Janda - Marlena. Płock. Spektakl w teatrze
Gdzie są bileterki, chodźcie do mnie, dziewczynki - wołała zawsze Marlena Dietrich tuż przed występem na scenie. - Kwiaty wręczajcie mi z prawej strony... - instruowała. Ale Krystyna Janda, która wcieliła się w rolę sławnej aktorki, po spektaklu kwiatów nie dostała.
We wtorek w płockim Teatrze Dramatycznym odbyło się przedstawienie "Marlene" z Krystyną Jandą w roli głównej. Tym razem wcieliła się w rolę starej już Marleny Dietrich, która po wycofaniu się z filmu nie rezygnuje z występów estradowych. Premiera została przygotowana na festiwal piosenki aktorskiej we Wrocławiu. Płockim przedstawieniem Janda rozpoczęła swoją trasę koncertową z "Marleną" po kraju. Do Płocka przyjechała z całą ekipą już o 8 rano. Od razu też zaczęły się próby, ponieważ gwiazda od marcowej premiery nie występowała. Dało się to zauważyć. Przytrafiło się parę drobnych wpadek. Znerwicowanie i zniecierpliwienie starej gwiazdy momentami było mało przekonywające i trochę sztuczne. Ale i tak Janda doskonale potrafiła zawładnąć publicznością i niepodzielnie panowała na scenie.
Po antrakcie aktorka śpiewała piosenki Marleny Dietrich. Wśród publiczności zdania były podzielone. Jedni byli zachwyceni pierwszą częścią, drugą uznali za nudną. Innym bardziej podobał się recital.
Jandzie towarzyszyły aktorki z Teatru Powszechnego: Maria Klejdysz, która wcieliła się w rolę Mutti, oraz Grażyna Wolszczak - jako Vivian Hoffman. Przy fortepianie grał Wojciech Borkowski. Spektakl wyreżyserowała Magda Umer, przekładu piosenek dokonał Wojciech Młynarski. Kostiumy wykonała Irena Biegańska, zaś scenografię Piotr Wieczorek.
Po spektaklu Krystyna Janda rozdawała publiczności autografy. Ci, których stać było na kupno książki "Krystyna Janda", podawali ją do podpisu. Inni trzymali w ręku najnowszą płytę.
