsekwentnie prowadzi tu filozoficzny wywód na temat teologii, polityki, kultury i literatury. Zdaniem Arrabala istnieje to, co można nazwać, i język w żadnym stopniu nie gwarantuje istnienia Boga, człowieka czy świata. Teatr zaś istnieje, gdy w obecności innych tworzy się fikcyjny świat, wypowiadając kolejne kwestie. Do konstruowania i dekonstruowania świata na scenie reżyser Piotr Bikont zaprosił Pawła Pabisiaka (Architekt) i Przemysława Dąbrowskiego (Cesarz Asyrii). Skazani na siebie, zależni od wypowiadanych wzajemnie słów, co jakiś czas karcą się okrutnie, przysięgając: "Już nigdy się do ciebie nie odezwę". Aktorsko bez zarzutu Pabisiak i Dąbrowski wcielają się w kolejne role, zamieniają swoją sceniczną osobowość i płeć. Dwóch świetnych aktorów, kilka rekwizytów (stół, parasolka, szal, wachlarz i walizka) i kilkadziesiąt nieprzypadkowych słów wystarczyło na dobry i ambitny teatr.

Letni Ogród Teatralny mógłby śmiało serwować typową rozrywkę wakacyjną - lekką, łatwą i przyjemną. Tymczasem od lat, jeśli nawet na scenie w podcieniach GCK grano komedie, to były to komedie wyreżyserowane w mistrzowskim stylu, żeby wymienić tylko "Męża i żonę" Fredry w reżyserii Anny Augustynowicz czy pamiętny "Opis obyczajów za czasów panowania Augusta III" Mikołaja Grabowskiego. Nie wspominając już szaleństwa, jakie miało miejsce podczas występu Polish Shakespeare Company z wszystkimi dziełami Stratfordczyka w nieco skróconej formie. Jeżeli dowcip, to w stylu teatru Cinema i ich "Kabaretu Olbrzymów". Jeżeli groteska i absurd, to "Ferdydurke" Gombrowicza teatru Provisorium czy grupy DZRT "Efekt cieplarniany" wg Witkacego. Do listy sztuk ambitnych i teatrów nietuzinkowych katowickiego LOT-u dopisuję śmiało Stowarzyszenie Teatralne Badów i doceniam za: arrabalowski "teatr paniki" zamknięty w starej walizce, za męski duet o kilkunastu twarzach i za zmierzenie się z najtrudniejszą teatralną materią - absurdem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji