Artykuły

Mistrz pełen wątpliwości

Choć wiele jego przedstawień weszło już do historii teatru, Jerzy Jarocki duchowo pozostaje jednym z najmłodszych twórców - pisze Paweł Sztarbowski w Newsweeku Polska.

W "Miłości na Krymie", ostatnim spektaklu Jerzego Jarockiego, jest scena, w której reżyser zawarł w sposób symboliczny swoje obsesje i oczekiwania wobec teatru. Upozowana na tandetną boginię wiedzy ezoterycznej Matriona Czelcowa (Anna Seniuk) wyciągając ręce w stronę asystującego jej męża (Janusz Gajos), demonstruje przepływ międzyludzkiej energii, która swobodnie przenosi się z ciała do ciała. W rozszyfrowaniu mechanizmów tej wiedzy, która pozwala dotrzeć głębiej niż intelekt, ma się zawierać obietnica zbawienia. Ezoteryka staje się filozofią.

Tylko niezwykła precyzja reżyserska i aktorski kunszt sprawiają, że ta wręcz kabaretowa scena ma w sobie rys grozy. Bo Czelcowa ze swoimi postulatami "odśmiertelniania życia" przemienia się w wyznawczynię ideologii niepokojąco bliskiej faszyzmowi czy komunizmowi. W tej scenie jest cały Jarocki - sceptyk, który podważa wszelkie utopie i pokazuje, jak blisko im do groteski. Ten sceptycyzm przenosi się również na jego podejście do teatru. Nie ma w nim miejsca na emocje i wzruszenia osiągane przez stopniowanie iluzji. To raczej miejsce intelektualnego wykładu czy laboratoryjnego działania, gdzie skalpelem nacina się podstawowe zagadki świata i ostrożnie wyciąga wnioski. Jeśli prześledzić recenzje, wywiady i eseje, wylania się z nich opis spójnej wizji świata, jaką ma Jarocki. Partnerami reżysera byli najczęściej inni wielcy sceptycy polskiej literatury - Witkacy (wystawiany 8 razy), Gombrowicz (9 razy), Różewicz (6 razy) i Mrożek (10 razy). Reżyser wracał do niektórych utworów - po kilka razy, Witkacego uczynił bohaterem autorskiego "Grzebania" a Gombrowicza "Błądzenia" w Teatrze Narodowym. Ważnym autorem, do którego Jarocki wracał kilka razy, był też Antoni Czechow. Charakterystyczną cechą jego sztuk jest pozorowanie dialogu. Bohaterowie Czechowa próbują działać, ale ponoszą klęskę, próbują rozmawiać, ale ich dialog okazuje się monologiem. To właśnie skupienie na wewnętrznych przeżyciach i ich tęsknota do lepiej urządzonego świata najbardziej interesowały Jarockiego u klasyków. - Pracując nad sztuką odległą historycznie, szukam spraw bliskich nam - mówił reżyser.

Właściwie już od debiutu, czyli "Balu manekinów" w Teatrze Śląskim w Katowicach z 1957 roku, aż do "Miłości na Krymie" z 2007 roku teatr Jarockiego balansuje zawsze pomiędzy jawą a snem, realnością a fikcją. To świat, w którym nic nie jest takie, jak nam się zdaje. Reżyser wprowadza zazwyczaj bohatera, który próbuje ten świat porządkować, jednakjego wysiłki najczęściej spełzają na niczym albo wręcz potęgują chaos. Przede wszystkim w sferze wartości. W taki właśnie sposób reżyser odczyta! "Kosmos" Gombrowicza - pozorny kryminał, który stawia pytania filozoficzne. Im bardziej bohaterowie próbują scalić świat, tym bardziej jego struktura logiczna ulega rozpadowi i ośmieszeniu poprzez tworzenie sztucznych sensów.

Pod wpływem rosyjskiego reformatora teatralnego Wsiewołoda Meyerholda i dokonań międzywojennej awangardy reżyser bardzo wcześnie odrzucił realizm. Dla Jarockiego aktor jest podstawowym nośnikiem sensów. Scenografia jego spektakli zazwyczaj jest skromna, wręcz ascetyczna i wydaje się raczej obrazem wewnętrznych przeżyć postaci. Jarocki potrafi mozolnie pracować nad pojedynczym rozwiązaniem. Czasem tuż przed premierą kompletnie zmienia scenę, jeśli tylko jakieś rozwiązanie wyda mu się trafniejsze.

Od aktorów wymaga niesamowitej sprawności ruchowej, często daje im wyspecjalizowane zadania akrobatyczne. Gustaw Holoubek nazwał go nawet Herodem wśród reżyserów. Do historii polskiego teatru przeszły takie sceny, jak lot Mai Komorowskiej na żyrandolu w "Stara kobieta wysiaduje" Różewicza, monolog Leona z "Matki" Witkacego, wypowiadany przez Marka Walczewskiego na skraju chwiejącej się, wysokiej szafy, chodzenie Holoubka po linie w "Pieszo" Mrożka czy scena Andrzeja Szczepkowskiego w "Na czworakach", podczas której musiał śpiewać, stojąc na rękach. Gdy aktorzy skarżyli się na niewykonalność ewolucji, ostatecznym argumentem było to, że reżyser demonstrował je sam. - Tak do pięćdziesiątki, do pierwszego zawału - dodaje żartobliwie.

Jarocki uchodzi za reżysera-erudytę. Początkowy etap jego prób przypomina wykłady akademickie, na których prezentowana jest wielość interpretacji realizowanego dzieła oraz całe bogactwo sensów, jakie mogą nieść postaci. Twórca za każdym razem przygotowuje precyzyjną adaptację, czasem przestawia sceny, czasem wykreśla zaledwie pojedyncze słowa, a w przypadku swojej najnowszej inscenizacji "Miłości na Krymie" właściwie napisał od nowa cały trzeci akt. - Być może w wielokrotnych powrotach do tych samych tekstów wyraża się moja tęsknota za teatrem poszukującym, który może pozwolić sobie na miesiące, a nawet lata prób i warsztatowych badań - mówi reżyser. Do "Ślubu" Gombrowicza wracał sześć razy. Gdy granie utworu było w Polsce zakazane w teatrach repertuarowych, doprowadził do jego prapremiery w 1960 roku, zakładając Studencki Teatr Gliwice przy Politechnice Śląskiej. Ukoronowaniem pracy nad tym dramatem był spektakl w Starym Teatrze z 1991 roku z Jerzym Radziwiłowiczem, Jerzym Trelą i Dorotą Segdą, który uchodzi za jedno z największych osiągnięć w dziejach polskiego teatru.

Najważniejszą nauką płynącą ze spektakli Jarockiego jest to, by nie ulegać tak łatwo iluzji i podawać w wątpliwość objawione prawdy, które bywają niczym ezoteryczny wykład Czelcowej z "Miłości na Krymie" Dotyczy to także samej materii teatru, którego konwencjonalność twórca wciąż kwestionuje. Rwanie wątków, podważanie logiki na pozór realistycznych sytuacji oraz swobodne operowanie różnymi scenicznymi umownościami, by ostentacyjnie demonstrować ich fikcyjność - oto cechy stale obecne u Jarockiego, których uczą się od niego młodzi. Odnajdziemy je też w teatrze Klaty, Kleczewskiej, Zadary czy Rubina. Obserwując nowatorski styl pracy Jarockiego, trudno uwierzyć, że działa na scenie od 50 lat.

TYDZIEŃ Z JAROCKIM

Przegląd "Reżyser. 50 lat twórczości Jerzego Jarockiego" odbędzie się w dniach 12-19 listopada w warszawskim Teatrze Narodowym. Zaprezentowane będą telewizyjne zapisy przedstawień reżysera i fragmenty nagrań wideo spektakli przygotowanych za granicą. Pokazane zostaną trzy spektakle wyreżyserowane przez Jarockiego, które są w aktualnym repertuarze Narodowego: "Kosmos" Gombrowicza, "Błądzenie" wg Gombrowicza i "Miłość na Krymie" Mrożka. W grudniu ukaże się zatytułowana tak jak przegląd książka - w niej rozmowy z Jarockim, eseje, zagraniczne recenzje oraz ponad 200 zdjęć, a 26 listopada o g. 18 reżyser wygłosi wykład "O aktorstwie nienaukowo" w Instytucie Tetralnym (Warszawa, Al. Ujazdowskie 6).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji