Artykuły

Zdyscyplinowany Kosmos

"Kosmos" w reż. Jerzego Jarockiego w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Kajetan Pieczyński w serwisie Teatr dla was.

Wchodząc na widownię sceny przy Wierzbowej, odnosimy wrażenie wnętrza sześcianu. Scenografia Juka-Kowarskiego jest formą skończoną, zamkniętą. To co zastanawia to sterylność ścian, podzielonych poziomymi i pionowymi liniami. Po jakimś czasie dociera do świadomości obserwatora ta oczywista alegoria

Matematyka, porządek, nieskończoność w skończoności - kosmos.

Taka jednoznacznie określona przestrzeń zaburzona jest przez stojącą plecami do widzów postać. Wkrótce pojawia się kolejna, która z rozbrajającą prostotą tłumaczy widzom ich obecność

Tak subtelnie zaprasza nas do swojej interpretacji "Kosmosu" Jerzy Jarocki. Witold i Fuks rozpoczynają swoją wędrówkę przez świat powieści Gombrowicza, bez wątpienia należącej do dzieł najbardziej mrocznych i wieloznacznych w całej jego twórczości.

Reżyser po mistrzowsku prowadzi akcję przedstawienia wprowadzając nas w kolejne etapy "śledztwa". Inspirowany przez Fuksa (rewelacyjnie przyjmujący rolę detektywa Marcin Hycnar) Witold (świetny, wstydliwie odkrywający przed widzem intymny świat swojej postaci Oskar Hamerski), najpierw leniwie, a potem coraz bardziej desperacko próbuje znaleźć porządek, zasadę, która ma ich rzekomo gdzieś doprowadzić. Obserwujemy próbę percepcji przestrzeni. Model tej przestrzeni jest ruchomy. Prostokąty na ścianach przesuwają się, otwierają, łamią ten kosmiczny porządek, wprowadzają kolejne zmiany. Tak jak i pozostali bohaterowie dodający kawałek swojego osobistego "odchylenia" od rzeczywistości, chaosu. Leon (Zbigniew Zapasiewicz jak zwykle bezbłędny), który pielęgnuje swój "bem-bergowy" sekret. Kulka (równie dobra Anna Seniuk), która rolę kury domowej odreagowuje przez swoją pasję opowiadania. Ludwik i Lena (Mariusz Bonaszewski i Marta Kożuchowska), którzy podglądani przez Witolda, burzą mu podjęty trop myśli - "Na wszystko byłem przygotowany. Ale nie na czajnik!"

Umiejętnie prowadzeni przez przedstawienie aktorzy, precyzyjne ruchy, rytmy i zmiany. W tym wszystkim objawia się mozół pracy reżysera, który doskonale zharmonizował swoje dzieło. Wszystko jest na swoim miejscu, wszystko perfekcyjne, a niepokojąca muzyka Stanisława Radwana zamyka tę skończoną formę.

Zamknięci w tej przestrzeni są również widzowie, nie mający odwagi sprzeciwić się dyscyplinie obserwacji narzuconej przez Jarockiego.

Nikomu nawet przez myśl nie przejdzie, by wydostać się z tego doskonale funkcjonującego świata, w którym odbywa się próba stwarzania i porządkowania. Interpretacji dzieła Gombrowicza. Próba niezwykle fascynująca i poruszająca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji