Artykuły

Nieszczególny początek festiwalu w Zabrzu

"Znaki szczególne - brak" w reż. Pawła Szumca w Teatrze Nowym w Zabrzu na Festiwalu Dramaturgii Współczesnej "Rzeczywistość Przedstawiona". Pisze Aleksandra Czapla-Oslislo w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Raz w roku na Festiwalu Dramaturgii Współczesnej zabrzański Teatr Nowy staje w szranki z najlepszymi scenami Polski. Jego sobotni spektakl "Znaki szczególne - brak" jest w konkursie raczej bez szans, ale i tak warto odwiedzić Zabrze.

Gospodarze festiwalu zaczęli go w sobotę prapremierowym spektaklem "Znaki szczególne - brak". Pytanie, co sprawiło, że wśród wszystkich sztuk napisanych na świecie po 1989 r. wybór padł na ów polski dramat bez widocznych znaków szczególnych? Może lokalny patriotyzm? Owszem, ze sceny pada kilka razy nazwa Zabrza, wymienia się kilka znanych ulic, a policjanci rozmawiają o meczu Górnika, ale na tym lokalna rzeczywistość się kończy. Trudno więc mówić, że to tekst, który w sposób szczególny próbuje uchwycić kondycję konkretnego człowieka - zabrzanina.

Jeżeli przyjrzymy się "Znakom szczególnym..." nie lokalnie, ale globalnie, możemy ostatecznie doszukać się kilku uniwersalnych problemów, o których Bartek Kurowski i Maciej Sterło-Orlicki chcieli porozmawiać z publicznością. Oto główny bohater (Norbert Kaczorowski) - mężczyzna zatrzymany podczas rutynowej kontroli policyjnej - odmawia podania swoich danych osobowych i jako niezidentyfikowany, a co za tym idzie - podejrzany trafia do aresztu. Można więc śmiało doszukiwać się w tekście metafor zniewolenia jednostki albo krytyki organów państwa w demokratycznym z pozoru kraju. Niestety, wydaje się, że autorzy nie mając zbyt dużego zaufania do publiczności, postanowili ten poważny temat ubrać w sceniczną kpinę. W efekcie nieco ponadgodzinny spektakl ogląda się jak zlepek kwestii z sitcomu o nieudolnych policjantach, bo do napięcia dobrego kryminału zdecydowanie tu daleko. Z dramatu bez znaków szczególnych powstało nijakie przedstawienie, a tegoroczna festiwalowa szansa została zmarnowana. Trudno bowiem pomyśleć, że taka propozycja może poważnie konkurować z prezentowanymi na festiwalu tekstami Sławomira Mrożka czy Przemysława Wojcieszka, a inscenizacja Pawła Szumca z projektami teatralnymi Iwony Kempy, Grażyny Kani czy Jacka Orłowskiego.

I właśnie te nazwiska są powodem, dla którego warto do niedzieli zawitać jednak do zabrzańskiego Teatru Nowego. Dziś obejrzymy tam "Prześwit" Davida Hare'a z Teatru im. Jaracza z Łodzi z Bronisławem Wrocławskim i Anną Sarną na scenie w rolach kochanków, którzy spotykają się po latach. Kuszącą propozycją na czwartek jest zaś "Blackbird" Teatru Dramatycznego w Warszawie.

Przedstawienia festiwalowe ocenią zarówno jurorzy (Jacek Sieradzki, Rudolf Zioło, Ingmar Villqist), jak i publiczność, której głosy zadecydują w finale o Grand Prix dla najlepszego dramaturga. Zwycięzcę poznamy w niedzielę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji