Teatr pełen niespodzianek
"48/4" w chor. Ryszarda Kalinowskiego w wyk. Lubelskiego Teatru Tańca na XI Międzynarodowych Spotkaniach Teatrów Tańca w Lublinie. PIsze Agnieszka Wojciechowska w Gazecie Wyborczej - Lublin.
Festiwal teatrów tańca dziś osiąga półmetek. Wiele zobaczyliśmy, ale dużo wciąż jeszcze przed nami, ponieważ rozpoczynająca nową dekadę jedenasta edycja Międzynarodowych Spotkań Teatrów Tańca pełna jest niespodzianek.
Pierwsza z nich miała miejsce już podczas uroczystej inauguracji, kiedy organizatorzy przetarli szlak innym występującym - zadziwili, zaskoczyli i wysoko postawili poprzeczkę. Premierowy spektakl "48/4" to sztuka dojrzała, w której wyraźnie zarysowuje się nowy etap w funkcjonowaniu Lubelskiego Teatru Tańca. Dużo w nim świeżości, nowych pomysłów, ale też widocznych efektów solidnej pracy nad warsztatem. Grupa wyszła poza estetykę point i nic na tym nie tracąc mocniej skupiła się na ekspresji i budowaniu przestrzeni dialogu z widzem. Scenografia ograniczona do kanapy stającej na środku sceny i przestrzeni kreowanej światłem stanowi tu kanwę dla wymownej opowieści o tym co się dzieje, gdy na niewielkiej przestrzeni spotka się na dłużej kilka osób. Tempo akcji, wynikające ze zmian w zachowaniach bohaterów, od początku jest szybkie. Na oczach widza toczą się małe wojny, nigdy nie można być do końca pewnym kto z kim trzyma. Egoizm przechodzi w solidarność płci, by w końcu ustąpić relacjom damsko-męskim, które choć burzliwe stają się dominujące. Nie ma karnetu na sukces, walka odbywa się o miejsce, przestrzeń, o samych siebie, a każda runda wciąga coraz bardziej. Raz ktoś wygrywa, raz przegrywa, ale w końcu znajduje się też ktoś, kto musi ustąpić. "48/4" to symbol przepychanek, jakie prowadzimy w codziennym życiu. I to nie tylko o kanapę.