Artykuły

Raz, dwa, trzy, Harry Potter patrzy

"Oczyszczenie" w reż. Petra Zelenki w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej.

Nie udał się Zelence spektakl. A jeszcze bardziej nie udał mu się dramat. "Oczyszczenie" w Starym Teatrze zapowiada się ciekawie, ale im dalej, tym gorzej

Jacek Górski (Krzysztof Globisz), pisarz w średnim wieku, niezbyt popularny (choć nominowany do Nike), to całkiem zwyczajny i nawet sympatyczny facet. Ma żonę w domu i syna w Anglii. Tyle że ten miły, przeciętny człowiek zgwałcił 11-letniego chłopca, syna sąsiadów. Tak jakoś przypadkiem, mało spektakularnie. Chłopiec nocował w jego domu, bo rodzice prowadzili rozmowy przedrozwodowe i nie chcieli, by dziecko je słyszało. Górski uśpił tabletkami chłopca (i żonę), no i stało się. Nikt nic nie wiedział, nikt się nie zorientował. Chłopiec też nic nie pamięta, choć lekarz stwierdził gwałt i policja poszukuje sprawcy.

Górski zwierza się swojemu wydawcy (Jan Peszek). Chce iść na policję, ale wydawca namawia go najpierw do ukrycia gwałtu, a potem wpada na pomysł, że skoro pisarz koniecznie chce wyznać winę, lepiej zrobić to w telewizji, w programie "Oczyszczenie". Dzięki temu Górski stanie się osobą publiczną, wreszcie wydostanie się z niszy i w dodatku wypromuje swoją książkę.

Górski idzie więc do telewizji i wyznaje. Ale program nie idzie na żywo, w dodatku pewnie nigdy nie pójdzie, bo redaktor z telewizji po pierwsze chce się rozwieść z żoną, która prowadzi "Oczyszczenie", a po drugie uważa program jest za mało dynamiczny. Marzy o gigantycznej widowni i interakcji na wizji, a nie gadających głowach. Tęsknota za światową popularnością nie jest obca także Górskiemu - widzimy go, jak smętnie siedzi przy stoliku w Empiku, bezskutecznie czekając na łowców autografów, pod wielkim kartonowym Harrym Potterem groźnie wyciągającym różdżkę...

Wątek zbrodniarza bezskutecznie usiłującego wyznać winę - czy to publicznie, w telewizji, czy prywatnie (gdy wreszcie postanawia powiedzieć o tym żonie, ta nie słyszy, bo właśnie myje głowę) - prowadzony jest na początku ciekawie. I zbrodnia, i wyznanie roztapiają się w tragikomicznym splocie przypadków, w zwyczajności, banalności. Jakby życie nie chciało przyjąć czegoś, co wykracza poza normę. Ale i ten wątek powoli tonie w teatralnej monotonii - usilnym podkreślaniu absurdalności i komizmu każdej sytuacji. Tragikomedia zamienia się w komedię - niezbyt stosownie, zważając na powagę tematu. A gdy pojawia się motyw telewizji, spektakl gładko wchodzi w wyślizgane koleiny.

Zelenka pokazuje dwa programy (scena zamienia się wtedy w telewizyjne studio): "Oczyszczenie", czyli owe gadające głowy z kulturalną, choć niezbyt mądrą prowadzącą, i "Mokrą ścierę", wulgarne widowisko z wymarzoną przez redaktora interakcją i publicznością rzucającą ścierkami w bohaterów.

Telewizja staje się coraz głupsza - oznajmia nam Zelenka tonem odkrywcy. Kiedyś w telewizji było lepiej - o tym opowiada w długim monologu Marta (Urszula Kiebzak), zwolniona z pracy prowadząca "Oczyszczenie".

I tak historia zbrodni bez kary zamienia się w dość oczywistą refleksję na temat mediów.

"Mokrą ścierę" prowadzi Górski - i wreszcie zyskuje popularność. Ale ironia tego rozwiązania (zbrodniarz nie tylko nie ukarany, ale i nagrodzony) nie ma już ostrza, rozłazi się w komediowych scenkach, których celem jest jedynie potwierdzenie tego, co i tak wiemy (o telewizji, popularności i medialnych mechanizmach).

Historia wymyślona przez Zelenkę toczy się zbyt gładko - trudno uwierzyć, że wszyscy świadkowie jego wyznania w "Oczyszczeniu" (w studiu było sporo osób) cierpią na amnezję. Znacznie bardziej prawdopodobne byłoby, gdyby któryś z nich pobiegł z tą rewelacją do brukowca - gdy Górski stał się z nieznanego pisarza telewizyjną gwiazdą. Ale nic z tego, Zelenka funduje nam tylko na koniec moralizatorską scenę - pogodzony już ze sobą Górski spotyka się z byłym księdzem (Jerzy Trela), również bohaterem "Oczyszczenia" (wyemitowanego), który występuje w roli głosu sumienia. I zostawia Górskiego (oraz widzów) z myślą, że skoro nie ma on moralnego imperatywu wyznania winy, nie warto się nim zajmować.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji