Artykuły

Rzecz o nieuchronnym końcu

Była okazja zobaczyć w Rze­szowie na gościnnej scenie Teatru W. Siemaszkowej jeden z najciekawszych i najbardziej oryginalnych teatrów o świato­wym rozgłosie: Scenę Plastycz­ną KUL z Lublina. Twórca jej sukcesu, wybitny artysta - plastyk i reżyser Leszek Mądzik przywiózł do Rzeszowa dwa spektakle: "Zielnik" i "Wilgoć". W Rzeszowie jednak z wiel­kim trudem udało się zgroma­dzić widzów, tylko na dwa spektakle "Wilgoci". Dwa przed­stawienia "Zielnika" zostały od­wołane, kasa teatru zwracała bilety lub proponowano obejrze­nie samej tylko "Wilgoci". Nie­wiele osób w Rzeszowie zapra­gnęło zetknąć się choćby na­skórkowo z czymś tak nie­zwykłym w sztuce, jak Scena Plastyczna KUL. Bo kto nie studiował i bywa w Lublinie rzadko, na ogół zna ją tylko ze słyszenia. Tym bardziej, że teatr Leszka Mądzika - jak teatry Kantora, Szajny, Grotowskiego odnosi sukcesy poza Pol­ską, o czym dowiadujemy się najczęściej z prasy i telewizji. Dlatego możliwość zobaczenia takiego teatru w kraju jest okazją, której się nie odrzuca. Leszek Mądzik wymyślił w roku 1969 bardzo ciekawą for­mę teatru wizualnego bez słów i bez fabuły, stworzonego z samej dramaturgii ciągu obrazów i se­kwencji muzycznych. Źródłem jego działań były i są sprawy egzystencji człowieka: jego na­rodziny, śmierć, kruchość życia, erotyka. Teatr Mądzika ma swą przestrzeń, rytm i nastrój. Są one związane z bytem ludzkim.

Scena plastyczna KUL prezen­tuje rodzaj zamyślenia nad czło­wiekiem, które każdy z nas po­niekąd ma w sobie i o sobie, ale często trzeba takiego wła­śnie teatru, takiego z nim spot­kania, by lepiej zwrócić na niektóre problemy uwagę. To wyraża - najogólniej ujmując, i temu służy Scena Plastyczna KUL.

Niektórzy negują ją jako teatr. Jeśli przyjąć klasyczną i bardzo tradycyjną definicję tea­tru: fabuła, akcja, nadrzędna rola aktora, dialogi - wniosek istotnie będzie na nie. Scena Plastyczna KUL obywa się bez słowa i konfliktu aktorów - postaci dramatu. Ale zachowała z teatru klasycznego zdarzenio-wość, przestrzeń, czas, wizę sceniczną i głęboko humani­styczne zainteresowanie bytem człowieka. Jest on obecny w tea­trze Mądzika nie tylko jako ak­tor, ale w podtekście jako ma­ska, rekwizyt, atrapa, gest ręki w głębi. Zdarzeniowość zaś wy­rażana dzięki ekspresji mistrzo­wsko prowadzonych światłem obrazów - wizji plastycznych zastępuje narrację fabularną.

Wszystko to prowadzi, z kolei do pozytywnej odpowiedzina wątpliwości czy Scena Plastyczna KUL jest teatrem. Istotnie jest. Zobaczyliśmy w Rzeszowie "Wilgoć", jedną z kilkunastu in­scenizacji, z którymi Leszek Mądzik objeżdża świat opowiadając prawdę uniwersalną, ale i swoją prawdę o człowieku. W "Wilgoci" nie dostrzega on piękna istoty ludzkiej, chętnie widzi jej ułomności. Mówi o śmierci, która wbrew jego mniemaniu, przecież nie zawsze jest zbawieniem od życia, a i często strachem i pełnym bólu roz­staniem. Nie dodaje człowiekowi otuchy i zachęty do życia, które człowiek musi przeżyć, każe mu tylko nie zapominać, że narodziny są początkiem drogi ku śmierci. Taki jest Mądzik, po latach trochę bardziej zgorzkniały, trochę już zachowawczy i dla mnie nazbyt okrutny.

Z bliska, za kulisami teatr Leszka Mądzika razi brzydotą: są to jakieś sznury, kawałki pa­pieru i folii, skrawki materiału, woda. Wszystko to jest tandetne i ubogie. Ale gdy na widowni zapada mrok, a reflektor prowadzony bardzo umiejętnie wydobywa z ciemności niezwykłej urody obrazy - wizje artysty, przeżywamy zdarzenie artystyczne bardzo mocno działające na naszą psychikę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji