Nowe szaty Andersena
"Okulary Pana Andersena" w reż. Ewy Sokół-Maleszy w Teatrze im. Andersena w Lublinie. Pisze Ewa Dziedzic w Dzienniku Wschodnim Lubelskim.
"Porzućcie wszelką nadzieję, jeśli liczycie na sentymentalne baśnie, w których zakończenie zawsze jest przewidywalne. Premierowe przedstawienie "Okularów pana Andersena" - tak w formie, jak i w treści - odbiega od typowych realizacji andersenowskich bajek.
Ideowym przesłaniem spektaklu lubelskiego jest ostrzeżenie: wszędzie czai się zło. Diabelskie ogniki (wylęgły się - jak to w bajce - na bagnach) błąkają się po tematach bajek, wykrzywianych w satyrę, szyderstwo, dowcip. Pod tym kątem autorka przedstawienia Ewa Sokół-Malesza dobrała teksty, tworząc na scenie barwny kabaret literacki. Często z aluzjami do współczesności, nie-wolny od przewrotności. Szczęście jest warte tyle, co gotówka, lepiej byłoby napisać nową bajkę- pada ze sceny.
Publicystyczna wartość przedstawienia jest tyleż interesująca, co trudna w realizacji. We wprowadzeniu, wiązaniach poszczególnych scen i zakończeniu sensy rozchwiewają się w dłużyznach i powtórkach. Ale to wszystko nieważne wobec pereł, jakie stanowią samodzielne dramaturgicznie bajki o Głupim Jasiu (zdobywa I rozwydrzoną królewnę starym chodakiem i kawałkiem błota), o wyścigu i ślimaka z zającem (zając jest pierwszy, ale ślimak tak jęczy, że jury tłumaczy, iż obowiązuje alfabetyczna kolejność nazwisk), czy scena w kurniku (upostaciowienie przysłowia o rosnącej plotce). Perfekcyjne w reżyserii, wykonaniu i ze wspaniałą, celną scenografią.
Cudowny ślimaczący się ślimak Piotra Gajosa młodszego, który daje też popis aktorstwa animując lalki w Głupim Jasiu, chichoczący zając Bogusława Byrskiego, rozpuszczona papuga Wioletty Tomicy, czy głupi Jasio Daniela Arbaczewskiego wywołują śmiech do łez. Warto zobaczyć. Zabawa dla dzieci i dorosłych".