Artykuły

Falstart nowego szefa Teatru Na Woli

"Wyścig spermy" w reż. Macieja Kowalewskiego w Teatrze Na Woli w Warszawie. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.

Maciej Kowalewski, nowy dyrektor warszawskiego Teatru Na Woli, otworzył sezon prapremierą własnej sztuki "Wyścig spermy". Gorzej zacząć nie mógł. Współautor słynnej "Ballady o Zakaczawiu", autor wielu utworów scenicznych, z których furorę robi ostatnio anarchiczna "Bomba", tym razem stanowczo przefajnował.

Jego sztuka jest dokładnie o tym, co zapowiada tytuł i - wbrew licznym deklaracjom autora - niczym więcej. Po jej obejrzeniu dla odreagowania włączyłem na DVD "Wszystko, co zawsze chcieliście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać" Woody'ego Allena. Ostatnia nowelka filmu traktuje o tym samym - wyścigu plemników do komórki jajowej - a o ile jest dowcipniejsza i jakże mniej w niej zadęcia.

Kowalewski napisał błahą, durnowatą komedyjkę, a ma ambicje zbawiania świata

Kowalewskiego zainspirowały niemieckie i brytyjskie telewizyjne reality show, w których śmiałkowie ofiarowywali swoje nasienie. Pędziło ono następnie w kierunku chemicznego substytutu jajeczka, podczas gdy kamery rejestrowały reakcje bohaterów. Zwycięzca otrzymywał porsche. W sztuce komórka jajowa jest prawdziwa. I nagroda o wiele cenniejsza - nowe ludzkie życie. Błaha, miejscami durnowata komedyjka Kowalewskiego byłaby nawet do zniesienia, gdyby jej prostego tematu nie rozpierały autorskie ambicje do zbawienia świata.

Satyra na plagę idiotycznych teleturniejów wypadła tu blado. Każdy z kandydatów startujących w wyścigu okazuje się skomplikowanym przypadkiem psychologiczno-religijnym. Jest np. urodzony w Rosji Chińczyk, który przeszedł na prawosławie, amerykański islamista walczący w Afganistanie po przeciwnej stronie niż współbracia w wierze, czy też gorliwy katolik po matce Irakijce itp.

Wszyscy deklarują swój ekumenizm i przywiązanie do ideałów, które przyniósł światu Jan Paweł Wielki. Piękne słowa nie wytrzymują jednak próby czasu. Kiedy dochodzi do prawdziwej rywalizacji, ich plemniki zaczynają regularną walkę na obelgi i pomówienia, z dyżurnymi określeniami "pedał" i "Żyd" na czele.

Nie cieszy mnie ten rodzaj rozrywki, w którym dowcip sytuacyjno-słowny jest budowany z frazesów, podbudowanych inwektywami. Ale to widocznie mój problem, bo większość widowni miała ubaw po pachy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji