Artykuły

Bulwersująca konfrontacja

"Blackbird" w reż. Grażyny Kani z Teatru Dramatycznego w Warszawie, na Festiwalu Dramaturgii Współczesnej Rzeczywistość Przedstawiona w Zabrzu. Pisze Henryka Wach-Malicka w Dzienniku Zachodnim.

Milczenie na scenie jest jednym z najtrudniejszych środków aktorskiego przekazu. W przedstawieniu "Blackbird" jest moment trwający wiele minut! - w którym Adam Ferency słucha w milczeniu swojej partnerki. Nieruchomy, wręcz sparaliżowany bohater zdaje się nie oddychać, nie zmienia pozy ani nawet kierunku spojrzenia, a przecież nie mamy wątpliwości, że prowadzi z dziewczyną dramatyczny dialog. Panika pojawia się najpierw w jego oczach, potem w lekko drżących palcach, w końcu w napiętych mięśniach całej sylwetki...

Przedstawienie warszawskiego Teatru Dramatycznego było kolejnym spektaklem VII Festiwalu Dramaturgii Współczesnej "Rzeczywistość przedstawiona" w Zabrzu i kolejnym dowodem na to, że aktorska interpretacja potrafi dowartościować literę tekstu. Jeśli spojrzeć bowiem na sztukę Dawida Harrowera zimno, sporo można jej zarzucić. Przede wszystkim to, że opiera się wyłącznie na dialogu, komentującym w dodatku wydarzenia z przeszłości, który to zabieg chyba staje się manierą współczesnych dramaturgów. Jeśli jednak dramat jest głównie opowiadany, musi mieć wyjątkowo czujnych odtwórców, którzy potrafią wypełnić treścią pustą przestrzeń między słowami. W tej inscenizacji sztuki Harrowera szczęśliwie zbiegły się dwa elementy: wieloznaczna interpretacja reżyserska Grażyny Kani oraz świetne aktorstwo Julii Kijowskiej i Adama Ferencego.

"Blackbird" to historia bulwersującej konfrontacji, w której naprzeciw siebie stają starszy mężczyzna i młoda kobieta. Przed laty, gdy Una miała tylko dwanaście lat, Ray uwiódł ją i zostawił w hotelowym pokoju. Został aresztowany i skazany za pedofilię, a w więzieniu przeszedł piekło zgotowane przez współosadzonych. Po wyroku zmienił nazwisko i adres, sądząc, że tym sposobem rozpływa się w nicości. Ale Una go znalazła i teraz przyszła, by oskarżyć. Za rozbitą osobowość i za wstyd, jakim karmi ją otoczenie.

Dawid Harrower nie napisał jednak scenicznego reportażu o pedofilu, ani nawet sztuki o kacie i ofierze. "Blackbird" to opowieść o meandrach chorej miłości, o kłamstwie i o niedojrzałości. Reżyserująca spektakl Grażyna Kania nie podpowiada widzowi, która z "prawd" - a każda z postaci ma ich kilka i zmienia swoje wyznania wraz z biegiem rozmowy - jest prawdą rzeczywistą. Pewne jest tylko to, że Una została uwiedziona i że obojgu ten fakt zrujnował życie. Nie ma natomiast odpowiedzi, co łączy bohaterów dziś. Nienawiść czy pożądanie, a może nienawiść i pożądanie jednocześnie? Aktorzy tak konstruują postacie, że każda z deklaracji wygląda na prawdopodobną! I to, że Una naprawdę darzyła Raya dziecięcym uwielbieniem. I to, że Ray naprawdę pokochał nad wiek rozwiniętą dziewczynkę. I to wreszcie, że oboje kłamią, kryjąc własną winę. Aktorzy unikają grzechu dosłowności, co przygotowuje idealny grunt pod dwuznaczną pointę z inną małą dziewczynką w roli głównej.

Przedstawienie Teatru Dramatycznego ma niespokojny, amplitudowy rytm, wygrywany z mistrzowską precyzją. Sceny, w których do głosu dochodzą emocje gwałtowne, grane są tak, jakby aktorom brakowało słów. Zdania zachodzą na siebie albo urywane są w połowie. Wtedy gdy do głosu

dochodzi refleksja, na plan pierwszy wysuwa się milczenie i łagodna barwa głosu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji